Recenzja

Chocobo Racing GP - gra pełna sprzeczności, która przez mikropłatności NIE zastąpi nikomu Mario Kartów

Kamil Świtalski
Chocobo Racing GP - gra pełna sprzeczności, która przez mikropłatności NIE zastąpi nikomu Mario Kartów
Reklama

Chocobo Racing GP to jedna z gier budzących skrajne emocje. Z jednej strony - doskonała, z drugiej - nieakceptowalna.

Jeżeli miałbym wskazać jedną grę na Nintendo Switch dla wielu osób którą polecam — bez wahania wskazałbym Mario Kart 8 Deluxe. Wspominałem już zresztą wielokrotnie, że jest to gra przy której spędziłem dziesiątki godzin na Wii U, a od czasu premiery Switcha — zabawa przeniosła się na nową generację. To ponadczasowa frajda, przy której doskonale bawią się ludzie niezależnie od wieku i doświadczenia z grami. Arcade pełną gębą, który... po prostu nie ma sobie równych we własnej kategorii. Jasne, Crash Team Racing może próbować go doścignąć, ale bądźmy poważni. To kompletnie nie ta liga.

Reklama

Jestem jednak naiwny i wierzyłem, że tą ligą będzie Chocobo Racing GP. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to może być gra, dla której partyjki z przyjaciółmi z MK8D przeistoczą się w nową grę z ogromnymi ptaszyskami od Square Enix. Niestety - nie będzie. A tytuł ten jest tak pełen sprzeczności, że trudno mi jednoznacznie powiedzieć czy bardziej go uwielbiam czy nie szanuję.

Chocobo Racing GP - kart racing jak każdy inny. Tyle że działa perfekcyjnie na Switchu

Kart racingów mamy na rynku już dziesiątki. Mario Karty nie były pierwsze, ale to one spopularyzowały gatunek i sprawiły, że wiele dużych firm chce sobie uszczknąć co nieco z tego tortu. Square (jeszcze wtedy nie Enix, a Soft) pierwsze próby podjęło już w 1999 roku w Chocobo Racing na pierwszym PlayStation. Przez długie lata nie słyszeliśmy o marce, aż do teraz — kiedy na salony wjechało Chocobo Racing GP. Podobnie jak u konkurencji, tutaj również jest szybko, sprawnie, dynamicznie — naszym celem jest dojechać na metę jako pierwszym. Wszystkie chwyty dozwolone — dlatego w paczkach z przedmiotami które będą porozstawiane na naszych trasach czekać będą rozmaitości, którymi utrudnimy życie innym uczestnikom wyścigu. Wszystko to w całym pakiecie trybów — zarówno dla samotnego gracza, jak i zabawy z większą ekipą.

Tryby zabawy w Chocobo Racing GP - tutaj na nudę narzekać nie można, ale...

Przygodę najlepiej jednak zacząć od trybu fabularnego — nie jest on ani specjalnie długi, ani specjalnie wymagający. Po przejechaniu wszystkich dziewięciu rozdziałów odblokujemy cały zestaw tras oraz kilkoro bohaterów. Zgarniemy też kilkadziesiąt biletów, które będziemy w sklepie mogli wymienić na nowe kolory, pojazdy i... wykupić za nie kolejne postacie. O sklepie więcej napiszę więcej - bo temat jest dość zagmatwany i - o zgrozo - składa się na jedno z największych "ale" całej tej przygody.

Poza historią jest także Time Attack (nic nadzwyczajnego, ale bicie rekordów ma w sobie "to coś" co nie pozwala się oderwać od konsoli) i zwykłe wyścigi w seriach. W nich możemy bawić się zarówno samodzielnie jak i z innymi graczami. Problem polega jednak na tym, że lokalnie można ścigać się co najwyżej w dwie osoby na jednej konsoli. Kuriozalne, tym bardziej, że multiplayer obsługuje aż do ośmiu graczy. I jeżeli chcielibyśmy się tak pobawić z rodziną i przyjaciółmi to owszem - da się. Problem polega jednak na tym, że każdy musi mieć konsolę ORAZ kupioną grę. Po podłączeniu więcej niż dwóch padów do Switcha witał mnie taki komunikat. Słabo to mało powiedziane.

Poza zabawą lokalnie nie zabrakło też wyścigów online. Zwykły multiplayer, owszem, jest, ale ten schodzi na dalszy plan przy GP w ktorym mierzy się 64 graczy z całego świata. Całość ma formę turnieju, w których kolejno odpadają kolejni uczestnicy. Ogromnym jego plusem jest to jak sprawnie działa - tuż po starcie gry chętnych nie brakowało. A to właśnie tam zdobywamy kolejne poziomy i odblokowujemy nagrody. A skoro jesteśmy już przy odblokowywaniu...

Mikropłatności, paywall, grind. Osoby odpowiedzialne za monetyzację Chocobo GP nienawidzą graczy

Nie mam nic do mikropłatności - jeżeli są w grach free-to-play. Kiedy trafiają do tytułów które kupujemy za kilkaset złotych - nie jestem już tak wyrozumiały. Niestety — trzy rodzaje walut w sklepiku z zawartością od początku nie zwiastowały niczego dobrego, a im bardziej się zagłębiałem w temat, tym bardziej byłem rozczarowany. O ile dwie z nich zdobywamy podczas zabawy — co wymaga po prostu od nas więcej grindu i powtórek by móc wykupić wszystkie pojazdy, bohaterów czy jakieś dodatki, to jest też trzecia. Tę możemy jedynie kupić za realną walutę. A żeby pokazać pazur jeszcze bardziej i wybudzić drzemiące w graczach FOMO — królowie gry wymyślili podział na sezony... i czasową dostępność bohaterów. I w ten oto sposób tylko w pierwszym sezonie można nabyć głównych bohaterów Final Fantasy VII oraz Final Fantasy VIII — Clouda i Squalla. Później taka możliwość bezpowrotnie przepadnie. Jeżeli byłaby to gra darmowa - w porządku. Ale to NIE jest darmowa gra. To tytuł za który gracze muszą zapłacić pełną cenę.

Rozczarowani gracze zabrali głos. O sprawie zrobiło się głośno już w dniu premiery, ale mam wrażenie, że jeszcze nie usłyszeliśmy ostatniego słowa w temacie. Nie bez powodu wpisy takie jak ten na forum Reddit wiralowo podawane są dalej. Ludzie są wściekli - i absolutnie mnie to nie dziwi. To ogromnie rozczarowujące, by nie napisać - chamskie i niedopuszczalne.

Reklama

...a jakby wszystkiego było mało, ta gra działa perfekcyjnie

Wspominałem już wyżej, że Chocobo Racing GP to gra pełna sprzeczności. Nobo z jednej strony - przez wiele godzin bawiłem się doskonale. Z drugiej - rozczarował mnie brak wsparcia wspólnej zabawy dla czterech graczy na jednej konsoli. Z trzeciej - zirytowały kwestie dodatkowych płatności, które rozpatruję w kategoriach nieakceptowalnych. Z czwartej - grind jest żmudny, a zawartość póki co nie powala ilością tras. A z piątej... nie mogłem wyjść z podziwu jak magicy ze studia odpowiedzialnego za grę (Arika) dopieścili ten tytuł pod kątem technicznym. To jedna z niewielu produkcji na Nintendo Switch, która działała stabilnie w 60 klatkach na sekundę i nawet przez chwilę się nie zająknęła. Po prostu śmiga: bez przycięć, bez zacięć, bez kombinacji. To dla mnie spore zaskoczenie, bo przez lata przywykłem że gry na tym sprzęcie działają albo średnio, albo słabo. Miła odmiana i ogromna niespodzianka.

Czy warto kupić Chocobo Racing GP? To dobra gra, ale...

Na pytanie czy warto kupić ten tytuł... nie mam jednej odpowiedzi. I o ile na wiele rzeczy mógłbym przymknąć oko — i uznać że wciąż jest to frajda w najczystszej postaci, no to niestety. Tak agresywne, bazujące na FOMO graczy, akcje to jednak przesada. Zwłaszcza, że tytuł może trafić także do młodszych odbiorców, którym najzwyczajniej w świecie będzie przykro, że opiekunowie nie kupią im więcej skórek i dodatków. Jeżeli jednak będziecie mogli przejsć do porządku dziennego nad płatnymi dodatkami — to z czystym sumieniem mogę powiedzieć że to po prostu solidna, rzemieślnicza, robota w temacie kart racingów. Obok Mario Kart 8 Deluxe - najlepsza jaką znajdziecie na Nintendo Switch.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama