Wczorajszy wieczór należał do ASUS-a. Firma w dobrym stylu uczciła 25 lat swojego istnienia, a także zaprezentowała nowości, które wchodzą lub w najbl...
ASUS uczcił 25 lat istnienia i oficjalnie wprowadził do Polski swoje smartfony
Wczorajszy wieczór należał do ASUS-a. Firma w dobrym stylu uczciła 25 lat swojego istnienia, a także zaprezentowała nowości, które wchodzą lub w najbliższym czasie wejdą na polski rynek. Wśród nich znalazły się notebooki, rozwiązania dla graczy, a także smartfony Zenfone, które na Dalekim Wschodzie cieszą się ogromną popularnością.
ASUS-a zna chyba w Polsce każdy. Firma dobrze trzyma się na rynku notebooków (jak podano podczas wczorajszej konferencji, od trzech lat jest nieprzerwanie liderem w tym segmencie na naszym rynku - wynika z danych GfK Polonia), a także odważnie sprzedaje swoje tablety i urządzenia typu 2w1. Nie trzeba daleko szukać, aby wskazać sukcesy na tym polu. Weźmy chociażby Transformer Booka T100, nad którego ceną oraz parametrami jesienią ubiegłego roku rozpływali się recenzenci (w tym i ja). Nie można też zapominać o produktach z serii ROG (Republic of Gamers) oraz podzespołach komputerowych, jak płyty główne czy karty graficzne. Teraz tajwański koncern uruchamia nad Wisłą nową linię produktów - smartfony Zenfone.
Na ofertę ASUS-a składają się trzy modele: Zenfone 4, Zenfone 5 oraz Zenfone 6. Cyferki odzwierciedlają oczywiście przekątne ekranów (jedynie w przypadku najmniejszego mamy zamiast czterech, cztery i pół cala). Dwa największe modele to natomiast słuchawki z ekranami IPS o rozdzielczości 720p pokrytymi powłoką Gorilla Glass 3 oraz wyposażonymi w funkcję obsługi w rękawiczkach, co producent dość intensywnie podkreślał. We wszystkich urządzeniach znajdziemy procesory Intel Atom z rodziny Clover Trail+. To przyzwoite jednostki z dwoma rdzeniami i czterema wątkami Najsłabszy Z2520 w modelu Zenfone 4 ma zegary ustawione na 1,2 GHz, a najmocniejszy Z2580 w sześciocalowcu - 2 GHz. Warto wspomnieć jeszcze, że Zenfone 5 z LTE będzie napędzany inną jednostką - czteordzeniowym Snapdragonem 400.
Parametry kształtują się przeciętnie - typowa średnia półka. Największym atutem Zenfone'ów ma być jednak ZenUI. I tutaj zaczynają się pojawiać prawdziwe perełki. Weźmy chociażby aplikację PixelMaster do obsługi kamery. ASUS zadbał o kilka unikatowych funkcji, których nie powstydziłyby się topowe słuchawki. Tryb słabego oświetlenia pozwala nie tylko wykonywać, ale efektywnie oglądać kadr zdjęcia na ekranie jeszcze przed jego wykonaniem. Niesamowity Time Rewind pozwoli nam natomiast cofnąć czas i zrobić zdjęcie kilka sekund przed tym jak nacisnęliśmy spust migawki. Jakim cudem? Otóż smartfon robi zdjęcia tuż po uruchomieniu aplikacji aparatu i zapisuje je w pamięci podręcznej. Do tego dochodzą jeszcze kreator animowanych GIF-ów, funkcja Depth of Field pozwalająca na tworzenie efektu głębi, Smart Remove usuwająca elementy i wiele (naprawdę wiele) innych. Jestem pod dużym wrażeniem.
Na tym zalety ZenUI się nie kończą. System działa bardzo płynnie, jest dobrze zoptymalizowany i fajnie zmodyfikowany od strony wizualnej. Kolorowe ikony, zmieniające się dynamicznie kolory paska stanu, unikatowe aplikacje - łącznie w stosunku do czystego Androida wprowadzono ponad tysiąc zmian. Przy czym chciałbym podkreślić, że moja opinia nie opiera się jedynie na tym, co zobaczyłem na prezentacji. Zenfone'a 5 otrzymałem na początku września i od tamtego czasu zdołałem go dość pieczołowicie sprawdzić - recenzja na łamach AW na dniach.
W tym wszystkim sen z powiek wszystkim B-brandom spędzają ceny smartfonów ASUS-a. Zenfone 4 to wydatek rzędu 499 złotych, Zenfone 5 - 699 zł (wersja LTE 899 zł), natomiast Zenfone 6 - 899 zł. W kategorii poniżej tysiąca Tajwańczycy postawili poprzeczkę bardzo wysoko. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wobec tej oferty Goclever, Prestigio, Kruger&Matz i im podobni ze swoimi połowicznie dopracowanymi, w 25 procentach spolszczonymi i praktycznie w ogóle niezoptymalizowanymi smartfonami wypadają po prostu beznadziejnie. Natomiast debiutanci typu AllView czy Wiko mają przed sobą arcytrudne zadanie.
Polskie portfolio ASUS-a rozszerza się nie tylko na polu smartfonowym. Podczas konferencji prezentowano również m.in. Transformer Booka T200, a więc większą, 11,6-calową wersję popularnego T100 (ten natomiast trafia na nasz rynek w dwóch nowych, "patriotycznych" kolorach - białym i czerwonym). Ciekawie zapowiada się również seria EeeBooków, które wydają się być bezpośrednimi następcami netbooków. Model X205 zrobił na mnie wrażenie kompaktowymi wymiarami, niską wagą, pełnowymiarową klawiaturą i 12-godzinnym czasem pracy na baterii. Nie zabrakło też potworów. ROG G20 napędzany procesorem Intel Core i7 i kartą graficzną GeForce GTX 780 ma być idealną propozycją dla graczy, którzy nie dysponują zbyt dużą ilością miejsca i potrzebują rozwiązania cichego oraz energooszczędnego (a podobno cichy i energooszczędny komputer dla gracza to oksymoron). Sprzęt wyróżnia konfigurowalne podświetlenie, które może mieć jeden z 8 mln kolorów.
ASUS to bez wątpienia jedna z ważniejszych firm na polskim rynku. Dotąd mogliśmy o nim pisać głównie w kontekście notebooków i tabletów. Teraz Tajwańczykom prawdopodobnie uda się również namieszać na polu smartfonów. Przy czym nie jest to oferta, której obawiać się mogą giganci, jak Samsung, Sony czy Microsoft (Nokia). Zenfone'y będą się śnić po nocach B-brandom oraz wszystkim firmom celujących swoją ofertą w dolną i średnią półkę cenową.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu