Użytkowanie samochodu elektrycznego w Polsce to nierzadko droga przez mękę. Właśnie przekonują się o tym kierowcy korzystający z autostrady A2.
Jak pisałem na łamach Antywebu kilka tygodni temu, obecnie zdecydowanie największym problemem użytkowników samochodów elektrycznych w Polsce jest infrastruktura. Choć wciąż przybywa stanowisk ładowania, również tych szybkich, to cały czas za mało. Boleśnie odczuwają to zwłaszcza ci, którzy muszą pokonywać elektrykami dłuższe trasy, niż typowe jeżdżenie wokół komina.
Szczególnie ciężkim przypadkim na mapie Polski jest autostrada A2, prowadząca od granicy z Niemcami do Warszawy i dalej w kierunku wschodnim. To jedna z najbardziej zatłoczonych dróg w Polsce. Masowo korzystają z niej również kierowcy samochodów elektrycznych, co powoduje ciągłe kolejki do zlokalizowanych wzdłuż niej stacji ładowania.
Jakby tego było mało, podróżujący autostradą A2 muszą zmagać się z jeszcze jednym problemem, który drastycznie ogranicza możliwości istniejącej infrastruktury. Mowa tu o miejskich autobusach elektrycznych, które właśnie tą drogą transportowane są do miejsca docelowego użytkowania. Dlaczego to taki wielki problem? Już wyjaśniam.
Autobusy elektryczne na ładowarkach dla samochodów. Dlaczego to spory problem?
Ładowarki przeznaczone do ładowania osobowych samochodów elektryczne nie są, w żaden sposób, przystosowane do obsługi autobusów. Choć przy pomocy dostępnych wtyczek da się naładować autobus, nie oznacza to, że można go zaparkować tak, by nie przeszkadzał innym użytkownikom. Jak to wygląda w praktyce? Na platformie X opisał to Mateusz Budzeń z serwisu Tabletowo:
Widoczny na zdjęciu autobus elektryczny został podłączony do ładowarki sieci GreenWay, zlokalizowanej na jednym z MOP przy autostradzie A2. Niestety, jako że jest to autobus przegubowy, zaparkował w taki sposób, że nikt inny nie może ładować się w tym samym czasie. W praktyce oznacza to, że stacja ładowania pozostaje bezużyteczna dla samochodów osobowych nawet przez trzy godziny.
Niestety obecnie problem występuje dość często. Na innej stacji przy tej samej autostradzie sytuacja wyglądała bardzo podobnie:
Miejskie autobusy elektryczne w trasie to same kłopoty
Z czego wynika widoczny na zdjęciach problem? Z całkowitego braku infrastruktury do ładowania autobusów elektrycznych wzdłuż popularnych dróg krajowych. Infrastruktura budowana jest wyłącznie w miejscu użytkowania tego typu autobusów. Dla przykładu w Rzeszowie funkcjonują ładowarki dedykowane autobusom, zlokalizowane na zajezdni przewoźnika wykorzystującego takie pojazdy. Dedykowane stacje ładowania wybudowano również na przystankach początkowych linii, na których te są eksploatowane. Dzięki temu można ładować autobusy przy pomocy znajdujących się na ich dachach pantografów.
W jaki sposób przetransportować takie autobusy do miejsca docelowego, by nie przeszkadzać nadmiernie innym uczestnikom dróg? Zapewne dałoby się to zrobić przy pomocy spalinowych samochodów ciężarowych, a najlepiej wykorzystując transport kolejowy. Dlaczego producenci autobusów i ich odbiorcy nie decydują się na mniej uciążliwą dla innych formę dostawy? Odpowiedzi na to pytanie niestety nie znam.
Wiem jednak jedno. Użytkowanie samochodu elektrycznego w dłuższej trasie może okazać się naprawdę bardzo problematyczne. Jak bardzo? Sprawdzę to już w najbliższych dniach pokonując blisko 2000 kilometrów po krajowych i zagranicznych autostradach. Relacji z podróży możecie spodziewać się na Antywebie już niebawem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu