Felietony

Bomberman powrócił w HTML5. Wyobraźcie tylko sobie tysiąc graczy na jednej planszy!

Tomasz Popielarczyk
Bomberman powrócił w HTML5. Wyobraźcie tylko sobie tysiąc graczy na jednej planszy!
Reklama

A ja już go nienawidzę, bo pożarł mi wczoraj bite trzy godziny. Chyba nikomu tej gry specjalnie przedstawiać nie trzeba, prawda? Zapewniam jednak, że ...

A ja już go nienawidzę, bo pożarł mi wczoraj bite trzy godziny. Chyba nikomu tej gry specjalnie przedstawiać nie trzeba, prawda? Zapewniam jednak, że nie graliście w nią jeszcze z kilkoma setkami innych graczy na jednej planszy. Zabawa jest przednia, a liczba niespodzianek, które przygotowali twórcy nieprawdopodobnie duża. Grzechem by było zatem nie spróbować.

Reklama

Bomberman to gra legenda. Jego początki sięgają aż roku 1983 i od tamtego czasu przygotowano ponad 60 różnych wersji gry (ciekawe, którą jest ta opisywana w dzisiejszym artykule). Przez cały ten okres czasu filozofia rozgrywki i cel przyświecający bohaterowi nie uległ zmianie. To tylko potwierdza, jak wiele satysfakcji i radości daje podkładanie bomb na planszy z klocków.


Bombermine to kwintesencja wszystkiego, co kochaliście w Bombermanie. Gra w odróżnieniu od pierwowzoru pozwala jednak na rozgrywkę wieloosobową, w której na jednej planszy możemy mieć nawet 1 tys. aktywnych użytkowników (do tej pory maksimum było 10 graczy, którzy toczyli boje na legendarnej Sedze Saturn). Wbrew pozorom nie sprawia to, że rozgrywka jest chaotyczna i dynamiczna. Areny są bardzo rozległe i kryją w sobie niezliczone ilości power-upów. Wśród nich znajdziemy te podstawowe, jak wydłużanie płomienia bomb czy przyśpieszanie naszej postaci, jak i bardziej wykręcone (odwracanie przeciwnikom w pobliżu ekranu o 180 stopni, albo rzucanie bombami przez ściany). To jednak nie wszystko klocki, które rozbijamy kryją sobie ogromną liczbę niespodzianek. Czasem jest to kilka bomb, które wyskakują zewsząd i zajmują okoliczne puste pola, a czasem... Pacman pożerający planszę. Gwarantuję zatem, że Bombermine szybko się Wam nie znudzi.

Rozgrywka jest niezwykle starannie zbalansowana. Nawet postacie z uzbieraną dużą liczbą power-upów mogą paść ofiarą młokosów, którzy dopiero przystąpili do gry. Co więcej tuż po odrodzeniu przez pewien czas możemy się cieszyć nieśmiertelnością i uzbierać niezbędne bonusy. Plansze po pewnym czasie się również miejscami odbudowują, więc klocków do wysadzania nam nie zabraknie.

Cel rozgrywki jest jasny - zabić jak największą liczbę przeciwników i nie dać się przy tym spacyfikować. Gra po każdej przegranej wyświetla tabelę ze statystykami. Możemy tam również spróbować wstąpić do jednej z drużyn, co umożliwi nam współpracę z jej członkami. Chyba nie muszę dodawać ile radości daje bitwa dwóch armii złożonych z Bombermanów?

Jeżeli zatem dysponujecie przynajmniej wolną godziną, polecam zajrzeć na bombermine.com. W przeciwnym wypadku nawet nie myślcie o tym, bo wszystkie deadline'y może trafić szlag...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama