BlackBerry

Wkrótce pojawi się BlackBerry Ghost. Tylko ile ta marka teraz znaczy?

Albert Lewandowski
Wkrótce pojawi się BlackBerry Ghost. Tylko ile ta marka teraz znaczy?
Reklama

BlackBerry zostało przyparte do ściany na rynku mobilnym. Ostatecznie porzucili własną platformę, BlackBerry OS 10, przenieśli się na Androida i finalnie zrezygnowali z odgrywania większej roli w procesie tworzenia urządzeń. Zdecydowali, że bardziej opłaca się im licencjonować nazwę. Tylko czy ten krok nie niesie ze sobą zbyt dużego ryzyka?

Walka o przetrwanie

Aktualnie możemy spotkać w internecie oraz sklepach internetowych BlackBerry tworzone przez dwie firmy: chiński koncern TCL oraz indyjskiego Optiemus. O ile ten pierwszy radzi sobie bardzo dobrze i moim zdaniem zachowuje duszę produktów z jeżynką, o tyle ten drugi stara się po prostu spopularyzować kanadyjską markę w Indiach za pomocą naśladownictwa. Chyba tu to nie najlepszy sposób.

Reklama

Trochę światła na nadchodzący model rzucił Evan Blass. Niezawodny leakster, zapewniający przedpremierowo informacje, udostępnił grafikę przedstawiającą BlackBerry Ghost Pro. Stanowi on rozwinięcie Ghost, który z kolei wyróżniał się brakiem ramek oraz pozycjonowanym w segmencie średniaków premium. Wariant Pro najpewniej zaoferuje wszystkiego więcej: RAM-u, pamięci wbudowanej oraz lepsze aparaty. Najważniejsze pozostaje jednak to, że producent zamierza zastosować w nich ekrany o proporcjach 18:9, co będzie sporą nowością w modelach z logo BlackBerry, Cóż, akurat temu trendowi żadna firma nie jest w stanie uciec.

Podział na drobne?

Na razie wszystko wskazuje, że te smartfony o nazwach kodowych Ghost i Ghost Pro są tworzone z myślą o Indiach, gdzie klasyczne modele z fizyczną klawiaturą QWERTY czy stawiające na zabezpieczenia danych nie miałyby szans w rynkowym starciu. Z tego względu można przebaczyć im pewne zerwanie z tradycją. Zresztą nie ukrywajmy, że być może taka strategia Optiemusa pozwoli zainteresować ludzi pozostałymi BlackBerry i finalnie również reszta producentów na tym zyska.

Mam jednak wątpliwości, co do skutków licencjonowania marki w dłuższej perspektywie. Niewątpliwie zamknięto pewien rozdział, a obecny wydaje się być tylko próbą zarobienia na historii oraz zaufaniu użytkowników do nazwy. Cóż, mam nadzieję, że w szczególności TCL udowodni mi nie raz, że z tym się pomyliłem.

źródło: Evan Blass

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama