Motoryzacja

Aston Martin to Don Kichot czy William Wallace spalinowej motoryzacji?

Krzysztof Kurdyła
Aston Martin to Don Kichot czy William Wallace spalinowej motoryzacji?
Reklama

Rewolucja EV w ostatnich latach jeszcze gwałtowniej przyśpieszyła i drastycznie przemodelowuje cały rynek motoryzacyjny. Padły już największe twierdze, takie jak wyśmiewający ten trend przez wiele lat Volkswagen, który ma teraz ambicje zostać największym producentem elektryków. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy producenci się z tymi zmianami pogodzili i próbują kontratakować przy pomocy... argumentów ekologicznych. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, kto stanął na czele tej spalinowej krucjaty...

Srebrną kulą w elektryki

W ostatnim czasie, w rządowych kołach Wielkiej Brytanii, która ustami premiera Bryana Johnsona, zapowiedziała wprowadzenie od 2030 r. zakaz rejestracji samochodów spalinowych, popularność zdobył raport negujący ekologiczną przewagę samochodów elektrycznych. „Decarbonising Road Transport: There Is No Silver Bullet” próbował dowieść, że ślad węglowy samochodów elektrycznych jest na początku o tak duży, że dopiero po przebiegu 78000 km obie technologie się w tym zakresie zrównują.

Reklama

Raport stał się elementem działań lobbingowych przeciwko wspomnianym obostrzeniom dla pojazdów spalinowych. Tezy raportu zostały dość szybko skontrowane przez specjalistów, dowodzących, że zależnie od źródła prądu, takie zrównanie może nastąpić nawet po 25000 km, czyli ponad trzykrotnie mniejszym dystansie.

Kłótnie specjalistów można jednak i tak zostawić na boku. Zarówno w Stanach, jak i Europie sprzedaż samochodów elektrycznych gwałtownie rośnie kosztem aut spalinowych już od dłuższego czasu. Już dziś widać, że z tej drogi nie ma odwrotu. Napęd elektryczny, nawet pomijając ekologię, ma tak dużo zalet (np. prostota konstrukcji, cisza, prostsza obsługa serwisowa), że przy coraz lepiej dopracowanych konstrukcjach i ciągłej likwidacji wad, nawet wyższe ceny zakupu przestają być przeszkodą.

Lobbowanie za spalinami

Wygląda więc na to, że ktoś próbuje walczyć z wiatrakami, nie zauważając, że sprawa jest już przegrana. Tych „ktosiów” jest co najmniej kilku, pod raportem „podpisali się” Bosch, Honda, McLaren i Aston Martin. Jak się szybko okazało, to właśnie ten ostatni jest najbardziej zaangażowany w całą tę operację.

Firma odpowiedzialna za wydanie i całą akcję PR-ową to, założona w lutym, agencja Clarendon Communications. Jak się szybko okazuje, jej założycielami są Rebecca Stephen, pielęgniarka pracująca na pół etatu oraz... James Stephen, jeden z dyrektorów Astona Martina. Inicjatorem raportu był podobno Bosch i dlatego w Wielkiej Brytanii cała sprawa dostała nazwy „Astongate” lub „Boschgate”.

Od raportu zaczynają się już odcinać osoby wcześniej go promujące. Poseł Matt Western, który napisał przedmowę, powiedział, że nie wiedział do czego raport ma być wykorzystany. Jest zaskoczony, że został wplątany w atak na inicjatywę rządu Johnsona, ponieważ sam ma podobne do premiera zdanie. Oczywiście kwestia tego, czy można mu wierzyć, to inna sprawa.

Don Kichote?

Najciekawsza w całej sprawie jest jednak rola Astona Martina. Firma, która początkowo włączyła się w rewolucję EV, pokazując koncept Rapid-E i zapowiadając jego produkcję, następnie zrobiła krok w tył. Rapid-E została po cichu skasowany, a firma zamilkła na temat planów elektryfikacji. Jest to tym bardziej dziwne, że ta technologia jest szczególnie korzystna dla mniejszych i nowych producentów, pozwalając ograniczyć koszta, uprościć produkcję oraz wypuścić samochody o znacznie lepszych osiągach.

W połączeniu z dzisiejszymi obostrzeniami emisji spalin i związanymi z nimi opłatami, to dla takich firm szansa na nowe otwarcie. Dziś praktycznie każda z nich, pomimo że przestały być samodzielne, boryka się z problemami finansowymi. Koszta działalności są po prostu zbyt wysokie. Nieprzypadkowo w ostatnim czasie odejście od silników spalinowych zapowiedział Bentley czy Maserati.

Reklama

 William Wallace?

A może te działania potraktować jako walkę o wolność wyboru? Z pewnością tak jest, wspomniane firmy nie chcą zakazu rejestracji spalinówek. Sam też nie jestem zwolennikiem tych metod, ale uważam że to problem zupełnie wtórny, szczególnie na bogatszych rynkach. Jeśli do 2030 r. wspomniani producenci nie znajdą własnej drogi na masowy rynek samochodów elektrycznych to nic im nie pomoże. Co więcej, w obliczu potężnych inwestycji Volkswagena, BMW czy koncernów amerykańskich coraz trudniej będzie im znaleźć sojuszników w swojej straceńczej walce.

Wygląda to tak, jakby podpisane pod raportem firmy nie miały koncepcji jak wejść na ten rynek. O ile mniej dziwi postawa Boscha, który zarabia ogromne pieniądze na osprzęcie do silników spalinowych, to zaskakująca jest obecność wśród sponsorów Hondy, która w EV inwestuje. Być może coś z jej planami poszło mocno nie tak, skoro dziś musi się przecież ratować odkupywaniem puli CO2 od Tesli, wprowadzenie świetnie wyglądającego się modelu E do sprzedaży trwało bardzo długo, a jego cena została ustawiona na kosmicznym poziomie.

Reklama

Silnik spalinowy umiera i mówię to z perspektywy miłośnika samochodów z motorami V8, którymi jeździłem przez większość mojego samochodowego życia. Pozostaje mieć nadzieję, że Aston obudzi się po tej wpadce, bo jest to jedna z moich ulubionych firm i ikona moich ulubionych filmów. Mimo że uwielbiam Teslę, 007 w modelu S to jednak nie byłoby to samo :)

Źródła: [1], [2], [3]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama