Stalowy pocisk, unosi się nad torami. Nie słychać metalicznego stukotu, nie czuć wibracji. Mija siedem sekund. Od startu, w ciągu najbliższych 7 sekund, gna już 650 kilometrów na godzinę. Myśląc o Chinach "trzeci świat" robimy sobie ogromną krzywdę. Właśnie tam możliwe są obecnie cuda technologii, których spodziewalibyśmy się np. po Japończykach, czy po Amerykanach. Ich miasta robią ogromne wrażenie już teraz. A sprzęt służący do transportu... bije na głowę większość samolotów pasażerskich.

W czerwcu tego roku w prowincji Hubei, w laboratorium Donghu, chińscy inżynierowie pokazali, że zeszłoroczne osiągnięcia nie były przypadkowe. Pociąg z napędem magnetycznym ważący 1,1 tony przyspieszył do ok. 650 km/h w 7 sekund: na zaledwie 600 metrach. Wszystkie systemy zaprojektowano od podstaw w Chinach: napęd elektromagnetyczny, zawieszenie i precyzyjne pozycjonowanie z dokładnością do 4 mm. Chiny nas nie potrzebują.
Bez kół, bez tarcia, bez litości
Maglev, czyli de facto lewitacja za pomocą magnesów (likwidując tarcie), działa brutalnie prosto: przeciwstawne pola magnetyczne unoszą pociąg nad torami. Jedyny opór tworzy tutaj powietrze. A i na to Chiny mają odpowiedź: tunele z bardzo rozrzedzonym powietrzem, redukujące opór aerodynamiczny do minimum.
W tle pracują algorytmy AI sterujące zawieszeniem w czasie rzeczywistym. Precyzyjne pole elektromagnetyczne reaguje brutalnie szybko. Jazda jest tak płynna, że pasażerowie czasami nie wiedzą, że ruszyli.
Prędkość na poziomie 800 km/h to już nie cel, ale standard. Pociągi Maglev są szybsze niż większość samolotów pasażerskich. Podczas gdy Boeing 737 leci z prędkością ok. 870 km/h, chiński Maglev niemal go dogania, nie wymagając pasa startowego ani strefy buforowej. Co ważne, Chiny nie kupują tej technologii. One ją tworzyły. Systemy napędu i zawieszenia, precyzyjnego pozycjonowania, tunele próżniowe – wszystko powstało lokalnie. Żaden Siemens, żaden Hitachi. Made in Hubei.
Pekin planuje połączyć wszystkie kluczowe miasta liniami Maglev. Pekin – Szanghaj w 90 minut? A kto powiedział, że się nie da? Do końca 2025 r. gotowe mają być nowe odcinki.
Kto się boi chińskiej kolei?
Maglev nie potrzebuje lotniska, nie wymaga odprawy, nie lata w burzach. Szybciej rusza, szybciej dojeżdża, szybciej realizuje swoje zadanie. Zachód w tym momencie może obejść się smakiem. Serio mam takie momenty, że czasami myślę sobie o nas, o Europie, że stajemy się dosłownie zaofani względem Chin.
Europa wciąż łata torowiska i sprzecza się o dotacje. USA projektują pociąg z Nowego Jorku do Bostonu, który ma być gotowy za dekady. A Chiny budują. I mają nasze problemy daleko w poważaniu.
Czytaj również: Od kawy w puszce po szybkie pociągi. Jak japońskie innowacje zmieniły świat
Nie chodzi tylko o transport
Chiny pokazują, że potrafią tworzyć rzeczy szybciej, lepiej i skuteczniej niż Zachód. W czasach, gdy geopolityka przenosi się na pola danych i infrastrukturę, Maglev to wręcz sztandar, który woła do wszystkich i wszystkiego: "spójrzcie, idziemy po należne nam miejsce". I serio, jest ono należne, cokolwiek byśmy nie powiedzieli. My ekscytujemy się drogim i tak naprawdę BARDZO ŚREDNIM Pendolino, a w Chinach ludzie poruszają się niesamowitymi Maglevami. Gdybym miał wybierać, wolałbym jeździć właśnie chińskim pociągiem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu