Ostatnim Call of Duty odbywającym się w czasach II wojny światowej było wydane w 2008 i wyprodukowane przez Treyarch Call of Duty: World at War. Tyle tylko, że wtedy była to ta "mniejsza" odsłona. Tymczasem plotki się potwierdziły, tegoroczne Call of Duty wraca do czasów historycznych.
Marcowy wyciek dotyczący nowego Call of Duty musiał nieźle popsuć szyki Activision. Zapowiadała się niezła bomba, niespodzianka dla fanów, a tymczasem mamy jedynie potwierdzenie plotek. Ale mamy, to najważniejsze - bowiem chyba nie tylko ja czekałem na powrót serii do tego okresu. Nie zrozumcie mnie źle, takie Infinite Warfare nie było złe, ale trzeba powiedzieć "dość" tym wycieczkom w przeszłość". Oczekiwania graczy są ogromne i jestem bardzo ciekawy czy odpowiedzialne za Call of Duty: WWII Sledgehammer Games będzie w stanie im sprostać. Szczegółów na razie nie ujawniono, 26 kwietnia (środa) odbędzie się specjalny stream, na którym mamy je poznać.
Problemem Call of Duty nie jest epoka, w której dzieje się akcja
Zacytuję Wam coś z komentarzy pod jednym z moich wpisów dotyczących nowego Call of Duty:
Moim zdaniem problem Call of Duty nie leży w realiach. Gra ma przestarzałą mechanikę strzelania, gdzie bronie są słabo udźwiękowione i co najważniejsze w ogóle ich nie czuć. Multiplayer ma tempo podkręcane z każdą częścią, co sprawia że potyczki sieciowe są coraz bardziej chaotyczne i losowe, a masa elementów w grze za 400zł(wliczając map packi) ukryta jest za paywallem. Single player jest bardzo odtwórczy, korzysta z motywów znanych z filmów akcji i poprzednich gier z serii, z przesadną dawką wszechobecnego patosu. Moim zdaniem CoD stał się takim fast foodem gier, można skosztować od czasu do czasu, ale co za dużo to niezdrowo.
Mateusz, który jest autorem tych słów ma mnóstwo racji i widziałem, że podobne podejście mają też inni gracze.
Call of Duty od lat wprowadza do swoich mechanizmów drobne zmiany, wciąż korzysta z tej samej mechaniki strzelania, nie jest też w stanie konkurować z innymi FPS-ami pod względem oprawy. Z jednej strony jestem to w stanie zrozumieć, ktoś na pewno dobrze wszystko sobie policzył i wyszedł z założenia, że nie warto przewracać serii do góry nogami, bo i tak nie wpłynie to na sprzedaż. Ale mówiąc szczerze zdecydowanie bardziej niż II wojnę światową chciałbym zobaczyć zupełnie nowy silnik z zupełnie nowymi mechanizmami rozgrywki. Twórcy serii mają do dyspozycji ogromne budżety i są w stanie zrobić kod, który odświeżyłby coraz nudniejszą serię. Ale tego nie robią.
A same ramy czasowe nowej odsłony? Sledgehammer, które powstało w 2009 roku nie miało jeszcze styczności z historycznym okresem, będzie to więc dla nich zupełnie nowe doświadczenie. Czy przełoży się na jakość Call of Duty: WWII? O tym przekonamy się już jesienią, bo wątpię żeby mający odbyć się za kilka dni stream dał nam odpowiedź na to pytanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu