Canal Plus pochwalił się sporym sukcesem - pierwszy odcinek drugiego sezonu Belfra zobaczyło ponad pół miliona widzów. Na taki wynik złożyło się kilka udanych decyzji, ale to wcale nie znaczy, że stacja nie ma pod górkę z piratami.
NC Plus ma spory problem, z którym tak łatwo sobie nie poradzi. Przyczyną Belfer
Wynik jest faktycznie imponujący. Na samej antenie Canal Plus premiera drugiego sezonu Belfra zgromadziła 423 tysiące widzów. Dwa dni później okazało się, że liczba tych, którzy zobaczyli odcinek wzrosła do 620 tysięcy. Jak do tego doszło? O świetnym rezultacie niedzielnej emisji zdecydował na pewno fakt odkodowania Canal Plus na czas premiery, natomiast poprawienie wyniku zależało od obecności odcinka w sieci - pojawił się zupełnie za darmo na Player+ i był także emitowany w transmisji na żywo na Facebooku, po czym można było wziąć udział w czacie z jedną głównych aktorek.
Wczorajszy odcinek Belfra nie był emitowany w odkodowanym paśmie, ani na Facebooku, więc można spodziewać się, że widownia względem poprzedniego tygodnia zmalała. To wcale jednak nie oznacza, że chętnych na zobaczenie ubyło. Choć opinie na temat dotychczas pokazanych dwóch odcinków są zróżnicowane, to zainteresowanie Belfrem jest cały czas spore. To powoduje, że w sieci nie brakuje kopii starszych oraz nowych odcinków. Do ich eliminowania i zapobiegania ponownemu pojawianiu się został powołany specjalny zespół wewnątrz nc+.
Oczywiście pierwszym pytaniem, które można zadać o jego działalność, to obszar. W sieci natrafimy na wiele strn, gdzie bez problemu obejrzymy i skąd pobierzemy odcinki seriali, w tym Belfra, ale jak się okazuje, na liście witryn nie brakuje YouTube'a i Facebooka. Poza nimi Pod stałą obserwacją są także Vimeo, Dailymotion, Cda.pl i Chomikuj.pl. Niezbędne jest też zgłaszanie linków z wyników wyszukiwań Google.
O jakiej skali piractwa mówimy? Tutaj pojawiają się konkretne liczby. Tylko w okresie od października 2016 do stycznia 2017 natrafiono na ponad 200 tysięcy naruszeń. Skuteczność zespołu wybrzmiewa w statystykach: 80 tysięcy adresów usuniętych z Google prowadzących do kopii "Belfra" oraz 70 tysięcy plików usuniętych z Chomikuj.pl. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że skala takiego procederu jest duża, ale gdy zaczynamy mówić o konretnych danych, to można przejrzeć na oczy.
Co ciekawe, obecność w sieci nie ogranicza się tylko do monitorowania internetu pod względem obecności kopii odcinków Belfra. Wśród podejmowanych działań jest także blokowanie ofert i transakcji w serwisach aukcyjnych, gdzie pojawia się sprzęt satelitatny będący własnością nc+. Ponadto w grę wchodzą również kody dostępu do serwisów, gdzie można obejrzeć Belfra.
W celu ochrony aktualnie trwających akcji nie udało mi się zdobyć odpowiedzi na pytanie dotyczące zmiany zachowań osób udostępniających nielegalnie programów. Myślę, że byłby to bardzo ciekawy kąsek informacji, bo wiedza na temat tego, gdzie można udać się w poszukiwaniu takich treści, gdy jedno źródło wyschnie, jest bardziej powszechna niż nam się wydaje. W tym momencie jest także zbyt wcześnie, by móc mówić o działaniach na temat ochrony odcinków nowego sezonu Belfra.
Inną sprawą jest, że oprócz piętnowania niegodnych pochwały działań internautów, nadawcy i dystrybutorzy powinni starać się wyjść naprzeciw oczekiwaniom widzów i umożliwić im zobaczenie danego filmu czy serialu w sieci. Czasy się zmieniły, o czym przekonują się kolejni giganci. Dość przypomnieć o zakusach Disney, które postawi na własny serwis VOD zamiast polegać na innych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu