Felietony

Bentley EXP 100 GT to koncept, który nigdy nie trafi do produkcji. Po co oni to robią?

Kamil Pieczonka
Bentley EXP 100 GT to koncept, który nigdy nie trafi do produkcji. Po co oni to robią?
3

Brytyjską markę Bentley znają chyba wszyscy miłośnicy motoryzacji. Producent świętuje w tym roku 100 lat swojego istnienia i z tej okazji zaprezentował auto przyszłości, koncept nazwany EXP 100 GT. Futurystyczny projekt oczarowuje swoim rozmachem, ale ponownie dostajemy coś czego nie zobaczymy w produkcyjnych samochodach przez kolejne 20 lat.  Czasami zastanawiam się, po co to wszystko?

Bentley EXP 100 GT - autonomiczny krążownik

Bentley EXP 100 GT to niebotycznych rozmiarów (5,8 metra długości) samochód, który ma służyć do komfortowego przemieszczania się nawet na długich dystansach. Domyślnie mieści dwie osoby, ale w razie potrzeby może w nim miejsca zająć nawet czterech pasażerów. Według założeń projektu ma to być auto elektryczne z autonomicznym systemem sterowania, które pozwoli na pełny relaks. Bentley pokazał jeżdżący prototyp, który podobno wyposażony został w baterie o stałym elektrolicie pozwalające na przejechanie 700 km oraz cztery silniki elektryczne (po jednym na każde koło). Czas ładowania do 80% to rzekomo 15 minut. Co więcej ma przyśpieszać do 100 km/h w 2,5 sekundy i osiągnąć prędkość maksymalną 300 km/h. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że o prawdziwości powyższych stwierdzeń zapewne nigdy się przekonamy, bo jak to zwykle bywa z takimi projektami, nawet jeśli trafią do produkcji, to w bardzo mocno zmienionym kształcie i najwcześniej za 10 lub 15 lat. Bentley sam zresztą podkreślał, że ma plany sięgające 2035 roku, w ramach których przewiduje kierunek rozwoju swoich samochodów. Co ciekawe, auta elektryczne z bateriami są w tym modelu tylko okresem przejściowym. Jako docelowe źródło energii brytyjska marka przewiduje ogniwa paliwowe połączone z bateriami o mniejszej pojemności niż te stosowane obecnie.

Jak już wspominałem wnętrze skupia się na pasażerach, a nie na kierowcy, bo Bentley przewiduje, że samochód będzie w stanie samodzielnie poruszać się po drogach, bez udziału człowieka. To jednocześnie przyjemna jak i nieco smutna wizja, szczególnie dla miłośników motoryzacji. Nie każdy lubi spędzać czas za kierownicą, ale prowadzenie takiego samochodu jak ten powyżej, szczególnie biorąc pod uwagę jego parametry, wydaje się być przyjemnym doznaniem.

Luksusowy jak Bentley

Jak przystało na markę luksusową we wnętrzu nie mogło zabraknąć przepychu i najwyższej jakości materiałów. Skórzane siedzenia profilowane bardziej jak fotele do relaksu niż te samochodowe, czy wreszcie ogromna, niczym nie zmącona przestrzeń podkreślają wyjątkowość tego projektu. Jako ciekawostkę można dodać, że drewniane wstawki wykonane zostały z dębowego drewna datowanego na 5000 lat, które wyłowiono z koryta rzeki i poddano odpowiedniej obróbce. Tak, to jest właśnie szczyt luksusu i fanaberii ;-).

Warto też jeszcze wspomnieć o światłach, z przodu w oczy rzuca się przede wszystkim szklany, podświetlany grill, który płynnie przechodzi w przednie reflektory, wykonane oczywiście w technologii LED. Z tyłu natomiast mamy światła wykorzystujące panele OLED, dzięki którym udało się zaprojektować bardzo oryginalny wzór. Całość prezentuje się zjawiskowo, ale zapewne pozostanie tylko eksponatem w muzeum Bentleya.

Dzisiejsza motoryzacja więcej czerpie z bolidów Formuły 1 niż konceptów

Bentley EXP 100 GT to z pewnością bardzo ciekawy projekt, ale szczerze powiedziawszy nie wzbudza we mnie żadnych emocji. Wiem, że to co w nim pokazano nie trafi do samochodów produkcyjnych przez kolejne naście lat. Żaden producent nie zaryzykuje i nie wprowadzi do masowej produkcji rozwiązań, które z taką radością prezentuje na wszelkich targach czy podobnych prezentacjach. Skoro tak, to po co zawracać sobie nimi głowę? Większość z nas zapomni o tym po 2 minutach od przeczytania tego tekstu. A szkoda.

PS. To nie są tylko rendery, faktyczne zdjęcia tego samochodu znajdziecie tutaj.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu