Felietony

Bartosiewicz oskarża Stanowskiego. Czy ten ukradł jej utwór?

Krzysztof Rojek
Bartosiewicz oskarża Stanowskiego. Czy ten ukradł jej utwór?
18

Edyta Bartosiewicz oskarża Krzysztofa Stanowskiego o bezprawne wykorzystanie swojego utworu. Kto w tym sporze ma rację?

W internecie nie milkną echa głośnego, trzygodzinnego materiału Krzysztofa Stanowskiego, w którym opowiada o modelce Natalii Janoszek. Spór dziennikarza z celebrytką trwa już od kilku miesięcy i główne zarzuty to przede wszystkim falsyfikowanie przez Janoszek swoich dokonań jako "aktorka Bollywood" i wcześniejszej kariery.

Polecamy na Geekweek: Co to są podcasty i jak ich słuchać? 5 najlepszych aplikacji

Chociaż bardzo doceniam poświęcenie i warsztat dziennikarski pana Stanowskiego, to w szczegóły tej sprawy nie chcę się zagłębiać, ponieważ świat celebrytów nie jest czymś, na czym się znam i, przede wszystkim, co mnie obchodzi. Jednak w związku z tym materiałem został podniesiony bardzo ciekawy temat.

Mianowicie w kilku miejscach w materiale został wykorzystany utwór autorstwa Edyty Bartosiewicz pt. Skłamałam. Piosenkarka wywołała małą burzę w szklance wody, twierdząc, że jej utwór był używany bez jej zgody. Wiele osób szybko podchwyciło temat, piętnując jedną ze stron. A jak jest w rzeczywistości?

Nie można "tak po prostu" wrzucić czyjegoś utworu do swojego materiału

Zacznijmy od początku. Podstawowe pytanie dotyczy faktu, czy Krzysztof Stanowski musi mieć zgodę na wykorzystanie czyjegoś utworu w swojej produkcji. Pytanie słuszne, ponieważ część osób zasłaniało dziennikarza "prawem cytatu". Wystarczy jednak rzut oka na prawo, by zobaczyć, że prawo cytatu obowiązuje, kiedy cel użycia cytatu to "wyjaśnienie, analiza krytyczna, nauczanie, polemika i analiza naukowa". Tutaj nie ma żadnej z tych funkcji, a utwór jest ubarwieniem materiału głównie przez względu na wymowny tytuł.

Niestety,  w takim przypadku nie dało się wykluczyć winy prowadzącego Kanał Sportowy, ponieważ przypadki wykorzystania dzieł innych bez zgody i odpowiedniej umowy zdarzają się nagminnie. Odsyłam tutaj to mega ciekawego wywiadu, który lata temu przeprowadziłem z Maciejem Margasem o tym, jak wygląda bezprawne wykorzystywanie jego zdjęć i filmów w internecie. Możemy tam przeczytać bardzo ciekawy fragment:

Z mojego doświadczenia – przypadki kradzieży mojej własności intelektualnej miały: telewizje, portale internetowe, osoby publiczne tzw. celebryci, muzycy, którzy robią sobie “ spontaniczne teledyski”, zwolennicy partii politycznych, osoby prywatne, duże i małe firmy, instytucje, a nawet, co jest dla mnie najmniej zrozumiałe, inni twórcy - blogerzy, youtuberzy, tiktokerzy. Kilka razy zdarzyło się nawet, że widziałem swoje ujęcie dodane przez kogoś innego (oczywiście bez umowy) do bazy jakiejś agencji foto (zagranicznej) oraz w kilku popularnych stockach. Ktoś nie dość, że je sobie skopiował, to jeszcze gdzieś wstawił i odsprzedawał dalej. Kiedyś nawet spacerując po Starym Mieście zobaczyłem… magnesy z moimi zdjęciami. Ktoś je wyprodukował na bazie 2 zdjęć, które wysłałem kiedyś do jednego portalu i były w większym rozmiarze, nadającym się na magnesik.

Autor a wytwórnia - kto ma prawa do utworów?

Oczywiście internauci bardzo szybko zauważyli też, że pani Edyta współpracuje z wytwórnią muzyczną Universal Music Polska. To w sumie mogłoby zamknąć sprawę gdyby nie to, że nie znamy szczegółów tej umowy i tego, kto jest w tym wypadku decyzyjny, jeżeli chodzi o wykorzystanie utworów. Jeżeli pani Edyta (jak sama twierdzi) to w takim wypadku wykorzystanie jest bezprawne, jeżeli wytwórnia - to pokazuje, że pani Edyta niestety nie odnalazła się dobrze w świecie współczesnego biznesu.

Sprawie nie pomógł sam Krzysztof Stanowski, który miał wszystkie informacje by powiedzieć "wykorzystałem utwór pani Edyty na mocy umowy z Universal", a zamiast tego zdecydował się... wyciszyć sporne fragmenty. Na marginesie - wyciszenie ich teraz nie zamiata sprawy pod dywan, a pani Edyta ma dalej prawo dochodzić swoich praw.

I nie, nie ma tu znaczenia, że dzięki materiałowi ludzie sobie o Edycie Bartosiewicz "przypomnieli" jak złośliwie sugerują niektórzy internauci. W komentarzach jednak bardzo dosadnie widać, że część ludzi nie jest usatysfakcjonowana odpowiedzią i chce konkretów na temat tego, czy fragmenty utworu zostały wykorzystane zgodnie z prawem czy też nie.

Jest więc duża szansa, że Krzysztof Stanowski faktycznie użył utworu niezgodnie z prawem, bez zgody Edyty Bartosiewicz bądź też - bez umowy z wytwórnią Universal. Jeżeli byłoby inaczej, jestem przekonany, że dziennikarz przedstawiłby dowody (bo udowodnienie prawnego wykorzystania jest bardzo proste). I tak - zgadzam się, że jest to sprawa poboczna do wagi samego materiału o celebrytce. Jednocześnie nie jestem zdania, że "cel uświęca środki".

Przygotowując tak duży materiał łatwo jest zapomnieć o pewnych kwestiach. Z wizerunkowego punktu widzenia zawsze jednak lepiej jest posypać głowę popiołem i przeprosić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu