Świat

Celebryta u steru - CEO XXI wieku

Karol Kopańko
Celebryta u steru - CEO XXI wieku
18

Co dziś składa się na produkt? Czym kierujemy się wybierając ze sklepowej półki ten jeden, konkretny towar? Cena, a może specyfikacja? Na pewno mają one swoje znaczenie, ale zwłaszcza w przemyśle nowych technologii widoczne jest jak wielki wpływ na sukces firmy ma jej przywódca. Widzicie komputer z...

Co dziś składa się na produkt? Czym kierujemy się wybierając ze sklepowej półki ten jeden, konkretny towar? Cena, a może specyfikacja? Na pewno mają one swoje znaczenie, ale zwłaszcza w przemyśle nowych technologii widoczne jest jak wielki wpływ na sukces firmy ma jej przywódca. Widzicie komputer z Windowsem, myślicie Bill Gates; używacie iPhone’a i przed oczyma pojawia się wam postać Steve’a Jobsa. Dawno już skończył się czas anonimowych CEO, dziś są oni gwiazdami popkultury.

Idziesz do sklepu z chęcią kupna jakiegoś konkretnego towaru. Na pewno liczy się dla Ciebie specyfikacja. Niezależnie od tego czy są to dojrzewające w Słońcu Szampanii winogrona o specyficznej zawartości cukru, pralka o określonej energooszczędności czy komputer z taką, a nie inną wydajnością. Liczby są oczywiście ważne, ale jak już tego dowodził Jan w przypadku laptopów, często warto zastanowić się czy aby na pewno odpowiada nam wyprofilowanie klawiszy, a bateria ma ogromną pojemność nie tylko na papierze.

Pal licho specyfikację! Wystarczy przyjrzeć się polskiemu rynkowi tabletów, żeby zobaczyć, że w sklepie decydujemy przede wszystkim portfelem. Najlepiej sprzedają się u nas te najtańsze sprzęty. Jednak w światowej gospodarce oprócz tych dwóch czynników bardzo ważny jest także obraz marki i wartości jakie ona ze sobą niesie. A kto ma je lepiej uosabiać niż szef-szefów.

Jaka firma taki CEO

Spójrzmy tylko na reklamy, kiedyś skupiały się one głównie na przedstawieniu produktu, a dziś starają się wytworzyć wokół jego używania/spożywania specyficzną atmosferę. Każda marka potrzebuje twarzy, z którą mogłaby być kojarzona, najlepiej charyzmatycznego CEO. Tym bardziej zdziwiłem się kiedy na scenie podczas IDFu pojawił się szef Intela. Pierwsze wrażenie bywa często mylne, dlatego pozwoliłem, aby zaczarowała mnie jego opowieść. Nic takiego się jednak nie stało, bo okazał się on raczej księgowym wyniesionym nagle do posady człowieka mającego zarządzać jedną z największych korporacji tego świata. W tym przypadku można jednak taki ruch uznać za w pełni świadomy, bo i Intel jako taki, nie wytwarza produktów, które bezpośrednio trafiają do klientów, raczej kryjąc się za fasadą OEM.

Każdy z nas może jednak niewątpliwie wskazać dwie kluczowe dla świata postaci, kierujące znanymi każdemu firmami, które odcisnęły swoje ogromne piętno na rzeczywistości w jakiej obecnie żyjemy.

Pierwszy skomputeryzował świat i wprowadził zaawansowane obliczenia zarezerwowane niegdyś tylko dla ośrodków wojskowych pod przeciętnie zamożne strzechy. Drugi natomiast poprowadził to dzieło dalej, sprawiając że technologii nie zostawiamy już w domu, a zabieramy ją ze sobą w kieszeni gdziekolwiek tylko się wybieramy.

Marketingowiec

Mowa oczywiście o Billu Gatesie i Steve’ie Jobsie. Obaj Panowie doskonale pokazali ile znaczy rola silnego i wyrazistego przywódcy w rywalizacji o gusta klientów. Obaj od zera wystartowali swoje firmy w czasach niepewności na międzynarodowych rynkach finansowych lat 80., a wg jednego z najbardziej znanych obecnie trendhunterów Jeremy’ego Gutsche to właśnie firmy zakładane w okresie kryzysu są doskonale przygotowane do rywalizacji o pieniądze klientów już w czasach prosperity.

Gates i Jobs doskonale się znali, jednak oddziaływali na siebie w sposób zgoła inny niż na resztę ludzi. Każdy kto przeczytał biografię założyciela Apple doskonale wie, że jednym z najczęściej pojawiających się zwrotów na jej kartach jest „pole zniekształcania rzeczywistości”, które Jobs rzekomo miał wywierać na swoich słuchaczy. Nie było praktycznie osoby, która potrafiła się mu oprzeć. Poza Gatesem właśnie.

To założyciel Microsoftu umiał zneutralizować hipnotyzujące spojrzenie znad okrągłych okularów i głęboką barwę głosu, które nieraz wespół potrafiły przekonać słuchacza, że niemożliwe jest możliwe; że projekt da się skończyć przed deadline'm, mimo że na pierwszy rzut oka jest to niemożliwe.

Programista

Gates reprezentował za to nieco chłodniejszy styl dowodzenia korporacją. Był bardziej opanowany, mniej ekstatyczny, doskonale wpasowujący się wizję „piwnicowego programisty”, który na słońce wychodzi tylko po colę do sklepu. Obu Panów można umieścić na przeciwnych biegunach sposobów na sprawowanie kontroli nad firmą.

W historii światowego biznesu mamy jednak jeszcze jedną osobę, której waga może jeszcze nie zrównuje się z dokonaniami Gatesa czy Jobsa, ale już niedługo może ich przerosnąć. To internetowy sklepikarz, czyli Jeff Bezos, twórca Amazona. Zwłaszcza w naszym kraju zrobiło się o nim głośno kiedy do wiadomości publicznej dostała się informacja, że oto ten światowy gigant będzie otwierał u nas swoje centra logistyczne. Jak na zawołanie pojawiły się wtedy kontrowersyjne relacje z tych „obozów pracy”, gdzie każdy zatrudniony był na bieżąco zakuty w nadajnik GPS, sprawdzający czy nie spędza zbyt dużo czasu w stołówce, albo łazience.

Bezos wprowadził w swoim imperium rygorystyczne zasady, które mogą wywoływać nasze słuszne oburzenie, ale z drugiej strony nikt nie pracuje tam za karę, tylko z własnej chęci. Dzięki takiemu postępowaniu dziś wiele produktów lepiej jest kupić za granicą niż np. w polskim odpowiedniku Amazona, Merlinie, także biorąc pod uwagę  czas oczekiwania na przesyłkę.

IMperium

Jeff Bezos nie zbudował jednak jeszcze wokół siebie takiej mitologii jak wcześniej wymienieni bohaterowie. Widać jednak, że bardzo tego pragnie. Od lat posiada już opiewający na grube miliony fundusz inwestycyjny i lokuje pieniądze w obiecujące projekty. W latach świetności Second Life stał się ambasadorem tej platformy i reklamował ją jako drzwi do nowego świata. Teraz kiedy założyciel Linden Lab (twórcy Drugiego Życia) postanowił zacząć od zera z nowym projektem, który w skrócie można określić jako Second Life 2.0, też może liczyć na Bezos’owski strumień pieniędzy. Myślę jednak, że najwięcej z Was kojarzy tego Pana z niedawnego zakupu jednej z najszerzej rozpoznawalnych gazet na świecie – The Washington Post.

Osobiście sądzę, że bardziej niż robienie biznesu, w tym konkretnym przypadku, Bezosa interesowało stworzenie sobie „pomnika trwalszego niż ze spiżu”, z podpisem „ten, który podźwignął prasę z upadku”.

Uważam, że te wszystkie czynności, na jakie decydowali się przez lata szefowie mega-korporacji, oprócz pobudek osobistych, były podyktowane chęcią zbudowania wokół własnej osoby, marki produktu. CEO stali się celebrytami, których każdy krok jest obserwowany, a mimo to muszą oni w dalszym ciągu pełnić odpowiedzialną funkcję kierując ogromnym przedsiębiorstwem.

Burmistrz na ciężkie czasy

M.in. właśnie o roli zmieniającego się przywództwa będzie na konferencji Cisco Connect mówił były burmistrz stolicy świata, Nowego Yorku - Rudolph Giuliani. To właśnie on sprawował urząd podczas ataków 11 września, kiedy zasłynął postawą dobrotliwego ojca otaczającego swoimi ramionami pogrążoną w smutku metropolię. Od razu po upadku bliźniaczych wież zjawił się na miejscu zdarzenie  wg relacji z narażeniem życie pomagał ratownikom.

Jednak mnie osobiści zdecydowanie bardziej będzie interesowała prelekcja Petera Hinssen, jednego z najbardziej rozpoznawalnych myślicieli zajmujących się przewidywaniem trendów, a także sposobów w jakie technologia będzie zmieniała nasze społeczeństwa. Dlatego też bardzo się cieszę, że nie ominie mnie okazja przeprowadzenia z nim wywiadu. Jeśli więc coś szczególnie ciekawi Was w tematyce społeczeństw przyszłości to ujmijcie to w komentarzu, a ja nie omieszkam zapytać o to Petera.

Foto 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

konferencjajobsGatesCISCO