Największym wrogiem elektryfikacji motoryzacji jest pojemność baterii oraz ich cena. Wygląda jednak na to, że ten drugi problem może niedługo odejść w niebyt, bo chińskie firmy obiecują znaczne obniżki cen, ze względu na rozwój technologii produkcji.
Chiny liderem w produkcji baterii
Chiny bez wątpienia są jednym z liderów elektryfikacji przemysłu samochodowego, bo poczuły w tym szansę na podbój całego rynku. Według analiz, dwie największe firmy produkujące baterie - CATL oraz FinDream (BYD) mają w sumie ponad 50% całego światowego rynku baterii (odpowiednio 37,4% i 15,7 %), co oznacza, że mają ogromny wpływ na ceny. To również oznacza, że mocno między sobą rywalizują, a to przekłada się na obniżki cen. Rodzimy rynek Państwa Środka bez wątpienia jest jednym z najbardziej konkurencyjnych pod względem dostępności i wielkości sprzedaży aut elektrycznych, a to oznacza, że tamtejsze firmy nie chcą przepłacać za baterie.
I to znajduje odzwierciedlenie w cenach. Jeszcze rok temu tanie ogniwa LFP (litowo-żelazowo-fosforowe) były sprzedane w cenie około 0,9 RMB za Wh, co przy baterii o pojemności 60 kWh przekłada się na cenę 54 000 RMB (~30 tys. złotych). Dzisiaj cena spadła już o 30% do około 0,6 RMB za Wh, a do końca roku CATL zapowiada, że będzie w stanie sprzedawać takie baterie w cenie 0,4 RMB za Wh. Oznaczałoby to, że cena baterii o pojemności 60 kWh spadnie w przeliczeniu na złotówki do około 14 tys. złotych. Mowa oczywiście o samych ogniwach, do których trzeba jeszcze doliczyć potrzebną elektronikę, inwerter i oczywiście silnik elektryczny. Nie zmienia to jednak faktu, że różnica w cenie jest na tyle duża, że powinna przełożyć się na cenę samochodu.
Ogniwa LFP produkowane przez CATL, o których mowa produkowane są w standzie VDA wykorzystywanym między innymi przez niemieckie firmy. Są to prostopadłościenne "klocki" o rozmiarach 148 x 26,5 x 91 mm, a każdy oferuje pojemność 173 Ah. Co więcej pozwalają one na ładowanie z prędkością 2,2 C co oznacza, że pełne naładowanie dwa nieco poniżej 30 minut. To parametry wystarczające dla większości zastosowań. Można zatem oczekiwać, że wkrótce baterie LFP staną się jeszcze popularniejsze, a co zgrałoby się w czasie z prezentacją tanich samochodów elektrycznych nie tylko przez chińskie, ale również europejskie firmy.
Spadek sprzedaży elektryków korzystny dla cen
Wpływ na obniżenie cen baterii ma również słabnący w ostatnich miesiącach popyt na nowe auta elektryczne. Konkurencja między chińskimi firmami jest spora, każda z nich chce powiększyć swój udział w rynku, a jeśli brakuje chętnych na zakup baterii to trzeba obniżać ich ceny. CATL jest podobno gotowy nawet na sprzedaż swoich akumulatorów w cenie 0,32 RMB/Wh, co jest podobno na granicy opłacalności produkcji. FinDream należący do koncerny BYD również chce dołączyć do tej wojny cenowej, choć jest w o tyle komfortowej sytuacji, że sam sporo produkuje i sprzedaje elektrycznych samochodów.
Analitycy branży od dawna twierdzili, że rosnąca popularność i rozwój technologii sprawią, że ceny baterii będą regularnie spadać. Okazuje się nawet, że wkrótce przegonią one wydawałoby się optymistyczne prognozy. Tony Seba przewidywał, że poziom 50 USD/kWh osiągniemy dopiero w 2027 roku. Tymczasem ten poziom możemy osiągnąć już w tym roku, bo to mniej więcej 0,35 RMB/Wh. Oczywiście mowa tylko o ogniwach LFP, których największą zaletą jest cena i trwałość. W samochodach stosowane są też znacznie droższe ogniwa NMC, a wszyscy czekamy na baterie ze stałym elektrolitem, które powinny zapewnić znacznie większą gęstość energetyczną. Jedno jest pewne, elektryfikacja motoryzacji nie jest w żadnym wypadku na straconej pozycji.
źródło: CleanTechnica
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu