Militaria

64 dni w powietrzu i katastrofa. Bezzałogowy Zephyr nie pokonał... ludzi

Krzysztof Kurdyła
64 dni w powietrzu i katastrofa. Bezzałogowy Zephyr nie pokonał... ludzi
Reklama

Jednym z elementów budowy nowoczesnych systemów rozpoznania i łączności mają być nie tylko satelity, ale także ultralekkie drony, potrafiące miesiącami pozostawać w powietrzu. Ostatni test maszyny tego typu z co najmniej kilku powodów był bardzo interesujący...

Airbus Zephyr S

Zacznijmy jednak od tego, czym w ogóle ta maszyna jest i jaką rolę widzi dla niej wojsko. Zephyr to duży, ale ultralekki dron mający pełnić rolę czegoś w stylu atmosferycznego satelity. Przy rozpiętości skrzydeł wynoszącej 25 metrów, cały pojazd waży około 75 kg i może zabierać ładunki o masie do 5 kg.

Reklama

Jego napęd stanowią dwa silniki elektryczne z dwupłatowymi śmigłami zasilanie z 24 kg baterii LiION oraz stanowiących poszycie skrzydła ogniw słonecznych opartych o arsenek galu. Dron zbudowano głównie z lekkich i wytrzymałych włókien węglowych.

Te cechy pozwalają mu osiągać imponujące czasy lotów. Przeznaczony do operowania w stratosferze Zephyr S potrafi utrzymać się w powietrzu ponad dwa miesiące. Operuje na wysokościach do 23 km, może być sterowany przez operatora lub latać w trybie autonomicznym.

Amerykańskie wojsko chciałoby stworzyć przy ich użyciu dodatkową warstwę dla ich systemów rozpoznawczych i komunikacyjnych, wypełniając lukę pomiędzy samolotami a satelitami. Odzwierciedla to dobrze nazwa klasy tego pojazdu, HAPS, czyli „pseudosatelity wysokiego pułapu” (High Altitude Pseudo-Satellite).

Warunki na takich wysokościach pozwalają ominąć szereg niekorzystnych i gwałtownych zjawisk mających miejsce w niższych partiach atmosfery, a jednocześnie nieorbitalny charakter pojazdu drastycznie zmniejsza koszty, pozwala też na zmiany rejonów działania drona.

Dron może przenosić różne moduły, od umożliwiających stworzenie z tych maszyn węzłów łączności i stworzenie stratosferycznej sieci komunikacyjnej po zestawy zwiadowcze, z radarami, kamerami itp. Airbus chwali się, że w jego dron potrafi zapewnić stały nadzór nad obszarem 20 x 30 km. W kontekście łączności ma umożliwiać backup dla terenu obsługiwanego na ziemi przez 250 wież GSM.

Rekordowy lot

Prace nad samolotami z tej rodziny trwają już jakiś czas, a ostatni model, Zephyr S poleciał po raz pierwszy w 2018 r. Od tego czasu ich testy toczą się ze zmiennym szczęściem, do obecnego lotu w wypadkach stracono 2 maszyny tego typu. Choć omawiany tu lot również zakończył się katastrofą, to widać wyraźny progres w całym projekcie.

Ostatni dron w powietrzu unosił się aż 64 dni, bijąc swoje wcześniejsze osiągnięcia ponad dwukrotnie. Wcześniej Zephyr zrealizować miał wszystkie postawione mu przez konstruktorów i wojsko cele, a ponieważ nie wykazywał oznak zużycia, postanowiono jego misję przedłużyć. Do wypadku miało dojść nad Arizoną, w czasie jednego z przelotów realizowanych na niższych niż zwykle pułapach.

Reklama

Nie pokonał pilotów

Co ciekawe, choć dron pobił rekord lotu dla statków bezzałogowych, nie pokonał jego odpowiednika z ludźmi na pokładzie. Ten wciąż należy do pilotów samolotu Cessna 172 Skyhawk (specjalnie przerobionego dla bicia tego rekordu) w tzw. locie Hacienda. Rekordowy lot trwał 64 dni, 22 godziny i 19 minut, Zephyrowi zabrakło do jego pobicia kilku godzin...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama