Gry

Aresztowali go bo sprzedawał zmodyfikowane save'y do Zeldy. Okazało się, że na swoim koncie ma dużo więcej modyfikacji

Kamil Świtalski
Aresztowali go bo sprzedawał zmodyfikowane save'y do Zeldy. Okazało się, że na swoim koncie ma dużo więcej modyfikacji
Reklama

Historia wręcz niewiarygodna, ale jednak prawdziwa. Japoński "biznesmen" został aresztowany za sprzedaż zmodyfikowanych stanów zapisu gry.

Japonia to kraj, o którym można rozprawiać godzinami. Stereotypów na jego temat nie brakuje, a z doświadczenia wiem że im więcej czasu się tam spędzi, im więcej na jego temat przeczyta - tym wszystko staje się bardziej zagmatwane i nic już nie jest takie proste - jak zawsze zresztą. Jednak pewne sytuacje są tak abstrakcyjne, że warto się nad nimi pochylić. I do takich niewątpliwie zaliczyłbym aresztowanie człowieka, który oferował "definitywny stan zapisu gry" do wspaniałego The Legend of Zelda: Breath of the Wild.

Reklama


Oferował definitywny stan zapisu do Zeldy. Zgarnęła go... policja

Sprawa nie jest specjalnie nowa, bo rzecz miała miejsca w kwietniu tego roku. Wówczas to pojawiła się w sieci oferta sprzedaży zapisu stanu gry do The Legend of Zelda: Breath of the Wild, którą sprzedawca reklamował jako "definitywny stan zapisu gry". Co to oznaczało w praktyce? Cokolwiek tylko kupujący sobie zamarzył. Oferta dotyczyła zmodyfikowanego zapisu, który mógł zaoferować graczom podniesione statystyki, umiejętności o których póki co mogą tylko pomarzyć, a także zgarnięcie rzadkich przedmiotów. Cena takiej przyjemności ustalona została na 3,5 tys. jenów (około 125 złotych).

Niefortunnie - jego oferta przykuła uwagę policji z prefektury Niigata. Został on aresztowany za naruszenie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Unfair Competition Prevention Act). 27-latek odpowiedzialny za wystawienie oferty przyznał się do wszystkiego, a przy okazji powiedział funkcjonariuszom że Zelda nie jest jedyną produkcją, dla której oferował takie modyfikacje. Procederem sprzedaży zmodyfikowanych zapisów stanów gier trudnił się od grudnia 2019 roku — i przez kilkadziesiąt miesięcy zarobił około dziesięciu milionów jenów (ponad 350 tys. złotych).

Przyznam szczerze, że tak długo jak wszystkie te zapisy dotyczą gier dla pojedynczego gracza - sam nie widzę większego problemu. Z drugiej strony - od lat jesteśmy świadkami tego, jak gra online w główne odsłony serii takich jak Pokemon stała się kompletnie bez sensu, bo aż roi się tam od wszelkiej maści oszustów. Tutaj jednak dodatkowym problemem okazało się być to, że aby móc zmodyfikować zapisy — sprzedawca musiał także dokonać modyfikacji swojej konsoli Nintendo Switch, co naruszało kolejne zapisy prawne.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama