Artykuł sponsorowany

Cechy flagowca w smartfonie za 900 złotych

Tomasz Popielarczyk
Cechy flagowca w smartfonie za 900 złotych
45

Kupowanie topowych smartfonów staje się coraz trudniejsze – ich ceny rosną, a nie idzie to jakoś szczególnie w parze ze wzrostem możliwości. Tymczasem w niższych segmentach debiutują urządzenia, które nie tylko działają, ale wręcz zapożyczają pewne cechy od modeli z samej góry. Możemy zatem cieszyć się z innowacji bez nadwyrężania budżetu.

ZenFone Max Plus debiutuje właśnie w Polsce w cenie 899 złotych. Pod względem specyfikacji to typowy przedstawiciel średniej półki cenowej. Zastosowano tutaj 8-rdzeniowy chip MediaTek MT6750T z 3 GB pamięci RAM oraz 32 GB pamięci wewnętrznej. Tę ostatnią możemy dodatkowo rozszerzyć o 256 GB. Warto też podkreślić, że ZenFone Max Plus posiada dwa sloty na karty SIM, ale nie jest to rozwiązanie hybrid SIM, które wymusza na nas rezygnację z MicroSD lub drugiego numeru. Tutaj wszystkie trzy karty zmieszczą się w jednej szufladce.

ZenFone Max Plus robi jednak szczególne wrażenie na innych polach. Dotąd w tym segmencie naprawdę trudno było znaleźć tyle gadżeciarskich rozwiązań. Zresztą sami zobaczcie.

Ogromna bateria

ASUS już kilkukrotnie w przeszłości pokazywał modele z imponującymi bateriami. ZenFone Max Plus jest pod tym względem wyjątkowy, bo niesamowicie wręcz mały, jak na ogniwo 4130 mAh, które zastosowano wewnątrz. W rezultacie pozwala nam to cieszyć się 2-3 dniami pracy bez ładowania (oczywiście wiele tutaj zależy od tego, w jaki sposób korzystamy z urządzenia). Producent mówi tutaj o 13 godzinach oglądania wideo, 21 godzinach surfowania przez WiFi lub 26 godzinach rozmów w sieci 3G. Pod tym względem model ten wręcz przebija flagowe smartfony, które często nie są w stanie zaoferować nam choćby zbliżonego czasu pracy.

To idzie w parze z odpowiednimi funkcjami software’owymi. Tryb Super Saving pozwala nam na przykład na 10 procentach baterii (15 minut ładowania) prowadzić rozmowy przez ok. 3 godziny.

A to nie wszystko. Producent zadbał też o wsparcie dla szybkiego ładowania, a więc całe ogniwo naładujemy w ciągu 3 godzin za pomocą dołączonej do zestawu ładowarki 5V/2A. To naprawdę dobry wynik.

W pudełku znajdziemy też niespodziankę – przejściówkę, która daje nam dostęp do pełnowymiarowego złącza USB w telefonie. Możemy to wykorzystać, żeby przekształcić ZenFone’a Max Plus w powerbank i ładować za jego pomocą inne urządzenia.

Ekran zgodny z trendami

Proporcje 18:9 stały się nowym trendem na rynku i producenci telefonów prędko od nich nie odejdą, bo sprawdzają się naprawdę dobrze. Najczęściej idzie to w parze z bardzo cienkimi ramkami wokół. Efekt – w nawet niewielkiej obudowie można łatwo zmieścić duży ekran.

ZenFone Max Plus posiada 5,7-calowy panel, który stanowi aż 80 proc. ogólnej powierzchni przedniego panelu. Idzie to w parze z wysoką rozdzielczością 2160 x 1080 px – w zupełności wystarczającą do komfortowej pracy. Szczególnie, że ekran oferuje wysoki kontrast oraz dobrze nasycone barwy.

Zastosowano tutaj szkło 2.5D, dzięki czemu ekran jest delikatnie wypukły. Zabezpiecza je oczywiście powłoka Gorilla Glass, która ma chronić przed zarysowaniami. Wszystko to sprawia, że na tym polu trudno zarzucić temu smartfonowi jakiekolwiek braki.

Aparat(y) widzą szerzej

Dwa aparaty fotograficzne powoli stają się standardem w smartfonach. Sztuką jest jednak sprawić, że ten drugi obiektyw faktycznie nam się do czegoś przyda. ASUS poszedł w kierunku szerokokątnego rozwiązania o polu widzenia 120 stopni. To o 200 proc. więcej niż w przypadku standardowych aparatów w telefonach.

Plusy szerokokątnego obiektywu są oczywiste. Doskonale sprawdza się on podczas fotografowania dużych grup ludzi oraz krajobrazów. Szczególnie dobrze wychodzą zdjęcia w miejskiej scenerii, gdzie szeroki kąt pokazuje pazur.

Warto też zwrócić uwagę na przednią kamerkę. Tutaj zastosowanie znalazł obiektyw 8 Mpix z przysłoną f/2.0. Wspiera go masa programowych rozwiązań, jak upiększanie czy panoramiczne selfie o polu widzenia sięgającym nawet 140 stopni.

Czytnik linii papilarnych

Czytnik linii papilarnych to już właściwie standard. Samo umieszczenie go w telefonie to jednak za mało. Moduł tego typu powinien być przede wszystkim bowiem precyzyjny oraz szybki. W przeciwnym wypadku więcej z niego frustracji niż jakichkolwiek korzyści.

ZenFone Max Plus posiada skaner odcisków palców z tyłu, co zapewne znajdzie swoich zwolenników jak i przeciwników. Wszystkich powinien jednak zadowolić jego szybki czas reakcji (ok. 0,3 sekundy) oraz bezproblemowe działanie. Nie ma znaczenia, pod jakim kątem przyłożymy palec, ani czy zrobimy to dokładnie czy też w pośpiechu – rozwiązanie to po prostu działa.

Konstrukcja o zaskakująco małych gabarytach

Duży ekran, ogromna bateria, dwa aparaty – to wszystko zamknięto w zaskakująco wręcz małej obudowie. ZenFone Max Plus mierzy 152,6 x 73 x 8,9 mm przy wadze 160 gramów. To naprawdę mało jak na smartfona z tymi wszystkimi udogodnieniami i tak dużym ekranem.

A jeżeli rozmiar nie ma dla nas żadnego znaczenia, to warto zwrócić uwagę na jakość wykonania. Zastosowano tutaj aluminiową konstrukcję, która budzi zaufanie i dobrze leży w dłoni. Nie powinny na niej prędko pojawić się żadne oznaki używania. Aluminium nie niszczy się tak szybko, jak obudowy wykonywane ze szkła.

Oprócz tego ZenFone Max Plus jest po prostu ładny. Może nie rzuca się w oczy i nie prowokuje (bo nie taka też jego rola), ale zdecydowanie dobrze będzie komponował się zarówno w męskiej dłoni jak i damskiej torebce.

-

Jeżeli nie wyobrażacie sobie płacenia za telefon więcej niż tysiąc złotych, to powinniście odczuć dużą satysfakcję. Jeżeli dotąd kupowaliście tylko i wyłącznie flagowce – pewnie i tak nie przekonam Was, że w niższych segmentach coraz łatwiej jest znaleźć podobną jakość i możliwości. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że producenci walczą w dolnej i średniej półce cenowej coraz bardziej zażarcie, a klient na tym tylko i wyłącznie zyskuje. ZenFone Max Plus jest tego doskonałym przykładem.

-

Materiał powstał we współpracy z firmą ASUS

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu