Zauważyliście jak telefony BlackBerry pojawiają się ostatnio w ofertach wielu europejskich operatorów (a w tym polskich)? Wydawałoby się, że świadczy ...
Co dalej z RIM? Czy czarna jeżyna ma jeszcze szansę konkurować z Androidem i iOS?
Jako, że RIM jest kanadyjską firmą, nie trudno domyślić się, że jej obecność i rozpoznawalność najsilniejsza jest właśnie w północnej Ameryce. Pomimo to, producent BlackBerry notuje spadek udziałów w rodzimym rynku. W okresie od listopada 2010 do lutego 2011 RIM doświadczył największego spadku na amerykańskim rynku smartphone'ów. Fatalne wyniki sprzedaży tabletu Playbook dodatkowo podkopują rynkową wiarygodność firmy.
W związku w taką sytuacją, już w ubiegłym roku, firma rozpoczęła ofensywę reklamową na amerykańskim rynku. Jej celem miało być ocieplenie wizerunku marki oraz dotarcie do masowego odbiorcy. USA to jednak nie cały świat. W tym roku marka dotarła do masowego odbiorcy w Europie, między innymi poprzez polskiego operatora Play.
RIM ewidentnie inspirował się strategią Nokii, która już od ponad półtorej roku, szczególnie w Europie, szturmuje operatorów, sprzedając im swoje smartphone'y w bardzo niskich cechach. W krótkiej perspektywie to bardzo efektywna strategia. Pozwala bowiem zachować wysoki wskaźnik sprzedaży. W dłuższej perspektywie wychodzi jednak na jaw, że pomimo zachowanej sprzedaży spadają przychody. Z czasem jednak zaczyna spadać również i sprzedaż. Tym samym, wracamy do punktu wyjścia. Potrzebny jest nowy, konkurencyjny produkt.
Nokia, pomimo problemów w komunikacji z klientem, wydaje się mieć ten produkt. Natomiast RIM, ma technologię, którą mógłby przekształcić w nowy produkt oraz platformę dla swoich usług. Technologią tą jest system operacyjny QNX, który może z powodzeniem zastąpić nieco już zwietrzały BlackBerry OS.
Ciężko jest jednak modernizować istniejącą linię produktów, szczególnie w atmosferze nerwowości jaka od dłuższego czasu panuje wokół RIM. Pojawiają się już nawet głosy, że firma powinna zostać podzielona na dwie, z których pierwsza zajmowałaby się usługami, a druga produkcją telefonów. Czy to pomoże? Wątpię. Taki podział skomplikowałby tylko komunikację pomiędzy działami firmy i wpłynąłby negatywnie na jakość produktów, co ostatecznie wpłynęłoby również na wartość firmy, na zachowaniu której, tak mocno zależy akcjonariuszom.
A wszystkie te problemy wynikają tylko z tego, że w 2007 i 2008 roku, ktoś przespał premierę iPhone'a, a następnie Androida. Wehikuł czasu to byłby cud - jak śpiewał kiedyś Rysiek Riedel.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu