Czasy monopolu Microsoftu to był piękny moment. Człowiek nie musiał podejmować tej odpowiedzialnej decyzji, którą przeglądarkę internetową wybrać. Pot...
Czasy monopolu Microsoftu to był piękny moment. Człowiek nie musiał podejmować tej odpowiedzialnej decyzji, którą przeglądarkę internetową wybrać. Potem w technologicznej branży pojawili się inni poważni gracze ze swoimi produktami: Mozilla, Chrome, Safari i Opera. Od tamtej pory nic już nie było tak proste, przecież wybór przeglądarki determinuje to jak korzystamy z sieci i mówi trochę o nas samych.
Od początków mojej historii z Google wszystkie ich usługi przyswajam i wykorzystuje samoistnie. Nawet nie wiem kiedy zaczynam korzystać z ich nowego produktu, który zmienia sposób w jaki używam komputera. Na chwilę obecną gdybym chciał wymieniać wszystkie usługi, których używam, wyszłaby całkiem długa lista. A wszystko zaczęło się od Gmaila niemal dekadę temu. Drugi w kolejce, nie licząc oczywiście wyszukiwarki, był właśnie Chrome, który w momencie debiutu wyróżniał się designem i reklamowany był jako najszybsza przeglądarka ze wszystkich dostępnych na rynku. Do Chroma przyzwyczaiłem się równie szybko co do poczty i tak już zostało. Choć zdarzają się chwile zwątpienia, to do tej pory nie pogniewałem się na Chroma na tyle mocno, aby rozważać przejście na inny program do korzystania z Internetu.
W momencie swojego debiutu Chrome był produktem niszowym. Na rynku niepodważalnie królował Internet Explorer, który dopiero powoli musiał liczyć się jedynie z Mozillą. Jednak od tamtej pory sporo się pozmieniało. Pomimo, że miałem świadomość rosnącego udziału Chroma w rynku przeglądarek, to nie do końca do mnie docierało jaką pozycję sobie wypracował przez lata. Co więcej popularność przeglądarek dzisiaj liczy się wraz z ich mobilnymi odpowiednikami, co pozwala Chromowi figurować niezwykle wysoko we wszystkich rankingach popularności.
Wiadomość podana wczoraj przez Adobe Digital Index jest bardzo wymowna i ciekawe czy ten stan rzeczy utrzyma się dłużej, jeżeli tak to może on przejść do historii technologicznego świata. Według najnowszego raportu Adobe Chrome jest obecnie najpopularniejszą przeglądarką świata, głównie za sprawą swojego klonu na urządzenia mobilne. Choć Chrome na większości rynków miał już prowadzenie, to do tej pory Stany Zjednoczone broniły się wytrwale. Ale nawet i ten bastion IE musiał upaść. Na chwilę obecną Chrome w USA ma 31.8 procentowy udział w rynku przeglądarek, po połączeniu wyników z komputerów stacjonarnych i urządzeń mobilnych. Wynik ten oznacza 6 procentowy wzrost w ujęciu rocznym. IE uzyskało wynik 30.9 % co oznacza z kolei 6 % spadek w porównaniu do poprzedniego roku. Safari znajduje się na trzecim miejscu, głównie za sprawą dużego udziału w rynku mobilnym, z wynikiem 25 %.
Na pierwszy rzut oka wynika Mozilli może wydawać się zadziwiająco nisko, należy jednak pamiętać, że przeglądarka z liskiem kiepsko radzi sobie na urządzeniach mobilnych i stąd właśnie gorszy wynik.
Warto zadać sobie pytanie czy Chrome uzyskał światową dominację jedynie na moment czy jest to stan rzeczy, który utrzyma się przez dłuższy okres? Google uczy, że jeżeli tylko uzyska gdzieś pierwszeństwo, to praktycznie nie ma możliwości strącenia go z tronu. Można zatem śmiało założyć, że nie jest to przejściowa anomalia i należy zacząć się przyzwyczajać, że to właśnie firma z Mountain View jest światowym liderem również w segmencie przeglądarek.
Grafika: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu