Szkoła zabija w dzieciach kreatywność. Ten zarzut jest stawiany machinalnie przez rodziców pod adresem oświaty (nie tylko polskiej) np. przy okazji kwietniowo – majowych sesji egzaminacyjnych. Dzieci za to narzekają na nudę towarzyszącą czytaniu lektur. Dzięki wynalazkowi Billa Gatesa, ci pierwsi mogą zyskać kolejnego wroga, a drudzy przyjaciela.
Założyciel Microsoftu opatentował bowiem w styczniu zeszłego roku projekt systemu, który po dostarczeniu mu treści pisanej, mógłby automatycznie przekształcać ją w sekwencje obrazów, a nawet filmy. 25 lipca opis tej technologii został upubliczniony.
Wg dokumentu Autogenerating Video From Text, dostarczonego do amerykańskiego Urzędu Patentowego, wystarczyłoby np. zrobić książce zdjęcie, albo skopiować treść ebooka i następnie przesłać plik do bazy programu, aby ten po jego przenalizowaniu przygotował materiał wideo. Wniosek, jako przykład przytacza studenta męczącego się czytaniem sztuki Szekspira, który aby lepiej przyswoić sobie jej tekst użył do wizualizacji zdjęć rodzinnych. Romeo i Julia, jako wujek Staszek i ciocia Krysia?
Trzeba przyznać, że sam dokument wygląda jak na razie dość mgliście i jest opisem szeroko zakrojonej idei tłumaczenia książek na obrazki, niż fatycznej technologii jak tego dokonać. Tak jednak funkcjonuje na świecie trolling patentowy, poruszony przeze mnie we wpisie: Co jest ważniejsze: patenty czy rozwój?
Za koncepcją łowców patentów przemawia także fakt, że oprócz Billa Gatesa, na liście sygnatariuszy dokumentu znajduję się także m.in. Nathan Paul Myhrvold, były CTO Microsoftu, a obecnie współzałożyciel jednego z największych na świecie holdingów patentowych – Intellectual Ventures. Sam Myhrvold ma na swoim koncie ponad 100 przyznanych patentów i aplikacje do jeszcze 5. razy tyle.
Jeśli jednak taki projekt rzeczywiście miałby kiedyś powstać to byłby to dzień zwycięstwa społeczeństwa obrazkowego i ogromna porażka kultury, która na szeroki świat wypłynęła wraz z drukarskim wynalazkiem Gutenberga. Oznaczałoby to bowiem, że wyobraźnia jest już tak naprawdę mało potrzebna, bo wszystko możemy zobaczyć np. na ekranie smartfona.
Bardzo zazdroszczę osobom, które wzięły się za czytanie „Pieśni Lodu i Ognia” Martina, jeszcze przed tym jak HBO go zekranizowało, gdyż mogły sobie same wykreować w głowie spójny świat Westeros. Ja natomiast za książki wziąłem się dopiero po pierwszym sezonie i teraz za każdym razem, gdy czytam o konkretnej postaci, to w wyobraźni pojawia mi się jej aktorski odpowiednik. Dzięki wynalazkowi Gatesa taka sytuacja może teraz należeć do codzienności… dla chętnych oczywiście.
Więcej z kategorii Świat:
- Challenge zakończył się śmiercią dziesięciolatki. TikTok zbanowany dla części użytkowników we Włoszech
- Donald Trump rzutem na taśmę wpisuje Xiaomi na czarną listę USA
- Nie zgadniecie, jakie aplikacje mobilne najchętniej pobieraliśmy w 2020 roku
- Facebook, Instagram i Snapchat z permanentnym banem dla Trumpa. Twitter daje prezydentowi ostatnie ostrzeżenie
- Główny konkurent Huawei wstawia się za nim w swoim własnym kraju. Oczywiście - nie bezinteresownie