Często się mówi o tym, że Google wie o nas bardzo dużo, jednak rzadko kiedy pojawiają się konkretne przykłady jak tą widzę można w praktyce wykorzysta...
Co Google może zrobić ze zgromadzonymi danymi? Na przykład przewidzieć przed premierą ile zarobi nowy film z dokładnością do 94%
Często się mówi o tym, że Google wie o nas bardzo dużo, jednak rzadko kiedy pojawiają się konkretne przykłady jak tą widzę można w praktyce wykorzystać i z jaką skutecznością. Pewną podpowiedzią jest tutaj Google Now, który ma podsumować informacje zanim użytkownik o nie poprosi, ale brak danych o tym jak trafne są te podpowiedzi. Tym razem sam Google dostarczył szczegółowe informacje na temat przewidywań jakie może wyciągać jedynie na bazie anonimowych informacji z wyszukiwarki. Trzeba przyznać, że dokładność robi wrażenie i sięga od 90 do 94%. Chodzi o przewidywanie zysków jakie przyniesie film w pierwszych dwóch tygodniach, jeszcze przed jego premierą.
Google wypuścił dokument PDF, który szczegółowo wyjaśnia zależność pomiędzy ilością wyszukiwań na temat filmu, a jego wynikami w pierwszych dwóch tygodniach wyświetlania. Okazuje się, że mimo iż w ciągu minionego roku premierę miało 9% mniej filmów, to ilość wyszukań na temat filmów wzrosła o 56%, co oznacza, że przed pójściem do kina coraz więcej z nas chce sprawdzić na co warto pójść, wyszukać trailery, recenzje i inne informacje.
Najistotniejsze jest jednak to ile informacji z tych wyszukań można wycisnąć, ale nie po stronie szarego użytkownika, lecz po stronie Google i przemysłu filmowego. Okazuje się, że naprawdę sporo i Google przełożył to na bardzo konkretne przewidywania zysków filmu w pierwszych dwóch tygodniach od jego premiery. Pierwszy tydzień jest w stanie przewidzieć z dokładnością 92%, drugi z dokładnością 90%, wszystko na podstawie ilości wyszukań i ilości kliknięć w sponsorowane linki. Idąc dalej, jeżeli dany film był wyszukany 250 000 razy więcej niż podobny film, to wynik finansowy będzie lepszy o około 4,3 miliona dolarów, jeśli natomiast dany film zdobędzie 20 000 płatnych kliknięć więcej, zdobędzie aż o 7,5 miliona dolarów więcej w ciągu weekendu otwarcia, niż podobny film, który tych kliknięć będzie miał odpowiednio mniej.
Po co Google podaje te dane? Nie robi tego bezinteresownie. Po pierwsze jest to demonstracja jak dokładnie jest w stanie przewiadywać wyniki finansowe na bazie sowich danych oraz jak duży wpływ na zyski ma wyszukiwarka Google i reklama w Google. Jak firma z Mountain View zwraca uwagę, 48% widzów szuka informacji i filmie w dniu w którym kupuje bilety, a to oznacza, że producentom filmowym powinno zależeć, żeby informacja o ich filmie była łatwo dostępna cały czas. Jak widać powyżej, wykupienie sponsorowanych linków powinno być mocno brane pod uwagę. Google delikatnie sugeruje, że nierozsądne jest pomijanie wyszukiwarki i reklam Google w procesie promocji filmu. Tak naprawdę to właśnie obecność informacji dotyczących filmu w sieci jest decydująca.
Skoro mówimy tylko o anonimowych, statystycznych danych dotyczących kliknięć i wyszukiwanych informacji, łatwo domyślić się, że dane zbierane na temat aktywności na konkretnym koncie danego
użytkownika przez okres wielu lat daje nieporównanie większe możliwości dotyczące przewidywań, zarówno zbiorowych, jak i dotyczących konkretnego użytkownika. Niepokojąco wpisuje się to w dzisiejszy artykuł Tomasza Popielarczyka o na temat projektu Prism. Z resztą nawet poprzestając jedynie na danych statystycznych, niemożliwych do powiązania z konkretnym użytkownikiem, jak bumerang powraca pytanie, czy jednak wyszukiwarka powinna mieć aż tak ogromny wpływ na wyniki finansowe przemysłu filmowego i setek innych biznesów? Władza automatycznych algorytmów jest tutaj absolutna i w dużej mierze decyduje co odniesie sukces, a co nie. Z drugiej strony, korzystanie z Google jest po prostu wygodne i gdybyśmy mieli z dnia na dzień przestać z niego korzystać, większość z nas byłaby niezadowolona.
Jeżeli jesteście zainteresowani szczegółami raportu przygotowanego przez Google, możecie znaleźć go pod tym adresem. Na raport natrafiłem w serwisach Search Engine Land.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu