Felietony

Ciężko jest wrócić do Windowsa. Chciałem, próbowałem, ale nie wyszło

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Od blisko trzech lat korzystam z MacBooka i systemu OSX. Najpierw był to lekki i poręczny MacBook Air, później cięższy, ale i mocniejszy Retina MacBoo...

Od blisko trzech lat korzystam z MacBooka i systemu OSX. Najpierw był to lekki i poręczny MacBook Air, później cięższy, ale i mocniejszy Retina MacBook Pro. Od jakiegoś czasu równolegle korzystam z ultrabooka z Windowsem 10. Myślałem nawet o całkowitej przesiadce. Ale tylko przez chwilę, nie potrafię już wrócić do okienek.

Reklama

Kupno najmocniejszego MacBooka nie wchodzi w grę, choć nie zaprzeczam, że byłoby to w tej chwili rozwiązanie dla mnie idealne. Ewentualnie stacjonarny sprzęt Apple, mocniejszy od posiadanego przeze mnie i5, 8 GB i zintegrowanej grafiki Intela. Niby mocy nie brakuje, nawet do obróbki wideo w Final Cut Pro X, ale tej przecież nigdy nie jest za wiele. Ceny są moim zdaniem jednak zaporowe i jeśli miałbym kupować zdecydowanie mocniejszy sprzęt, spojrzałbym w stronę PC. No, ale ten Windows…

Intuicyjność

Nie jest tak, że każdy kto pierwszy raz siądzie do OSX’a, czuje się tu jak w domu. Szczególnie kiedy przesiada się po latach korzystania z Windowsa. Przyzwyczajenie robi swoje, choć ogarnięcie systemu od Apple trwa dosłownie moment. Po chwili człowiek zaczyna dostrzegać, że wszystko jest tu na swoim miejscu. Nie ma niepotrzebnych pasków z rozwijaną listą aplikacji, ikony są duże i czytelne, Spotlight robi kapitalną robotę w wyszukiwaniu wszystkiego - od plików, do muzyki i programów.

Przesiadka w drugą stronę jest natomiast bardzo trudna. Zabranie ze sobą sprzętu z Windowsem 10 na trzydniowy wyjazd sprawiło, że Tomek musiał słuchać jak klnę pod nosem próbując znaleźć podstawowe funkcje w systemie. A na pytania, czemu to jest tak zaprojektowane, że nie mogę tego szybko znaleźć odpowiadał „a w sumie to nie wiem”. Ale żeby było jasne. Po pierwsze nie jestem mistrzem OSX’a, nie zagłębiam się w wyszukane funkcje, a wcześniejsza przygoda tylko z Windowsem trwała kilkanaście lat. Zakończyła się jednak przy Windowsie Vista. I tu podejrzewam leży cały problem. Sporadyczne korzystanie z siódemki, w dodatku w wersji Starter (notebook Samsung N210) nie nauczyło mnie niczego o nowszych systemach od Microsoftu. I teraz, po premierze Windowsa 10 ta niewiedza zbiera swoje żniwo. A ja nie mam czasu uczyć się systemu, chcę szybko i sprawnie zrobić zaplanowane zadania.


Sprzęt

Niby nie o Windowsie, bo o samym urządzeniu. MacBooki Air i Pro to najładniejsze i najlepiej wykonane komputery przenośne dostępne na rynku. Może nie miałem w dłoniach każdego ultrabooka, ale pokażcie mi która firma przykłada tak dużą wagę do designu. Niby prosty, ale spójny, jakoś wykonania świetna. Do tego kosmicznie dobry i intuicyjny gładzik, którego próżno szukać u konkurencji. Firma, która tworzy nie tylko sprzęt ale i system operacyjny to fantastyczne połączenie i tu upatrywałbym tej magicznej synergii.

Korzystałem niedawno z ultrabooka z praktycznie identycznymi podzespołami, co mój rMBP i o ile w benchmarku wyniki były prawie takie same, to prędkość działania - zarówno w systemie, jak i aplikacjach - zupełnie inna. SSD to piękna rzecz i każdy, kto przesiądzie się w Windowsie ze zwykłego HDD na taki właśnie dysk czuje kosmiczną wręcz różnicę. Ja również, ale jednak OSX na SSD w MacBooku działa sprawniej i uruchamia się szybciej od Win 10 na SSD.Podobnie z aplikacjami - wszystko działa szybcie. No i Retina. Nie ma lepszego ekranu do przenośnego komputera.

Aplikacje

O decku chyba nie ma co pisać - to bardzo wygodne rozwiązanie i nie potrafię już bez niego funkcjonować. Warto jednak zwrócić uwagę na normalne aplikacje. Na OSX-ie jest prosta zasada. Kupujesz program na AppStorze, pobierasz i się z niego cieszysz. Nic więcej. Pojawia się aktualizacja? - Pojawia się cyferka przy ikonce w docku. Wchodzisz, aktualizujesz, masz z głowy. Nie ma konfliktów, nie ma przeinstalowywania, nie ma kłopotów ze sterownikami, wszystko działa sprawnie i jest banalnie proste. Sklep jest przejrzysty, można wejść do niego bezpośrednio z ikony lub z linka, cena jest jasna (choć niestety nie w złotówkach), zdarzają się promocje, instalacja przebiega w kilka chwil. Przyczepiłbym się do prędkości pobierania, bo ta czasami lubi się zmieniać i wciąż szukam rozwiązania tego sporadycznego problemu. Planowałem zakup Photoshopa, ale nie widzę siebie płacącego abonament za aplikację. Pixelmator kosztował mnie ok. 130 złotych i mam wszystko czego potrzebowałem. Swego czasu, podczas wyboru programu do montażu wideo też miałem ten dylemat. Inwestować w Adobe Premiere, a może w cały pakiet od Adobe? Ceny znów nie zachęcają, podobnie jak abonament. Final Cut Pro X nie kosztował majątku (ok. 1300 zł). Niewiele, szkoda że nie ma Sony Vegas na OSX’a, miałbym chociaż większy wybór.

Reklama

Czemu nie wybrałem popularniejszej propozycji od Adobe? Oba programy są świetne, po prostu trzeba je poznać i spędzić odpowiednio dużo czasu przy nauce. FCPX to typowo Applowskie podejście - przejrzysty, intuicyjny interfejs był jednym z głównych powodów. Rozmawiam ze znajomymi używającymi Premiere i łapię się za głowę - u mnie wszystko wydaje się intuicyjne. Ale wiadomo - przez to pojawiają się ograniczenia. Potem okazuje się, że wystarczy pooglądać poradniki na YouTube, których jest w serwisie pełno. Drugim była optymalizacja - jest kapitalna. Nie gapię się jak głupek w ekran renderingu, jakby Apple doskonale wiedziało jak zoptymalizować swoją aplikację pod swój system i swój komputer. Wracamy więc do poprzedniej części artykułu. Tworzenie całego ekosystemu to gwarancja uśmiechu użytkownika.


Reklama

A może Hackintosh?

Jedną z opcji, którą rozważam jest inwestycja w stacjonarny komputer. Mocny, przeznaczony do obróbki wideo. Na 4K na swoim Maku nie mam najmniejszych szans. Ale cały czas gdzieś z tyłu głowy pojawia się ten nieszczęsny Windows, do którego używania będę musiał się zmuszać. Kwestia myszki i klawiatury nie jest tu problemem - używam Logitecha MX Master, na rynku jest pełno świetnych klawiatur i fajnych monitorów. Na pewno wybrałbym coś dla siebie. No ale ten system. Jest jednak ten tajemniczy Hackintosh. Powoli interesuję się tematem, ale to też pokazuje jak bardzo użytkownik może przyzwyczaić się do konkretnego systemu. Biuro odwiedził dziś Kuba Szczęsny i wspomniał, że nie wyobraża sobie używania OSX’a. A ja odpowiedziałem mu to samo, co napiszę Wam. Nie wyobrażam sobie już pracy na Windowsie. Artykuły mogę pisać na wszystkim, to przecież tylko prosty edytor i ten sam cms do ich umieszczania na Antywebie. Ale za powrót do okienek serdecznie dziękuję. Nie chcę nikomu udowadniać, że OSX jest lepszy czy wygodniejszy. Ja go po prostu tak postrzegam.

grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama