Gry

Black Ops 4 pozwala wierzyć, że szykuje się mocne uderzenie

Artur Janczak
Black Ops 4 pozwala wierzyć, że szykuje się mocne uderzenie
Reklama

W miniony weekend uruchomiono zamkniętą betę Call of Duty: Black Ops 4 na konsoli PlayStation 4. Niebawem odbędą się również otwarte testy na Xbox One i PC. Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził najnowszej odsłony tej flagowej serii. Bliżej mi zawsze było do Modern Warfare, World War II i pierwszego BO, niż do tych mocno przyszłościowych części. Szumne zapowiedzi jednak sprawiły, że nabrałem niesamowitej ochoty na nadchodzącego COD-a.

Nie jestem już tak mocno zaangażowany, jak kiedyś, jeśli chodzi o markę Activision, ale tkwi we mnie pewien sentyment, który sprawia, że prawie co roku, decyduje się na kolejne Call of Duty. Beta danej gry zawsze pokazuje fragment tego, co czeka na nas w dniu premiery, choć trzeba brać poprawkę na to, że jest to nadal wersja testowa. W tym wypadku nie obeszło się bez pewnych błędów, ale całość pozwala wierzyć, że nowy Black Ops nie zawiedzie. Nie sprawi jednak, że przeciwnicy serii nagle przestaną wypisywać “znowu to samo” i tym podobne frazesy. To prawdziwy COD z pewnymi zmianami, choć najlepsze pewnie dopiero przed nami.

Reklama


Black Ops 4 dostarcza sporo frajdy

W przypadku krótkich testów ciężko się skupić na szczegółach, które można dobrze odczuć po wielu godzinach z daną produkcją. Prywatna beta udowodniła mi, że podstawa Call of Duty została zachowana. Strzela się w niej naprawdę przyjemnie. Każdy nabój, eliminacja, rzut orężem, granat czy headshot są szalenie satysfakcjonujące. Klimat nieco się zmienił, umiejętności postaci i bronie również ale frajda pozostała. Można być “lamą”, która z karabinu snajperskiego nie potrafi nikogo trafić, wpada we wszystkie pułapki, tonie w małym fragmencie wodnym, a i tak bawi się przy tym wszystkim wręcz wspaniale. Ostatnimi czasy więcej poświęcam FPS-om na PC, niż na konsoli, co dało się odczuć, patrząc na tabelę wyników. W Black Ops 4 bardzo dużo się skacze, robi masę wślizgów, obraca się o 180 stopni, a czasami i więcej i do tego należy uciekać przed rozwścieczonym psem. Powrót do żywych trwa sekundy i można próbować ponownie.

Pierwszy raz wprowadzono pasek życia, zarówno u nas, jak i wrogów. Każdy widzi, ile komu życia jeszcze zostało. Uzupełnienie zdrowia trwa chwilę, ale ten krótki moment, gdy jesteśmy nieco bezbronni może być szybko wykorzystany na naszą niekorzyść. Część graczy w ogóle się tym nie przejmuje i nadal woli wcielić się w Rambo. Nie zmienia to jednak faktu, że pewne przyzwyczajenia trzeba będzie zmienić, bo bez zastrzyku energii, nie ma co liczyć na powrót do zdrowia. Szybkie przenikanie uliczkami unikając wrogów, nie jest już tak efektywne. Nie jest to jednak coś, co znacząco wpływa na tempo rozgrywki. Zawodnicy nadal mkną niczym strzała, likwidując w międzyczasie masę innych osób. Wydawało mi się, że całość będzie miała większe konsekwencje na polu walki, ale tak się nie stało.


Wolniej, nie znaczy gorzej

Po kilku dniach z betą odniosłem wrażenie, jakby gra była odrobinę wolniejsza. Od razu uspokajam, że redukcja tempa nie jest jakaś znacząca, ale odczuwalna. Postacie nie mają już motorków w nogach. Tego typu korekta balansu to według mnie dobry pomysł. Niektóre poprzednie odsłony potrafiły być przez to mocno chaotyczne, a tutaj to jakoś wypadało lepiej i bardziej naturalnie. Nie ma też jet-packów, biegania po ścianach i wysokich podskoków. Wraz z utratą egzoszkieletów postacie stały się nieco bardziej ludzkie i jedyne co im pozostało to wślizg i wdrapywanie się przez okno, na skrzynie i tak dalej. Wrażenie obcowania z pół maszynami zniknęło, co osobiście mnie bardzo cieszy. Więcej tutaj dobrego Call of Duty, a mniej zapożyczeń z produkcji typu Crysis. Powrócili natomiast specjaliści, którzy doczekali się małej ewolucji, jeśli chodzi o ich umiejętności.

Teraz oprócz głównej, mamy jeszcze dodatkową, przypisaną danej postaci. Na szczęście, deweloper nie wykonał funkcji kopiuj-wklej z Black Ops 3, dzięki czemu dostępne persony to w dużej mierze same świeżynki o dużych możliwościach. Szczególnie przypadł mi do gustu Nomad, który potrafi spuścić morderczego psa ze smyczy, Battery z potężną wyrzutnią granatów, a także Firebreak, który za sprawą rdzenia uwalnia mikrofale spowalniające wrogów i zadające obrażenia. Do dyspozycji oddano aż 10 specjalistów, których umiejętności bojowe naprawdę się od siebie różnią.

Taki Ruin może szybko zmienić swoje położenie za sprawą linki, Recon ujawnia pozycję wrogów, a Crash udostępnia skrzynkę z amunicją, dzięki której dostajemy więcej punktów. Jest ogólnie w czym wybierać. Natomiast nie jestem pewien, czy część z tych super zdolności nie jest zbyt “overpower”. Zamknięta beta nie oddała tego w pełni, więc poczekam z osądami na otwartą lub po prostu pełną wersję. Zapewne w razie przegięcia z którąś z mocy, doczekamy się odpowiednich poprawek w balansie.

Reklama


Nowości dopiero na jesień

Ciekawie zapowiada się jeden z nowych trybów — Control — gdzie zadaniem drużyny jest przejęcie dwóch stref na mapie lub niedopuszczenie do tego, aby zrobiła to strona przeciwna. Każda z nich musi być cały czas pilnowana i wymaga nieco zgrania od zespołu. Bieganie po całej lokacji i nieprzejmowanie się celem meczu szybko doprowadzi do przegranej rundy. Mniej tu chaosu, więcej nieco taktycznego podejścia. Oczywiście, daleko temu do Rainbow Six, czy nawet Counter-Strike, ale sama rozgrywka była ciekawie zbalansowana, o ile ludzie chcieli współpracować.

Reklama

W innym przypadku okazywało się, że w zespole zostałem tylko ja i jakiś “random”, przeciwko pięciu groźnym anihilatorom. Tutaj trzeba się podporządkować, a nie ślepo szukać okazji do “fraga”. Rzecz jasna, wisienką na torcie będzie tryb wzorowany na Battle Royale, ale ten zostanie udostępniony dopiero we wrześniu. Jako fan PUBG mocno na niego czekam, gdyż tak przyjemne strzelanie, duże jak na COD-a mapy i pojazdy, to coś, czego ta seria jeszcze nie oferowała.

Trochę tu brzydko

Jeśli chodzi natomiast o samą oprawę wizualną, jak i sześć dostępnych map, to trochę się zawiodłem. Zdaje sobie sprawę, że to tylko wersja testowa, a takie Infinite Warfare też wyglądało gorzej w becie, ale momenty, gdzie pewne elementy miały tekstury rodem z PS3, trochę kuły w oczy. Jeśli taki sam poziom zostanie oddany w publicznych testach, to część osób może się trochę zniechęcić. Co jak co, ale Black Ops 3 ogrywany na XONE zrobił na mnie mocne wrażenie, tekstury, detale, połyski, efekty świetlne i wiele więcej.


Tutaj tego nie było, jakby ktoś zaznaczył wszystko na niskich ustawieniach. W menu część postaci było rozmytych, a i sama rozgrywka miewała momenty mniej szczegółowe. Lokacje ogólnie złe nie były, ale żadna z nich nie zapadła mi jakoś w pamięci. Ot co, dość małe i korytarzowe poziomy, gdzie wszędzie mamy blisko. Może trzeba z nimi trochę więcej czasu spędzić, ale ogólnie tak bez jakiegoś zachwytu. O wiele lepiej wypadły wszystkie wybuchy, modele broni i animacje umiejętności specjalnych. Mocno liczę, że jednak ogólny poziom wizualny zostanie podniesiony do odpowiedniej poprzeczki.

BO4 zapowiada się dobrze, ale może być lepiej

Na ten moment nie jestem w stanie stwierdzić, czy Black Ops 4, pozbawiony kampanii dla jednego gracza, będzie wart tych 260zł na premierę. Beta okazała się naprawdę przyjemna, choć nie obeszło się bez zgrzytów. Ogromny tryb zombie, BattleRoyale i klasyczny multiplayer wydają się ciekawą alternatywą, ale na ten moment nikogo zapewnić, że będzie dobrze, nie mogę. Jestem natomiast pozytywnie nastawiony, bo udostępniony fragment daje nadzieję, na mocne uderzenia jesienią. O ile słabo zoptymalizowany na PC Battlefield V wypadł przyzwoicie, tak BO4 może okazać się wyborem numer jeden w tym roku. Mam nadzieję, że zarówno EA, jak i Activision dostarczą nam w tym roku produkcje, z których ciężko będzie wybrać zwycięzcę.

Reklama

PS. Wiem, że strasznie lamię na materiale wideo i jestem otwarty na krytykę mojego poziomu. Mimo wszystko chciałem Wam dostarczyć własny gameplay, a nie jedynie oficjalny filmik od twórców.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama