Google

Chromecast to dopiero początek – Google szykuje istną inwazję

Konrad Kozłowski
Chromecast to dopiero początek – Google szykuje istną inwazję
10

Promocja, dzięki której wraz z zakupem Chromecast użytkownicy otrzymywali 3-miesieczną darmową subskrypcję w usłudze Netflix to chyba nie jedyny powód, dla którego ten gadżet rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. Po pierwszym dniu firmy wycofały się z takiej akcji marketingowej, jednak mimo to zaintere...

Promocja, dzięki której wraz z zakupem Chromecast użytkownicy otrzymywali 3-miesieczną darmową subskrypcję w usłudze Netflix to chyba nie jedyny powód, dla którego ten gadżet rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. Po pierwszym dniu firmy wycofały się z takiej akcji marketingowej, jednak mimo to zainteresowanie związane z niewielkim, acz posiadającym spory potencjał urządzeniem wcale nie maleje. Wiele również wskazuje na to, że Chromecast to dopiero pierwszy krok z długiej drogi, w którą zamierza wybrać się Google. Celem jest zapanowanie nad naszymi salonami i telewizorami.

Nazwa Google TV jeszcze niewiele mówi zwykłym użytkownikom wszelakich gadżetów i szczerze mówiąc, nawet osoby nieco zorientowane w temacie nowych technologii nie potrafią zbyt wiele powiedzieć na temat tego projektu. Co on tak naprawdę potrafi? Jak działa? Gdzie jest dostępny? To pytania, na które odpowiedzi zna niewiele osób. Ale podobnie jak z wieloma innymi projektami, Google uparcie rozwija swoją wizję telewizji i być może trudno w to będzie teraz uwierzyć, ale składowymi całości są właśnie takie inicjatywy jak Chromecast. Google zaczyna od czegoś niewielkiego, lekkiego i łatwego w przyswojeniu. Konsekwentnie rozwijane możliwości Chromecast mogą w pewnym momencie doprowadzić do tego, że to właśnie to urządzenie stanie się centrum multimedialnym dla naszego telewizora i każdego rodzaju treści multimedialnych, awansując z roli niczego więcej aniżeli pośrednika pomiędzy smartfonem czy tabletem, a dużym ekranem stojącym w pokoju.

Jeszcze bardziej intrygująco zrobi się, gdy doniesienia, które serwuje nam Wall Street Journal okażą się prawdziwe – Googlersi mieliby właśnie pracować także nad swego rodzaju przystawką do telewizora, która wyposażona będzie w kamerę przeznaczoną do wideorozmów za pomocą Hangoutów oraz sensor ruchu. Prototyp tego urządzenia miał już zostać zaprezentowany na zamkniętym pokazie podczas targów CES, które odbyły się na początku tego roku. Ponadto potwerdzone zostały informacje o tym, że Google TV już niedługo będzie potrafiło dokładnie to samo, co umożliwia Chromecast. Zaczyna się robić nieco tłoczno. Jest to bardzo ciekawa strategia, ponieważ najwyraźniej Google nie zamierza wojować na tym rynku tylko jednym urządzeniem, ale co najmniej trzema. Czy taki wybór dla użytkownika okaże się planem idealnym?

W takim wypadku wystarczy przecież, by choć jeden z projektów odniósł sukces i to właśnie na nim firma z Mountain View skupiłaby się w przyszłości, a niewykluczone jest że migracja funkcjonalności z pozostałych urządzeń nie byłaby kwestią czasu. Kolejnym elementem układanki jest udostępnienie na jednym z tych urządzeń dostępu do sklepu Google Play, z naciskiem na kategorię gier. OUYA pokazała, że na rynku zdecydowanie istnieje zapotrzebowanie na tego typu sprzęt – z tanimi, prostymi grami, od niezależnych deweloperów, ale i tych największych marek. Taki produkt, oczywiście z odpowiednią ofertą tytułów, ma spore szanse na dotarcie do tych mniej, jak i tych bardziej wymagających graczy. Google powinno zdawać sobie z tego sprawę, a pytanie o premierę takiego rodzaju konsoli powinno zabrzmieć nie „czy?”, ale „kiedy?”.

Źródło: WSJ via TNW.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu