Europa

Bułgaria zgarnęła bitcoiny przestępców. Kraj wzbogacił się o kilka miliardów dolarów

Maciej Sikorski
Bułgaria zgarnęła bitcoiny przestępców. Kraj wzbogacił się o kilka miliardów dolarów
Reklama

Służby bułgarskie, które pół roku temu dokonywały zatrzymań członków zorganizowanej grupy przestępczej i zabezpieczały ich majątek, zapewne nie zdawały sobie sprawy z tego, że przechwycą miliardy dolarów. Wówczas były to jeszcze miliony i to w "dziwnej" formie wirtualnego pieniądza, ale gdy moda na kryptowaluty zaczęła rosnąć, sytuacja mocno się zmieniła - teraz zarekwirowany bitcoin jest wart około 3,3 mld dolarów. Wystarczająco dużo, by ściągnąć uwagę mediów i obserwatorów rynku z całego świata.

Bułgaria stała się nagle obiektem zainteresowania dziennikarzy, inwestorów i fanów kryptowalut. Przy czym należy podkreślić, że tej historii nie postrzega się wyłącznie w charakterze ciekawostki: jeśli władze bałkańskiego kraju postanowią "upłynnić" ów majątek, może to mieć wielkie znaczenie nie tylko dla gospodarki tego państwa, ale też dla rynku bitcoina. Zacznijmy jednak od początku.

Reklama

W maju bułgarskie służby informowały o przeprowadzeniu zakrojonej na szeroką skalę akcji wymierzonej w zorganizowaną grupę przestępczą. Zatrzymano ponad 20 osób, wśród nich byli skorumpowani urzędnicy. Wraz z członkami tej szajki, przechwycono część ich majątku. Było to m.in. 213,5 tysiąca bitcoinów. To nie powinno dziwić, przestępcy lokowali pieniądze w bitcoinie, ponieważ uważali go za bezpieczną lokatę kapitału, sposób na ukrycie pieniędzy pochodzących z przestępstw. Otwartą kwestią pozostaje to, czy służby przechwyciły wówczas wszystkie środki ukryte w ten sposób? To jednak schodzi na dalszy plan, bo intryguje już wspomniane dwieście kilkanaście tysięcy.

Pół roku temu te środki były warte kilkaset milionów dolarów. Dużo i urzędnicy czy politycy mogli już wówczas zastanawiać się, jak "ugryźć" ten temat. Z każdym miesiącem robiło się jednak ciekawiej: kurs bitcoina rósł, a to sprawiło, że przejęta kryptowaluta jest dzisiaj warta około 3,3 mld dolarów (przy cenie btc na poziomie 15,5 tys. dolarów). Mówimy zatem o większych pieniądzach, niż udało się zebrać braciom Winklevoss - niedawno pisałem, że na bitcoinie zarobili już ponad miliard dolarów. Bułgarzy są lepsi. A najciekawsze jest to, że wspomniana suma wynosi mniej więcej 1/5 długu publicznego tego kraju. W Sofii temat musi być pewnie szeroko omawiany.

Jeśli komuś wydaje się, że Bułgaria ma wielkie szczęście, to radzę się wstrzymać z gratulacjami - nie jest jasne, jak władze rozegrają tę sytuację, dysponowanie tym majątkiem nie będzie takie proste. Wszak to środki pochodzące z przestępstw, nie wystarczy ich zagarnąć. Gdy urzędnicy łamią sobie głowę, jak działać, inwestorzy kryptowalut zastanawiają się, czy i ewentualnie kiedy Bułgaria zrobi użytek z cyfrowych pieniędzy. Jeśli te środki zostałyby szybko spieniężone, wymienione na inną walutę, na rynku mogłoby dojść do poważnych zmian. Bułgarzy pewnie chcieliby skorzystać teraz, gdy cena btc jest tak wysoka, bo potem mogą żałować, że kurs spadł. Jeżeli zadziałają szybko, sami doprowadzą jednak do załamania kursu. Jak widać, od przybytku czasem głowa boli.

Polska na razie nie ma podobnych problemów. KNF i NBP ostrzegają przed kryptowalutami, nie wydaje się, by bitcoin odegrał większą rolę w działaniach państwa. Inaczej ma się to oczywiście z prywatnymi portfelami - Polacy zainwestowali już w cyfrowe pieniądze spore środki. A ludzi zainteresowanych zarabianiem na tym polu szybko przybywa...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama