Felietony

W tym widzę przyszłość laptopów. Po co ograniczać się do jednego systemu?

Albert Lewandowski
W tym widzę przyszłość laptopów. Po co ograniczać się do jednego systemu?
12

Powodem do napisania tego wpisu była premiera nowej wersji emulatora Androida dla PC, czyli Bluestacks 4. Widzę w takich rozwiązań przyszłość dla laptopów oraz innych urządzeń mobilnych, ale wszystko po kolei.

Bluestacks 4 - kilka słów o gwieździe przedstawienia

Na wstępie wypada zacząć od samego emulatora Androida. Jeżeli interesowaliście się tematem emulacji systemu od Google, na pewno spotkaliście się z tą usługą, ponieważ pozostaje ona jedną z najpopularniejszych. Oczywiście umożliwia ona na uruchamiania aplikacji mobilnych na Windowsie w wersji co najmniej 7.

Jeżeli chodzi o wymagania minimalne, to Bluestacks 4 potrzebuje do działania co najmniej 2 GB RAM, 4 GB wolnej przestrzeni dyskowej oraz uprawnień administratora. Obecnie opiera się on o Androida 7.1.2 Nougat, kiedy to poprzednik korzystał z leciwego już 4.4 KitKat. Twórcy zapewniają o 8-krotnym wzroście wydajności względem poprzedniej odsłony i chwalą się wynikami w Antutu dwóch laptopów. MSI GE 63 z Intel Core i7-8750H z grafiką Nvidia Geforce GTX1070 i 16 GB RAM uzyskał wynik aż 1 651 840 punktów, Asus X555UB-NS71 (Intel Core i5 lub i7 - U szóstej generacji, Geforce GTX940M, 8 GB RAM) z kolei 438 947. Dla porównania OnePlus 6 zdobył 284 830, a iPad Pro - 277 187. Oczywiście same testy syntetyczne niewiele tu mówią, ale widać różnicę w porównaniu do tego, co było.

Chyba najważniejszą nową cechą Bluestacks 4 pozostaje dostosowanie go pod kątem starszych, wolniejszych laptopów. Zważywszy na to, do czego wykorzystujemy komputery, zainstalowanie takiego emulatora może okazać się prostym, przyjaznym rozwiązaniem, aby całość przyspieszyć. Przeglądarka? Jest. Pakiet biurowy? Też. Dodajmy do tego gry, które będą chodzić bez zająknięcia, i wybór staje się prostszy. Akurat w takim przypadku lepsze to niż zainstalowanie którejś z lżejszych dystrybucji Linuxa.

Emulator - zbędny wymysł czy coś praktycznego?

O ile w przypadku emulatorów konsol z grami i całego zamieszania z licencjami do nich sprawa jest zawiła, o tyle z systemami dostępnymi bezpłatnie problemów nie ma. Samo założenie emulatora pozostaje proste jak budowa cepa, mianowicie umożliwia uruchomienie aplikacji na takim urządzeniu, które do tego nie zostało pierwotnie przeznaczone. Na takiej zasadzie też działa Windows 10 on ARM, choć akurat ten pomysł Microsoftu nie należy do prostych w ocenie.

W przypadku chęci pogrania czegoś z Androida, zainstalowanie emulatora pozostaje najlepszym możliwym rozwiązaniem i w sumie mając laptop z Windowsem, możemy cieszyć się największą zaletą Chrome OS, czyli wsparciem dla aplikacji dla zielonego robocika. Myślę, że w taki sposób da się sporo zrobić i zyskać porządny sprzęt do konsumpcji treści z lżejszym systemem od okienek. Pójście w tym kierunku ma jak najbardziej sens i czekam na dalszy rozwój podobnych narzędzi, ponieważ taki miks pozwala na więcej. W dodatku jasno przekreśla sens istnienia tabletów czy hybryd z Androidem, choć te wciąż trafiają w pewną specyficzną niszę.

Moim zdaniem laptopy z emulatorami, dostępem do maszyn wirtualnych w chmurze czy nawet same smartfony w dockach sprawdzą się idealnie do pracy oraz odpoczynku. Czy przeciętny Kowalski wymaga więcej? Nie, więc czekam na kolejne wersje takich mobilnych rozszerzeń.

źródło: Android Authority

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu