Mobile

Bo czołgista to stan umysłu! Relacja z premiery World of Tanks Blitz

Tomasz Popielarczyk
Bo czołgista to stan umysłu! Relacja z premiery World of Tanks Blitz
5

Rynek gier mobilnych kwitnie. Przybywa graczy, którzy są gotowi poświęcić swoje karty kredytowe na monetki, diamenty, marchewki, kwiatki i Bóg jeden wie co jeszcze. Przybywa też producentów, którzy chcą te monetki i marchewki sprzedawać. Na szczęście w wielkim garze casualowych tytułów można znaleźć...

Rynek gier mobilnych kwitnie. Przybywa graczy, którzy są gotowi poświęcić swoje karty kredytowe na monetki, diamenty, marchewki, kwiatki i Bóg jeden wie co jeszcze. Przybywa też producentów, którzy chcą te monetki i marchewki sprzedawać. Na szczęście w wielkim garze casualowych tytułów można znaleźć też coś dla prawdziwych hardkorów, bo taką grą jest właśnie World of Tanks Blitz.

O premierze pierwszego mobilnego tytułu firmy Wargaming pisałem już kilka dni temu. Tak się złożyło, że nie przypadkiem, bo w tym samym czasie mogłem uczestniczyć w oficjalnej premierze, która odbyła się w Amsterdamie. Rynkiem mobilnym interesują się najwięksi. Swoje produkcje do sklepów Google Play i AppStore wprowadzają m.in. EA, Ubisoft czy Namco Bandai. Nie mogło zatem zabraknąć tutaj studia, któremu udało się niesamowicie skutecznie spopularyzować wieloosobowe gry wojenne.

Miejscem premiery był amsterdamski AIR Club, gdzie dziennikarzy i blogerów z kilku krajów Europy ugościła śmietanka firmy Wargaming z Tomem Putzki, dyrektorem komunikacji na całą Europę Centralną na czele. Na głównego bohatera imprezy, czyli WoT Blitz przyszło nam trochę poczekać, bo jedną z atrakcji poprzedzających główną prezentację był mecz Niemcy - USA na dużym ekranie.

Mobilizacja nastąpiła chwilę potem. Nie był to jednak blitzkrieg, a raczej systematyczne i bombardowanie zgromadzonych liczbami i faktami. Plany twórców są ambitne. World of Tanks Blitz ma nie być bowiem jedynie kolejną mobilną produkcją dla fanów gąsienic. To produkt hardkorowy, zaprojektowany z myślą o zapalonych miłośnikach gier. Choć przyznam szczerze, że na moje oko doskonale sprawdzi się również jako niedzielna rozrywka po obiedzie. Twórcy jednak stawiają sprawę jasno:

Chcemy, aby była to gra free-to-win, a więc do wygranej nie wystarczy konto premium. Ono tylko przyśpieszy zdobywanie doświadczenia i waluty w grze. Jeżeli jednak niedostatecznie poznasz mechanizmy rozgrywki i nie opanujesz sterowania, nie masz większych szans. Możesz mieć maszynę z 10 poziomu (tier 10), ale jeśli nie jesteś dobry, to przegrasz z graczem sterującym czołgiem tier 5.

Podobna idea przyświeca innym produktom Wargaming. Nie bez powodu zatem w prezentacji pojawiła się wzmianka o esporcie, bo tutaj Blitz też ma szansę zaistnieć - podobnie zresztą jak robi to już od pewnego czasu desktopowy World of Tanks.

Gra została zaprojektowana w Mińsku. Twórcy postawili sobie za punkt honoru przeniesienie wrażeń z desktopowej wersji WoT na małe ekrany. Graficznie rewelacyjnie nie jest, co akurat nie stanowi żadnej niespodzianki - w końcu to produkcja mobilna. Grywalność stoi jednak na zaskakująco wysokim poziomie. Każda partia trwa zaledwie kilka minut w trakcie których trzeba podbić bazę lub wyeliminować wszystkie czołgi przeciwnika. Gdy stoczymy pierwszą, drugą, trzecią bitwę, okaże się, że mamy też ochotę na czwartą i piątą. W ten sposób rodzi się syndrom jeszcze jednej kolejki, a wspierają go dodatkowe mechanizmy w postaci punktów doświadczenia i złota.

W trakcie zabawy kontrolujemy czołgiem za pomocą wirtualnego joysticka. Oprócz tego mamy do dyspozycji również guziczek odpowiadający za strzał oraz aktywator trybu snajperskiego. To smaczek, który najbardziej przypadł mi do gustu. Możemy bowiem w dowolnej chwili przybliżyć widok i zabawić się w czołgistę-snajpera, eliminując wrogie jednostki. To szczególnie przydatne, gdyż pancerz pojazdów jest w wybranych miejscach cieńszy, a odpowiednie wykorzystanie tego faktu przechyla szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Początkowy zestaw maszyn (ponad 90) jest satysfakcjonujący, choć 8 map może już trochę rozczarowywać. Ale bez obaw. Twórcy zapowiadają bardzo intensywny i szybki rozwój. Pojawią się nowe nacje, nowe mapy oraz czołgi, a mechanizmy rozgrywki będą stale udoskonalane. W ciągu najbliższych miesięcy powinniśmy spodziewać się też produkcji dla Androida, czego sam wyczekuję z ogromną niecierpliwością.

Pierwsze wrażenia wydają się zatem pozytywne. Nie wiem jak gra sprawuje się na dłuższym dystansie. Do dyspozycji oddano przecież tutaj również drzewko technologiczne i system rozwoju, których nie da się sprawdzić tak po prostu. na szczęście mam już konto prasowe, więc dogłębne przetestowanie gry nie powinno stanowić większego problemu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AplikacjeiOSWorld of Tanks