Jak wypuścić na rynek popsuty telefon, a potem wmawiać kupującym, że wszystko jest z nim w porządku? Zapytajcie Google...
Na łamach Antyweb często punktujemy smartfony za to, że w tym czy innym miejscu niedomagają. Wiecie, standardowe usterki -ten model się przegrzewa, tamten ma problemy z aplikacją aparatu, a w trzecim odłazi lakier. Wszystko to są jednak "wady" sensu stricte. Rzeczy, których w finalnym produkcie nie powinno być i które znajdują się tam z różnych względów. Albo doszło do zaniedbania w procesie produkcyjnym, albo na etapie kontroli jakości ktoś przepuścił wadliwe egzemplarze, albo też wystąpił jakiś czynnik atmosferyczny o którym producent nie pomyślał, a który wybitnie źle wpływa na urządzenie. W każdym z tych wypadków usterka albo jest diagnozowana i uznawana przez producenta albo (w tym gorszym wypadku) sprawa jest zamiatana pod dywan i firma udaje, że nie wie o co chodzi. Co jakiś czas dochodzi jednak do sytuacji, gdy logika staje na głowie i w obliczu ewidentnej wtopy producent próbuje oszukać swoich klientów, wmawiając im, że... tak właśnie ma być.
Ekran od Google Pixel 5 ma odłazić. Taki był projekt
Jakiś czas temu pisałem wam o problemie z Google Pixel 5. W egzemplarzach, które otrzymali pierwsi użytkownicy pomiędzy ekranem a korpusem była widoczna szpara. Pod tym postem znajdowało się kilka komentarzy wypominających mi, że się czepiam i że w Pixelach, które przyszły do komentujących żadnych szpar nie ma. No cóż, muszę was w takim razie zasmucić, drodzy komentujący - macie wadliwe sztuki. Skąd to wiem? Ano stąd, że Google właśnie potwierdziło, że odłażący ekran jest... częścią designu. Oficjalne stanowisko firmy brzmi następująco:
We’ve had a chance to investigate units from customers and, combined with our quality control data from the factory, we can confirm that the variation in the clearance between the body and the display is a normal part of the design of your Pixel 5
Tłumacząc na ludzki język: Wypuściliśmy na rynek kosztujące prawie 3 tysiące złotych urządzenie (699 dolarów) i to, że w niektórych urządzeniach odkleił się ekran nie jest wadą - tak po prostu ma być. Tak, piszę odkleił się, ponieważ w niektórych Pixelach wciąż się on trzyma (choć nie wiadomo jak długo). Co to oznacza dla użytkowników? Ano to, że odklejający się ekran nie może być podstawą do reklamacji. Z drugiej jednak strony - doszły mnie słuchy, że na życzenie klienta Google wymienia Pixele ze szparą na takie bez niej. Cóż, jeżeli oficjalne stanowisko jest zgodne z prawdą - nie firma nie powinna tego robić. W końcu szpara to część designu.
Takiej arogancji nie widziałem dawno
Wszyscy pamiętamy, jak skończył się problem z utratą sygnału w iPhone'ach 4. Urządzenia Apple były bez skazy - to użytkownicy źle je trzymali. Tutaj mamy coś podobnego, tyle, że z racji na malejące zainteresowanie linią Pixel, na dużo mniejszą skalę. Nie zmienia to faktu, że jest to dziecięca wręcz próba ukrycia tego, że Pixele są składane w sposób urągający nawet tanim, chińskim smartfonom. Nie, drogie Google, szpara w ekranie to nie część designu. Nie ma jej na żadnych materiałach promocyjnych, nie wspomina się o niej w przekazie marketingowym, duża część Pixeli jej nie ma i jakiekolwiek działania z nią związane zostały podjęte dopiero po tym, jak użytkownicy zaczęli (słusznie) pytać o co tu chodzi. Mówienie "tak miało być" jest próbą oszustwa i nakłonienia kupujących do tego, by nie zwracali swoich urządzeń.
Nie ma na to innego słowa niż "wstyd".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu