Motoryzacja

VW ID.3 za 72 tys. zł? Tesla Model 3 za 153 tys zł? Proszę bardzo, ale nie w Polsce

Kamil Pieczonka
VW ID.3 za 72 tys. zł? Tesla Model 3 za 153 tys zł? Proszę bardzo, ale nie w Polsce
Reklama

Sprzedaż samochodów elektrycznych w Polsce w tym roku rośnie o bardzo solidne 70% względem roku poprzedniego, ale to nadal margines całego rynku. Sporo mogłoby się zmienić, gdyby takie auta były po prostu tańsze. I w zasadzie nie wiem dlaczego nie są, bo jak pokazuje przykład Chin czy Norwegii, wcale nie musi być drogo.

Poproszę o takie ceny w Polsce

Wszyscy, nawet tylko pobieżnie zainteresowani rynkiem samochodów, wiedzą, że auta elektryczne najpopularniejsze są w Chinach oraz w Norwegii. To tam sprzedaje się ich najwięcej i tam też największa jest konkurencja między producentami. Przyczyną takie stanu rzeczy jest jednak nie tylko bogata oferta, ale również cena. I wcale nie muszę wam tu pokazywać chińskich wynalazków, których w Polsce nie da się kupić, a ich jakość pozostaje nieznana. Okazuje się, że nawet giganci motoryzacyjni sprzedają tam swoje auta dużo taniej niż na innych rynkach.

Reklama

Przykładowo Volkswagen właśnie ogłosił promocję na model ID.3, który będzie można kupić w cenie 125 900 yuanów, czyli w przeliczeniu niespełna 72 000 zł. Owszem w tej cenie dostępne będzie tylko 7000 pojazdów, ale nawet standardowa cena tego modelu - 162 900 yuanów, czyli około 93 000 zł jest nadal dużo niższa niż w Polsce. U nas za nowego Volkswagen ID.3 z baterią o pojemności 58 kWh trzeba zapłacić nieco ponad 191 tys. zł. Na liście modeli dostępnych od ręki można znaleźć nieco tańsze propozycje (182 tys. zł) ale gdy auto jest zarejestrowane przez dealera to nie można na nie otrzymać rządowej dopłaty (18,5 tys. lub 27 tys. zł). Cena jest zatem niemal 2 razy wyższy niż w Chinach, za technicznie taki sam pojazd.

Nie trzeba szukać w Chinach

Dobrych cen samochodów elektrycznych nie trzeba jednak szukać aż w Chinach, gdzie jak wiadomo są nieco inne realia, wymagania oraz podatki. Wystarczy rzucić okiem na Norwegię, gdzie boom na auta elektryczne trwa już od kilku lat, a konkurencja też robi się zacięta. Bazowy model Tesli Model 3 z zasięgiem 491 km kosztuje tam obecnie niespełna 400 tys. norweskich koron (z VAT) co w przeliczeniu daje około 153 tys. złotych. Ten sam model samochodu zamawiany na polskiej stronie Tesli wyceniony jest na 205 990 zł, czyli ponad 50 tys. złotych drożej. Nawet nie będę tego przeliczał ile średnich pensji na zakup Tesli musi wydać przeciętny Norweg, a ile Polak, aby nikogo nie dołować.

Biorąc pod uwagę, że obecnie około 150 tys. złotych kosztuje przyzwoicie wyposażone auto z segmentu C, to ceny aut elektrycznych na innych rynkach zaczynają wyglądać bardzo atrakcyjnie. Czy w Polsce również może być tak tanio? Trudno w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie, z pewnością sporo w tym kierunku zrobiła Tesla, która od początku roku znacząco obniżyła ceny swoich samochodów również w naszym kraju. Nadal jednak nie jest to jeszcze ten poziom, przy którym można powiedzieć, że auta elektryczne są dla zwykłych ludzi. Tym bardziej, że tradycyjne firmy motoryzacyjne raczej nie są zainteresowane wojną cenową.

Elektryfikacja jest droga, wymaga sporych nakładów finansowych i ktoś niestety musi za to zapłacić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama