Motoryzacja

Bezprzewodowe ładowanie samochodów elektrycznych to nie mrzonki

Kamil Pieczonka
Bezprzewodowe ładowanie samochodów elektrycznych to nie mrzonki
Reklama

Bezprzewodowe ładowanie samochodów elektrycznych mogło wydawać się mrzonką, ale pierwszy taki system jest już instalowany w Korei Południowej i wkrótce będzie zapewne stosowany globalnie. Co ciekawe w niczym nie odstaje od ładowania kablem pod względem efektywności.

Bezprzewodowe ładowarki już działają

Prace nad bezprzewodowym ładowaniem samochodów elektrycznych trwają już od kilku dobrych lat. Jeden z pierwszych takich systemów stworzył w 2015 roku Qualcomm, ale Halo było wykorzystywane tylko do ładowania baterii w BMW i8, które odgrywało role auta bezpieczeństwa w wyścigach Formuły E. Technologia nie przyjęła się na większą skalę, a w 2019 roku cały dział zajmujący się Halo przejęła spółka WeTricity, niewielki startup, który nad bezprzewodowym ładowaniem samochodów pracował już od 2010 roku. Spółka postanowiła połączyć najlepsze rzeczy z obu rozwiązań i przygotować uniwersalny standard bezprzewodowego ładowania, który miałby być stosowany na globalną skalę. Chciano uniknąć problemu jaki mamy dzisiaj w ładowarkach przewodowych, że istnieje przynajmniej 3 różne rodzaje wtyczek do ładowania samochodu. To się po części udało bo powstała grupa SAE - Society of Automotive Engineers, która opracowała nowe wytyczne i zaczyna wprowadzać je do użytku w praktyce.

Reklama

Pierwsza instalacja ładowania bezprzewodowego powstała już w Korei Południowej, a korzysta z niej na swoich stacjach ładowania firmy Genesis, czyli luksusowa marka Hyundaia. Pierwszym autem obsługującym bezprzewodowe ładowanie jest natomiast Genesis GV60, ale obecnie w takiej wersji sprzedawany jest tylko w Korei. Co ciekawe technologia ta wcale nie została stworzona z myślą o komercyjnych zastosowaniach i ładowania z dużą mocą. To rozwiązanie, które miałoby trafiać do domów i na parkingi podziemne, gdzie właściciele mogliby ładować swoje samochody bez konieczności podłączania kabla. Wszystko sprowadza się tylko do zaparkowania samochodu w odpowiednim miejscu aby rozpocząć proces ładowania z mocą od 3,3 do 6,6 kW.

Straty energii wcale nie są duże

Część z was podniesie pewnie argument, że ładowanie bezprzewodowe jest mało efektywne i generuje spore straty energii. Okazuje się jednak, że według WeTricity ich rozwiązanie zapewnia sprawność na poziomie 90-92%, co jest wartością porównywalną z ładowaniem przy pomocy kabla. Sama technologia też nie jest nadzwyczaj skomplikowana, to po prostu dwie cewki, nieco tylko większe niż te, które znajdziemy w smartfonach i bezprzewodowych ładowarkach biurkowych. SAE twierdzi, że doskonale sprawdzą się w domach, ale w razie potrzeby możliwe jest skalowanie tej technologii aby zwiększyć moc nawet do 75 kW.

Dyskutuje się też nad możliwością montażu takich ładowarek np. na lotniskach w punktach postoju taksówek, aby elektryczne pojazdy mogły na bieżąco uzupełniać energię. Rozwiązanie to raczej jednak nie przyjmie się w przypadku standardowych parkingów, częściej będzie oferowane jako wygodniejszy zamiennik wallboxa w prywatnych garażach. Firma planuje szerzej udostępniać swoją technologię od 2024 roku, ale wszystko będzie zależało od tego czy zainteresują się nią producenci samochodów elektrycznych.

źródło: ArsTechnica

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama