Raptem wczoraj pisałem o kolejnym zaostrzaniu się konfliktu pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi, a już mamy następne wydarzenie, które z pewnością tych napięć nie złagodzi. Nad Stanami pojawił się duży balon obserwacyjny, który wywołał duże zamieszanie i „poderwał” do lotu myśliwce F-22.
Nieproszony gość
Całe zamieszanie zaczęło się kilka dni temu, ale medialnie objawiło się w środę, gdy obserwatorzy cywilni zauważyli niezidentyfikowany obiekt poruszający się na bardzo dużej wysokości oraz aktywność amerykańskiego lotnictwa.
Zdjęcie pokazały, że jest to bardzo duży balon, z podwieszonym zestawem urządzeń obserwacyjnych. NORAD i armia podały, że jest to według nich chiński stratosferyczny balon szpiegowski, który przeleciał najpierw nad Kanadą, a obecnie podróżuje nad Stanami Zjednoczonymi.
Polecamy na GeekWeek: Amerykański dron nowej generacji wykonał swój pierwszy lot
Armia poderwała myśliwce F-22 Raptor i tankowce, tak aby móc stale nadzorować urządzenie i w razie potrzeby móc szybko je zestrzelić. W tym czasie porozumiano się też z Chinami, analizując jednocześnie na ile nieproszony gość jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego.
Pomimo że trasa balonu przebiegał między innymi nad miejscami instalacji do wystrzeliwania pocisków ICBM Minuteman III, armia na dziś nie zamierza go strącać. Wojskowi uznali, niestety bez podania szczegółów o tej konstrukcji, że obrazowanie dokonywane przez to urządzenie nie ma wartości większej, niż satelity obserwacyjne na LEO.
Balon, ze względu na wysokość na jakiej się znajduje, nie stanowi też zagrożenia dla ruchu lotniczego. Jednocześnie istnieją obawy, że zestrzelenie wygenerowałoby dużą ilość niebezpiecznych szczątków, a trasa pojazdu przebiega nad terenami zaludnionymi.
Armia ograniczyła się więc do utrzymania samolotów w stałej gotowości, gdyby zaszłaby taka potrzeba, np. balon zaczął wytracać wysokość, wojskowi mogą szybko zmienić i wyegzekwować taką decyzję.
Nie pierwszy raz
Chińska aktywność tego typu miała już miejsce, balony były obserwowane nad Stanami i sojuszniczymi krajami w Azji, np. Filipinami. Dotychczas jednak miały to być znacznie krótsze wycieczki, zahaczające np. o Hawaje. Tego typu długa wyprawa nad kontynentalną część Stanów Zjednoczonych nie była wcześniej obserwowana.
Kilka osób postanowiło zbudować model trasy (bazując na obserwacjach i warunkach fizycznych) balonu i większość jest zgodna, że balon wystartował w centralnych Chinach, przeleciał nad Japonią, Aleutami, Alaską, zachodnią Kanadą, a obecnie przecina centrum Stanów Zjednoczonych.
Stratosferyczne „satelity”
Stratosfera jest obecnie badana przez większość zaawansowanych krajów i armii pod względem jej potencjału obserwacyjno-komunikacyjnego. Państwa testują zarówno rozwiązania oparte o balony stratosferyczne, takie jak ten który wywołał obecnie sensację, jednak znacznie bardziej interesujące są duże, ale bardzo lekkie drony.
Opisywałem już na Antyweb dron Airbusa tego typu. Zephyr S ustanowił w zeszłym roku kolejny rekord w długotrwałym utrzymywaniu się w powietrzu dla bezzałogowców, latał ponad 64 dni. Balony i tego typu maszyny mają stworzyć warstwę pośrednią pomiędzy rozpoznaniem lotniczym, a satelitarnym, co oddaje nawet ich nazwa: HAPS, czyli „pseudosatelity wysokiego pułapu” (High Altitude Pseudo-Satellite).
[Aktualizacja]
W międzyczasie Chiny wydały oświadczenie, że jest to ich balon do monitorowania pogody, nad którym utracono kontrolę, gdyż ma niewielkie możliwości manewrowe. Ciekawe, że balon nie ma opcji lądowania awaryjnego w takiej sytuacji, a same Chiny nie poinformowały o wtargnięciu Kanady i Amerykanów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu