Jeśli mam być szczery, to na Australię spoglądam z nutą przerażenia. Ja rozumiem, że trzeba walczyć z aktualnie największym na świecie problemem - ale trzeba to robić w sposób, który nie przypomina metod z książek Orwella. Mimo wszystko najnowszy pomysł premiera Australii - Scotta Morrisona niezwykle mnie zaintrygował. Rzecz dotyczy internetowych trolli i odpowiedzialności usługodawców za działalność tychże.
Jak donosi Reuters, premier Australii ujawnił plany dotyczące uchwalenia zestawu praw, które będą nakładać na właścicieli stron internetowych, a szczególnie platform społecznościowych nowe obowiązki. Wszystko będzie się odbywać w nieco kontrowersyjny sposób. Okazuje się, że w niektórych przypadkach możliwe by było ujawnienie tożsamości trolli internetowych, a także usunięcia oszczerczych komentarzy. Wszystko w ramach mechanizmu składania skarg na takie treści, którego szerszych założeń jeszcze nie znamy.
W uproszczeniu miałoby to wyglądać tak: na platformie internetowej X pojawia się komentarz pana Z. Ten nie podoba się osobie A, która prosi sąd o interwencję. Jeżeli witryna X nie usunie komentarza pana Z, to ów człowiek przestanie być anonimem - jego dane zostaną przekazane do odpowiedniego sądu. Sam premier Australii porównał obecny Internet do "Dzikiego Zachodu", gdzie nie istnieje żaden skuteczny mechanizm obrony ofiar internetowych trolli, a także żaden bat na osoby, które publikują złośliwe komentarze.
W Australii niestety dzieje się sporo rzeczy, które zaczynają już nie tylko rozwiązywać niektóre problemy nowoczesnego świata, ale i powodować kolejne trudności. To taka bohaterska walka z kłopotami, które się wytworzyło samodzielnie. Wyobraźcie sobie, że Sąd Najwyższy Australii orzekł, że firmy mediowe są odpowiedzialne za treści znajdujące się w komentarzach pod ich postami na Facebooku. Z tego względu CNN ograniczył swoją obecność, jeżeli chodzi o australijskie odsłony profili społecznościowych. Prawo, które wyrasta wprost z tego orzeczenia może okazać się bardziej opresyjne, niż pomocne.
Co jest większym problemem niż "przygodni" trolle?
Troll, który ma po prostu smutne życie nie jest niebezpieczny. Jeżeli masz dystans do siebie, to z takiej potyczki możesz wyjść zwycięsko: wystarczy, że troll wyjdzie z niej bardziej zdenerwowany niż Ty. Tacy ludzie nie są w żaden sposób szkodliwi, są jednak ludzie którzy nie mają dystansu do siebie i biorą takie rzeczy bardzo osobiście. Nie jestem w stanie zmienić ich myślenia i staram się ich zrozumieć.
Poważniejszym problemem są jednak trolle, którzy działają na zlecenie jakiejś grupy interesów lub nawet politycy / aktywiści, którzy za pomocą anonimowych kont próbują wywołać efekt wirusowy dla konkretnej wiadomości w sieci lub stwarzają pozory prawidłowości pewnego sposobu myślenia. Farmy trolli są bardzo, bardzo niebezpieczne: potrafią one skutecznie promować fałszywe treści lub zwyczajnie kreować nagonkę na grupy ludzi lub jednostki. Australia powinna zająć się właśnie tym problemem - zamiast kreować kolejne odnogi nieco "zamordystycznego" prawa. Gdybym tylko miał przeświadczenie, że w jego ramach nie dojdzie do nadużyć - pewnie bym nie zgłosił swoich wątpliwości. Tyle, że wszyscy wiedzą co dzieje się w Australii. Czy nie wiedzą?
Po trzech przypadkach zakażenia koronawirusem, północne regiony Australii "nabawiły się" lockdownu. Mieszkańcy tego kraju narzekają na zbyt zdecydowane działania władz w tym zakresie kontroli pandemii. Co więcej, po dwóch przypadkach zakażenia wariantem Omikron u osób, które przyleciały do Sidney z południowej Afryki, raczej nie dojdzie do pełnego otwarcia granic kraju dla cudzoziemców.
Czy nas czeka taka sama przyszłość?
Oby nie. Nie jestem fanem "wolnościowych na niby" pomysłów, ale też nie lubię przeginania w drugą stronę. Aurea mediocritas - horacjański złoty środek jest zdecydowanie tym, czym warto się kierować. Prawo ma nie tylko regulować, prawo ma przede wszystkim istnieć dla ludzi - jednocześnie ludziom nie szkodząc. Nie jestem pewien, czy w tym konkretnym przypadku tak będzie. Mam ogromne wątpliwości.
I obyśmy my nie doczekali tego typu legislacji. Byłbym jednak za tym, aby wzięto się poważnie za farmy trolli, za partie polityczne ich opłacające oraz ujawnianie działalności obcych służb rękami wynajętych grup. Transparentność w tym zakresie - tak sądzę - pomogłaby nam wszystkim.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu