Tysiące hoteli z całej Europy pozywa Booking.com, zarzucając platformie wieloletnie nadużycia rynkowe i nieuczciwe warunki współpracy.

Wybierasz się na wakacje bez biura podróży? Hotele sprawdzasz przez Booking. Chcesz się wyrwać nad morze na szybki weekendowy urlop? Noclegi rezerwujesz na Booking. Często też przez Booking załatwiamy wynajem auta czy ułatwiamy sobie organizację pomniejszych formalności na miejscu. Holenderska marka wyrobiła sobie niemałą renomę, a dzięki dobremu marketingowi jest pierwszym wyborem wielu turystów. Nie wszyscy jednak ze współpracy z Booking są zachwyceni – tysiące hoteli z całej Europy gotowe są do sądowej batalii z branżowym gigantem.
Od klauzul parytetowych do pozwu zbiorowego. Booking odpowie przed sądem w Amsterdamie
Booking – choć każdego dnia ułatwia życie tysiącom klientów z całego świata – daleki jest od ideału. Platforma niejednokrotnie stawała w ogniu krytyki za nieuczciwe praktyki, takie jak wprowadzające w błąd informacje o dostępności – np. komunikaty typu „ostatni pokój!” – czy sposób prezentowania cen, a nawet fałszywe rezerwacje czy unikanie podatków.
Największy problem z Bookingiem mają jednak ci, którzy dla platformy powinni być najcenniejszymi partnerami – właściciele hoteli. Genezy problemu należy doszukiwać się od połowy lat 2000. Booking.com wprowadził do umów z hotelami tzw. „wide parity clauses”, czyli klauzule szerokiego parytetu, które zabraniały hotelom oferować niższe ceny na jakimkolwiek innym kanale sprzedaży — zarówno poprzez konkurencyjne OTA (platformy pośredników), jak i własne strony internetowe hoteli.
W 2015 roku, w odpowiedzi na interwencje europejskich organów antymonopolowych, Booking.com przeszedł na mniej restrykcyjne „narrow parity clauses” — zezwalające na niższe ceny na innych OTA, ale nadal zakazujące ich bezpośredniej sprzedaży przez hotele. W tym samym roku niemiecki BundesKartellamt zakazał nawet tych węższych klauzul jako sprzecznych z konkurencją, a zakaz został utrzymany przez Federalny Trybunał Federalny w 2021 roku.
Później do akcji wkroczył Trybunał Sprawiedliwości UE, który orzekł, że klauzule szerokiego i wąskiego parytetu mogą ograniczać konkurencję, czym naruszają art. 101 TWEU – choć warto podkreślić, że samo orzeczenie nie stwierdziło, iż są one per se nielegalne.
Teraz zaś – jak donosi PAP – ponad 10 tys. hoteli w Europie zgłosiło się do udziału w pozwie zbiorowym przeciwko Booking, a samo zainteresowanie poszkodowanych podmiotów jest bardzo duże. Kolejne hotele mogą składać zgłoszenia do 29 sierpnia. Obowiązuje to hotele, które współpracowały z Booking w latach 2004–2024 – samą sprawą zajmuje się zaś Sąd Okręgowy w Amsterdamie.
„Europejscy hotelarze od dawna cierpią z powodu nieuczciwych warunków i wygórowanych kosztów” – Alexandros Vassilikos, prezes Hotrec
Booking nie daje za wygraną. Firma odpiera zarzuty
Jak to zwykle bywa w przypadku zbiorowych pozwów wycelowanych w duże ryby, strona przeciwna nie poczuwa się do winy. Rzecznik platformy w rozmowie z Luxembourg Times stwierdził, że zarzuty są nieprawdziwe i wprowadzające w błąd – podkreślił także, że orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE nie wskazuje jednoznacznie, że stosowane przez platformę praktyki były sprzeczne z zasadami uczciwej konkurencji. W stanowisku przesłanym do PAP przekazano, że orzeczenie nie otwiera drogi do roszczeń odszkodowawczych, choć de facto są one już od 2024 nielegalne na mocy unijnego aktu o rynkach cyfrowych.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu