Europa broni się przed elektrycznymi samochodami z Chin, ustalając na ich import wysokie cła. Tymczasem w Polsce największą popularnością cieszą się chińskie auta spalinowe, a ich sprzedaż rośnie w zawrotnym tempie.
Chińskie samochody podbijają polski rynek. Jedna marka mocno się wyróżnia

Chińskie samochody na polskich drogach przestały być już ewenementem. Coraz łatwiej spotkać je w trasie i nic w tym dziwnego, bo tylko w zeszłym roku trafiło ich na nasz rynek ponad 11 tys. Co więcej są to głównie samochody spalinowe, a nie elektryczne, przed którymi chciała się bronić Unia Europejska. Główną zaletą chińskich pojazdów jest przede wszystkim cena, która na tle europejskich konkurentów jest więcej niż atrakcyjna. I wielu klientom nie przeszkadza ani potencjalna duża utrata wartości w czasie, ani też wysokie zapotrzebowanie na paliwo przez jednostki napędowe.
Wzrost sprzedaży o 3000%
Według danych udostępnionych przez portal AutoDNA, w 2023 roku w Polsce zarejestrowano tylko 370 samochodów chińskich marek. W 2024 roku liczba ta wzrosła do 11 355 sztuk, czyli o blisko 3000%. Różnica jest więc diametralna i nawet jeśli w tym roku takich wzrostów nie będzie, to chińskie marki z pewnością sprzedadzą jeszcze więcej pojazdów. Prym wśród nich wiedzie firma MG, czyli de facto brytyjska marka, która została przejęta przez Chińczyków kilka lat temu. W zeszłym roku sprzedali w Polsce ponad 7100 pojazdów, głównie SUVów - HS oraz ZS. W ofercie jest też także całkiem ciekawy pojazd z pogranicza segmentów B i C, czyli MG3 z innowacyjnym napędem hybrydowym oraz elektryczny MG4. Jak widać mając zaledwie 4 modele można osiągnąć całkiem niezłe wyniki sprzedaży. Wystarczy tylko zaproponować dobrą cenę.
Na kolejnych miejscach wśród najpopularniejszych chińskich marek znajdziemy takich producentów jak BAIC, Omoda, Jaecoo czy wreszcie BYD, który też coraz śmielej poczyna sobie na naszym rynku. W sumie Chińczycy sprowadzili do naszego kraju już 10 różnych marek swoich samochodów i to z pewnością nie jest jeszcze koniec. Wygląda jednak na to, że zaczyna to doskwierać europejskiej konkurencji, która zamiast podnosić ceny ze względu na dyrektywę CAFE (ograniczenie emisji CO2), częściej je obniża. Swoją drogą ciekawy jestem jak chińskie silniki, notujące średnio spalanie wyższe o 1,5-2 litry na 100 km, od europejskiej konkurencji mieszczą się w surowych normach emisji spalin...
Peugeot odwraca trend
Diametralnych ruchów ze strony europejskiej konkurencji jeszcze nie ma. Można by powiedzieć, że póki co trwa badanie terenu i ceny nowych samochodów po prostu przestały rosnąć. Są jednak marki, które nie zamierzają dalej czekać na poczynania konkurencji ze wschodu. Najnowszy przykład to Peugeot, który w cenniku swojego miejskiego crossovera - 2008, wprowadził spore zmiany. Do oferty wrócił między innymi silnik 1.2 PureTech 130 KM z automatyczną skrzynią biegów, a bazowa wersja z takim motorem i ręczną przekładnią potaniała o 15 tys. złotych (kosztuje 98 500 zł).
Wyraźnie spadła też cena modelu z napędem hybrydowym o mocy 136 KM, który teraz startuje od 119 900 zł (zamiast 134 900 zł), a model elektryczny z baterią 50 kWh i silnikiem o mocy 136 KM można dzisiaj kupić za 147 450 zł (wcześniej 184 450 zł) co po dopłacie pozwoli zbić cenę w okolice 120 tys. złotych. Podobnie jest zresztą w przypadku wersji z baterią 54 kWh i silnikiem 156 KM, która jest zaledwie o 5000 złotych droższa. Wygląda na to, że to całkiem mocna odpowiedź na ofertę chińskich marek i pozostaje tylko pytanie jak szybko konkurencja pójdzie tym śladem.
źródło: AutoDNA
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu