Technologia rozszerzonej rzeczywistości dopiero zaczyna się rozwijać. Kolejne firmy prezentują autorskie implementacje, każdy stara się podejść do niej w nieco inny sposób, ale wszyscy kładą nacisk na jakość obrazu. Tymczasem Bose AR udowadnia, że dźwięk może być ważnym elementem immersji przy takich produktach.
Te okulary Bose tworzą rozszerzoną rzeczywistość za pomocą dźwięku. I to ma sens!
Wiele wzorców
Obecnie trudno przewidzieć przyszłość rynku okularów wirtualnej oraz rozszerzonej rzeczywistości. O ile te pierwsze względnie trafiły w gusta graczy, o tyle pojawiają się problemy z tytułami wykorzystującymi ich potencjał, a jednocześnie nikt nie stara się szczególnie przenieść ich również do sal kinowych czy domów, gdzie idealnie sprawdziłyby się na długie, filmowe wieczory. Z kolei drugie rozwiązanie wciąż raczkuje. Tu jednak zastosowanie jest znacznie szersze i mogą ich używać nawet inżynierowie, pracownicy magazynów czy lekarze, np. dokładnie analizując plan operacji. Co więcej, również nam coś takiego może się przydać.
Bose to firma, która słynie przede wszystkim z zajmowania się urządzeniami przeznaczonymi do odtwarzania muzyki, ale w tym wszystkim dba również o innowacyjność. Nie sposób nie wspomnieć tu o Sleepbuds, inteligentnych zatyczkach do uszu (pomysł startupu Hush, przejętego przez producenta), wyciszających m.in. chrapanie czy szczekanie, ale już nie dźwięk, budzika, czy Hearphones, filtrujące jedynie wybrane źródła odgłosu. Nie da się ukryć, że firma zna się na rzeczy.
Ostatnio zaprezentowali okulary Bose AR. Kiedy po raz pierwszy to usłyszałem, po prostu się zdziwiłem, ponieważ nie spodziewałem się, że Amerykanie zajmą się czymś podobnym, ale wbrew pozorom bliżej tym goglom do słuchawek niż tradycyjnych rozwiązań z rozszerzoną rzeczywistością.
Zawsze Cię wysłuchają
Skoro to okulary AR, gdzie wyświetlany jest obraz? Otóż ten model w ogóle nie pokazuje nam dodatkowych elementów, a do interakcji wykorzystuje się tu dźwięk, co może naprawdę pozytywnie zaskoczyć. W jaki sposób można sterować Bose AR? Sprzęt jest w stanie analizować nasze otoczenie, nasze zachowania w danej chwili, a kontrolować go da się za pomocą gestów, takich jak potrząsanie głową. W praktyce ma się sprawdzać do np. tłumaczenia napisów w językach obcych, informowania o powiadomieniach z telefonu czy pokazywania drogi do celu.
Zaprezentowany prototyp umożliwia nawet współpracę z asystentami głosowymi oraz prowadzenie rozmów telefonicznych – okulary są wyposażone w mikrofony oraz Bluetooth, ale nie wiadomo, w której wersji dokładnie. W jaki sposób powstaje tu jednak dźwięk? Nie, Bose nie dodaje tu żadnych specjalnych słuchawek, a w zamian wbudowano w zauszniki specjalne zestawy i podobno nikt nie postronny nie usłyszy, co z nich się wydobywa.
Na razie nie mamy do czynienia z w pełni działającym rozwiązaniem. Mimo to niektóre osoby miał okazję sprawdzić możliwości Bose AR i okazuje się, że potencjał jest naprawdę spory. Przykładowo, możemy popatrzyć się na konkretną restaurację i wówczas wyświetlą się informacje na jej temat, takie jak serwowane dania, czy są kolejki, w jakich godzinach lokal jest otwarty.
Bose przeznaczył aż 50 milionów dolarów, aby zachęcić deweloperów do wykorzystywania tego pomysłu. Firma chce, aby wszyscy zainteresowali się ich rozwiązaniem i być może zaimplementowali je do własnych słuchawek czy okularów, ewidentnie widać, że Amerykanie podchodzą do tego bardzo poważnie. Moim zdaniem właśnie tak może wyglądać przyszłość AR. Nie jest przesadnie futurystycznie, a zarazem to praktyczne.
źródło: Engadget
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu