Microsoft

Czy procesor ARM z Windows 10 naprawdę będzie taki wolny?

Kamil Pieczonka
Czy procesor ARM z Windows 10 naprawdę będzie taki wolny?
32

Microsoft już miał jedno podejście do platformy ARM i systemu Windows. Porażka ta nazywała się WindowsRT i nie zdobyła wielkiej popularności. Trudno się temu dziwić, bo spotkało go to samo co Windows Phone, czyli brak dedykowanych aplikacji. Lekcja została odrobiona, ARM znowu ma trafić na Windows, ale tym razem będzie kompatybilny z aplikacjami x86. Pytanie tylko jak bardzo ucierpi na tym wydajność?

Pierwsze doniesienia o tym, że Windows 10 może trafić do notebooków wyposażonych w procesor Qualcomm Snapdragon 835, pojawiły się jeszcze w kwietniu bieżącego roku. Do tej pory doczekaliśmy się już potwierdzenia tych informacji i wszystko wskazuje na to, że jesteśmy coraz bliżej premiery nowych urządzeń. Świadczą o tym chociażby przecieki na temat wydajności. Niestety nie są one zbyt pozytywne.

Emulator x86 32bit na platformie ARM

To co ma największy wpływ na wydajność Snapdragona 835 na platformie Windows to własnie fakt zachowania kompatybilności z aplikacjami x86. Emulacja zawsze wiąże się z pewnymi stratami i niestety wiele wskazuje na to, że w przypadku Windows 10, są one dosyć znaczne. Z wyników jakie opublikowano na platformie Geekbench 4 wynika, że notebook ASUS TP370QL wyposażony w Snapdragona 835 taktowanego zegarem 2.2 GHz i 4 GB pamięci RAM osiąga 889 pkt w trybie jednordzeniowym i 3170 w wielordzeniowym. Dla porównania ten sam procesor w smartfonie z Androidem (Xiaomi Mi6), ma odpowiednio 1903 i 6075 punktów. Jest to wynik niemal dwukrotnie lepszy.

Jednak porównanie do Androida niewiele nam mówi. Jak zatem Snapdragon 835 wypada na tle typowych procesorów x86? Mój już dosyć leciwy Core i5-4690K w takim samym teście i pod kontrolą Windows 10 64bit osiągnął 4237 pkt w teście jednordzeniowym i 11009 pkt w wielordzeniowym. Są to wyniki ponad czterokrotnie lepsze niż w przypadku Snapdragona. Jeśli mielibyśmy poszukać odpowiednika z rodziny x86, to byłby to np. Intel Atom X7-Z8700 albo leciwe konstrukcje z serii Core 2 Duo. Niestety wynik tego modelu ASUSa nie jest przypadkowy, na ten moment w bazie Geekbench jest już 5 różnych testów tej platformy. Można tam też znaleźć wyniki HP Proto 2, który osiąga nawet nieco słabsze rezultaty.

Odpowiedź na pytanie co to oznacza w praktyce nadal pozostaje otwarta. Na dobrą sprawę nie wiemy jeszcze czy wszystkie aplikacje na Windows 10 z ARM będą emulowane, ale skoro wykorzystywany jest system Windows w wersji 32 bitowej (Snapdragon 835 jest procesorem 64bitowym) to wiele na to wskazuje. Być może część z podstawowych aplikacji jak przeglądarka internetowa czy edytor tekstu będą napisane natywnie pod architekturę ARM i problem emulacji nie będzie ich dotyczył. Pewne jest natomiast, że czeka nas spora ofensywa tego typu notebooków. Na ten moment mamy już przecieki o modelach ASUSa, HP, Lenovo i Acera. Jest bardzo prawdopodobne, że oficjalna prezentacja nastąpi już na targach CES, w styczniu przyszłego roku.

Pomysł ciekawy, ale wykonanie gorsze

Szczerze powiedziawszy nie jestem do końca przekonany do tego rozwiązania. Owszem, Microsoft i Qualcomm obiecują długi czas pracy na baterii dzięki niskiemu zużyciu energii. Ale jeśli ma się to wiązać z kiepską wydajnością takiego urządzenia, to nie wiem czy ma to sens. Tym bardziej, że jak to opisuje WinFuture, nazwa TP370QL w nomenklaturze ASUSa wskazuje na notebooka 2w1 (z dotykowym ekranem) o przekątnej 13 cali i pochodzącego z serii urządzeń "premium". A premium oznacza w tym przypadku dosyć wysoką cenę. Ta pewnie byłaby uzasadniona długim czasem pracy, ale jeśli w zamian za to mamy zapomnieć nawet o prostych grach, to chyba nie do końca jest to rozwiązanie premium.

Z drugiej strony nikt nie reklamuje tych urządzeń jako wydajnych. Mieliśmy już jednak podejście Intela do tego segmentu rynku wraz z jego Atomami. Jak dobrze wiemy, rozwiązanie to nie zdobyło zbyt dużej popularności właśnie z powodu niskiej wydajności. Trudno oczekiwać, aby w przypadku urządzeń bazujących na architekturze ARM miało być inaczej. Coraz więcej wskazuje na to, że będzie to tylko rynkowa ciekawostka.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu