Rynek smartfonów osiągnął już swoje apogeum i jego wzrost zdecydowanie stracił na szybkości. Warto jednak zauważyć, że powoli dochodzimy do takiej sytuacji, w której to liczba głównych producentów spada. W końcu nie każdy jest w stanie nadążyć za rywalami i utrzymać się finansowo. Tymczasem gigancie z tego korzystają, wprowadzając własne submarki. Czy to rzeczywiście zawsze genialny plan?
Pozytywni bohaterzy
Najbardziej znanym przykładem submarki na świecie jest niewątpliwie Honor. Firma ta zyskała ogromną popularność na całym świecie, udaje jej się nawet być liderem w niektórych państwach, a na premierę jej nowych produktów czekają fani z całego świata. W tym przypadku Huawei zrobił genialny biznes. Udostępnia swoje modele, które są modyfikowane pod względem wyglądu i specyfikacji, a potem sprzedawane są w atrakcyjnych cenach.
Owszem, różnice względem sprzętów od firmy-matki są widoczne, ale na dobrą sprawę świetnie usprawiedliwia je odpowiednio niższa cena. Jednocześnie skupienie się na promowaniu Honora jako czegoś dla młodszych odbiorców również dobrze sprawdziło się w ferworze rynkowej walki. Szczerze mówiąc, w chwili debiutu ich pierwszego smartfona, tj. Honora 6, bazującego na Huawei Ascend P7. Kiedy jednak zaprezentowali już tańsze urządzenia, widać było, że ich najmocniejszym argumentem ma być taktyka zaczerpnięta od Xiaomi: wiele za niewiele. Teraz to też Honor rywalizuje jak równy z równym z Xiaomi. Lepszej rekomendacji obecnie nie da się wystawić.
OnePlus również da się zaklasyfikować jako submarka. Należą oni do koncernu BBK Elektronics, odpowiadającego za Oppo i Vivo, a sami twórcy zabójcy flagowców korzystają przede wszystkim z technologii tego pierwszego, aczkolwiek tworzą własne oprogramowanie, zatem trudno też ich ograniczyć do roli podmiot jedynie korzystającego z gotowych rozwiązań.
Pomysł na biznes
Jedną z firm stawiających na tworzenie sporo submarek jest ZTE. Ten producent z kolei ma na swoim koncie rodziny Axon, Nubia oraz Nubia Red Magic. Pierwsza seria z wymienionych była czymś z segmentu premium i przydzielono jej za zadanie zdobyć cały świat, równocześnie niszcząc Xiaomi, jednak finalnie niewiele z tego wyszło. Trzeba jednak przyznać, że w tych modelach dało się znaleźć również jakąś interesującą propozycję.
.
Podobną ścieżkę obierają nawet zupełnie nieznane marki. Przywołać tu można Cubota, który to z kolei stworzył firmę Hafury – patrząc ogółem na ich ofertę, to otrzymujemy obraz budżetowców zrobionych po linii najmniejszego oporu.
Budżetowa submarka – kończąca się przygoda
W 2015 roku Lenovo uznało, że nie chce być gorsze. Powołali do życia submarkę ZUK, która niestety w 2017 została na dobre uśmiercona i na tym skończyła się jej wyjątkowo krucha historia. Zawiódł tu głównie przeciętny wygląd urządzeń oraz specyficzne oprogramowanie. W swoich segmentach cenowych ich flagowce wypadały rewelacyjnie – sam bardzo pozytywnie wspominam ZUK-a Z2.
W dodatku w ciągu ostatnich lat pojawiało się wiele informacji na temat potencjalnego zakładania submarki również przez innych producentów. Większość jednak dochodziła do wniosku, że skupianie się na dodatkowej firmie wymaga zbyt dużych nakładów i wysiłku, a gwarancji sukcesu nigdy w tej branży nie ma. Szczególnie teraz, kiedy to większość stawki musi walczyć o bycie na plusie.
Obecnie swoich sił próbuje Oppo. Uznali, że muszą zająć się czymś wyjątkowo atrakcyjnym cenowo, szczególnie skierowanym na rynki rozwijające się. Dzięki submarce Realme chcą zdobyć kolejnych klientów, a jednocześnie sprzedawać sprzęt o unikalnym wyglądzie i rozsądnej specyfikacji. Oczywiście bazować będą na propozycjach Oppo. Jeżeli tylko będą się dobrze sprzedawać w Azji, wówczas powinny trafić do Europy, choć na to musimy jeszcze poczekać dobrą, dłuższą chwilę.
Co sądzicie o budżetowych submarkach?
źródło: GSM Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu