Felietony

Black Friday 2022 po polsku – upadek tradycji, której... nigdy nie było

Tomasz Szwast
Black Friday 2022 po polsku – upadek tradycji, której... nigdy nie było
Reklama

Black Friday 2022 już za nami. Choć praktycznie wszystkie sklepy stacjonarne i internetowe przygotowały z tej okazji oferty promocyjne, często nie było w czym wybierać. Obniżki nie okazały się na tyle atrakcyjne, jak można by było spodziewać się po wielkim święcie zakupów.

Black Friday to dzień, za którym równie wiele osób przepada, co unika. Dla jednych to okazja do tańszych zakupów, a dla innych szczyt komercji. Zniesmaczenie mogą odczuwać zwłaszcza ci, którzy często oglądają telewizję czy słuchają radio. Reklamy, w których poszczególne sklepy zachwalają przygotowane na tę okazję promocje, emitowane są już na wiele tygodni przed tym wydarzeniem. Niektóre sklepy rozciągają Black Friday nie tyle na cały tydzień, co wręcz kilka tygodni. Dlaczego tak? To nic innego, jak strategia reklamowa. Działanie obliczone na to, by jak najwięcej klientów zrobiło zakupy. Kto na tym zarabia? Naturalnie same sklepy. Większy obrót to idealna okazja do pomnożenia zysków i zamknięcia kolejnego roku działalności z imponującymi statystykami sprzedaży.

Reklama

Czy klient również może zarobić na Black Friday? Ciężko mówić o zarobkach w sensie dosłownym, ponieważ pieniądze wydajemy, a nie otrzymujemy. Można jednak nieco zaoszczędzić, choć z pewnością nie będą to imponujące sumy. Najwięcej zyskują ci, którzy doskonale orientują się w cenach rzeczy, które planują kupić podczas Black Friday. Dzięki temu nie unikną jednego z najpowszechniejszych tego dnia błędów. Oczywiście mowa tu o zakupie w cenie wyższej lub równej tej sprzed ogłoszenia promocji. Niejednokrotnie okazywało się, że ktoś dokonał zakupu danego towaru tylko dlatego, że oznaczony był jako oferta promocyjna. Nieświadomi klienci to prawdziwa woda na młyn dla sklepów, które skrzętnie wykorzystują naiwność i niewiedzę.

W niniejszym materiale chciałbym zastanowić się nad tym, czym tak właściwie jest Black Friday w naszym lokalnym, polskim wydaniu? Czy to rzeczywiście święto zakupów i czas wielkich wyprzedaży? A może tradycja, której na dobrą sprawę nigdy nie było. Czy w czasach galopującej inflacji można zrobić wyprzedaż z prawdziwego zdarzenia? Zastanówmy się nad tym przez chwilę.


Black Friday 2022 – wersja polska. Co zostało z oryginału?

Jak wiele spośród nowych zwyczajów, jakie trafiły do Polski w ostatnim czasie, Black Friday pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. W USA, pierwszy piątek przypadający po święcie dziękczynienia, uznawany jest za początek sezonu świątecznych zakupów. Z tego powodu sklepy masowo ogłaszają wielkie obniżki, chociażby po to, by pozbyć się zalegającego towaru. Przestrzeń na ekspozycji czy magazynie nie jest nieograniczona, a w sezonie świątecznym, gdy ludzie kupują najwięcej i najchętniej, okazuje się być na wagę złota. Lepszym wyjściem będzie zatem sprzedać zalegający towar z niższą marżą, nawet na granicy opłacalności, by w następstwie tej decyzji móc sprzedać więcej towaru z wyższą marżą.

W Polsce tradycji wielkich, świątecznych zakupów nigdy nie było. W czasach późnego PRL, gdy asortyment sklepów nie pozwalał na wiele, nierzadko nie było czego kupować. Z kolei w latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku boleśnie odczuwaliśmy negatywne skutki transformacji ustrojowej. Jako społeczeństwo byliśmy raczej biedni, dlatego nie mogliśmy sobie pozwolić na szaleństwo między sklepowymi półkami.

Tymczasem, już od kilku lat, sklepy i zatrudnione przez nie agencje marketingowe usiłują wmówić nam, że Black Friday to coś ważnego i istotnego. Być może liczą na to, że tradycja zakupów w ten dzień przypadnie nam do gustu tak, jak chociażby walentynki. Problem w tym, że dość często okazuje się, że pod wszechobecnym przekazem reklamowym kryje się bardzo niewiele konkretów.

Wydarzenie, które stało się tradycją w USA, u nas nigdy tradycją nie było i prawdopodobnie nie będzie. Nawet w poprzednich latach, gdy nie mierzyliśmy się z inflacją i innymi przyczynami drożyzny, promocje nieszczególnie zachęcały do tego, by ulec emocjom.

Reklama


Nie kupuję na Black Friday, bo to oszustwo!

Nie jest do końca tak, że Polacy nie lubią Black Friday i nie kupują w ten dzień. Takie twierdzenie mija się z prawdą, ponieważ istotnie w ten dzień ruch w sklepach rośnie. Praktycznie każdy z nas odczuwa satysfakcję, gdy uda się kupić coś taniej. Zwłaszcza, gdy jest to coś, czego zakup planowaliśmy od dłuższego czasu. Black Friday to okazja, by sprawdzić asortyment sklepów. Być może akurat uda się trafić na prawdziwą promocję, dzięki której kilka złotych więcej zostanie w portfelu.

Reklama

Tyle tylko, że skoro już przeglądamy oferty sklepów, łatwo pokusić się o zakup czegoś, czego tak na dobrą sprawę nie chcieliśmy i nie planowaliśmy. Takie nagłówki, jak promocjaokazjawyprzedaż czy obniżka ceny działają na wyobraźnię, choć mogą okazać się mylące. Niestety wciąż zdarza się, że część sklepów obok autentycznych okazji zwyczajnie oszukuje i przecenia towar, który mimo promocji wciąż kosztuje tyle samo, ile jeszcze kilka dni wcześniej, a czasem nawet więcej. Z tego też powodu wielu klientów unika zakupów w ten dzień. Przestrogi ze strony właściwych organów, na czele z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów również przemawiają do rozumu. Tymczasem w tego typu akcjach informacyjnych wcale nie chodzi o to, by przestać kupować. Ich celem jest to, by podejmować mądre decyzje zakupowe, poprzedzone choć bardzo krótką weryfikacją, czy dana promocja jest nią w istocie.

Choć sceptyków święta zakupów jest sporo, zainteresowanie ofertami promocyjnymi jest duże. Tyle tylko, że naszym promocjom wciąż wiele brakuje do tych zza Atlantyku. Obniżki owszem, są, ale nie takie, jak byśmy tego chcieli.


Święto zakupów w czasach inflacji

Wydawaniu pieniędzy sprzyja dobra koniunktura, wysoka wartość pieniądza i poczucie dobrobytu. Problem w tym, że od przeszło roku mierzymy się z galopującą inflacją, która mocno wpływa na nasze decyzje zakupowe. Wraz z rosnącymi kosztami utrzymania, ratami kredytów czy cenami produktów podstawowych mamy coraz to mniej pieniędzy na przyjemności. Tymczasem Czarny Piątek jest właśnie tym dniem, kiedy to powinniśmy sprawić przyjemność czy to sobie, czy komuś bliskiemu, właśnie poprzez zakupy. To oczywiste, że takie warunki rynkowe nie sprzyjają temu, by kupować więcej i chętniej niż zazwyczaj.

Osobną kwestię stanowią dynamicznie rosnące ceny praktycznie wszystkiego, co zdarza nam się kupować na co dzień.  Drożyzna rozlała się na właściwie każdy produkt, tylko tanie piwo wciąż kosztuje 2 złote. To, czym na Antywebie zajmujemy się najczęściej, czyli elektronika użytkowa, niestety odczuwalnie podrożało. Do czego doszło? Chociażby do tego, że na Black Friday cieszyliśmy się, gdy jakiś produkt mogliśmy kupić w rekomendowanej cenie detalicznej. Podobną okazją była możliwość zakupu towaru w cenie, którą jeszcze kilka miesięcy temu w żaden sposób nie można było nazwać korzystną. Drożyzna sprawiła, że słowo promocja nabrało nieco innego znaczenia. Często jest to po prostu powrót do ceny sprzed kilku tygodni czy miesięcy.

Reklama

Na szczęście nie jest to jednak reguła, od której nie ma żadnych wyjątków. Promocje wciąż się zdarzają, czasem również te naprawdę bardzo korzystne. Niestety, trzeba poświęcić kilka chwil na to,  by je znaleźć. Trzeba również uzbroić się w cierpliwość, wszak te najlepsze okazje nie zawsze trafiają się właśnie w Czarny Piątek. Niejednokrotnie spotkałem się z tym, że dany towar można było kupić zauważalnie taniej nie w tym konkretnym dniu, ale kilka dni później.


Moje wrażenia z Czarnego Piątku? Brak

Black Friday 2022 już za nami. Co tak właściwie wydarzyło się tego dnia, o czym warto byłoby wspomnieć? W moim przypadku kompletnie nic konkretnego. Choć spędziłem kilka chwil wertując serwisy z najkorzystniejszymi okazjami, nie pokusiłem się o jakiekolwiek zakupy. Dlaczego tak się stało? Powodów było mnóstwo, na czele ze zwyczajnym przesytem. Kiedy reklamy Black Friday, Black Week czy Black Weeks emitowane są od kilku tygodni, można mieć tego wszystkiego zwyczajnie dość. Kiedy obniżka ceny była naprawdę imponująca, często zdarzało się, że ilość dostępnych sztuk danego towaru była iście aptekarska. Przeważającym czynnikiem było jednak to, że większość promocji nie była szczególnie korzystna. Owszem, można było kupić coś taniej, jednak czy o tyle taniej, by nazwać to wielką okazją? Nie wydaje mi się.

Jak Wasze wrażenia po tegorocznym Black Friday? Też wydaje się Wam, że odbył się wyłącznie w reklamach? A może akurat udało się kupić coś fajnego w dobrej cenie? Możecie pochwalić się w komentarzach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama