Poprzedni kwartał (pierwszy kwartał roku finansowego) był dla Apple rekordowy - poświęciliśmy temu zagadnieniu kilka wpisów, ale temat był tego wart: ...
Poprzedni kwartał (pierwszy kwartał roku finansowego) był dla Apple rekordowy - poświęciliśmy temu zagadnieniu kilka wpisów, ale temat był tego wart: w ciągu trzech miesięcy firma IT zarobiła 18 mld dolarów. Wielki sukces, ale szybko pojawiło się pytanie, czy producentowi z Cupertino uda się utrzyma dobrą (aż tak dobrą) passę. Jeśli wierzyć prognozom, to początek 2015 roku również był dla gracza bardzo udany.
Temat dotyczy okresu, który mamy już za sobą, ale na oficjalne wyniki będziemy musieli poczekać do końca kwietnia. Dlatego na razie korzystamy z prognoz. Pojawiają się w nich uwagi dotyczące problemów Apple. Po pierwsze, umocnił się dolar, co będzie miało wpływ (negatywny) na wyniki producenta, który sporą część towaru sprzedaje za granicą. Po drugie, na znaczeniu traci iPad - jego sprzedaż spada, a wynika to m.in. z ekspansji konkurencji oraz wprowadzenia do oferty większych smartfonów, czyli fabletów. Stały się one naturalnym zagrożeniem dla iPada mini. Wskazuje się także na powolne rozprzestrzenianie się Apple Pay - nie jest i przez jakiś czas nie będzie to usługa o międzynarodowym zasięgu, co ogranicza korzyści płynące z jej wprowadzenia.
Czy wspomniane problemy poważnie wpłyną na wyniki? Chyba nie - wedle prognoz, przychody Apple w pierwszym kwartale 2015 roku (drugi kwartał roku fiskalnego) mają wynieść aż 55 mld dolarów. Wspomina się nawet o przebiciu tego pułapu o przynajmniej miliard dolarów. To oczywiście mniej niż blisko 75 mld dolarów przychodu w ostatnim kwartale 2014 roku, ale to nie powinno dziwić - czwarty, "świąteczny" kwartał zawsze jest najlepszy, w ubiegłym roku pomagały też zupełnie nowe, większe iPhone'y, które stały się hitem sprzedaży.
Jednocześnie warto spojrzeć na wyniki Apple w analogicznych okresach poprzednich lat. Jeżeli Apple rzeczywiście uda się dobić granicy 55 mld dolarów, to poprawią zeszłoroczny wynik o około 10 mld dolarów. To będzie oznaczało kolejny rekord, tym razem dla pierwszych trzech miesięcy w roku. I znowu będzie to zasługa iPhone'a, który jest dzisiaj najmocniejszym silnikiem Apple. Chociaż gigant z Cupertino zarabia na pozostałych produktach miliardy dolarów, a konkurencja marzy o takich "dodatkach", to wyniki z ostatniego kwartału prawdopodobnie potwierdzą, że amerykańska legenda staje się firmą jednego produktu.
W tym miejscu pojawia się oczywiście kolejne pytanie: czy zmieni to nowy produkt, rozszerzający ofertę Watch? To wydaje się mało prawdopodobne, zwłaszcza w pierwszych latach sprzedaży. W tym roku sprzedanych zostanie od kilku do kilkunastu milionów zegarków Apple (prognozy są tu naprawdę zróżnicowane), do końca roku 2017 może się sprzedać 50 mln zegarków. Świetny wynik, ale Apple sprzedaje tyle smartfonów w jednym kwartale. Smartwatch będzie zatem kolejnym "dodatkiem" w ofercie, fundamentem korporacji pozostanie smartfon. Ten ostatni szybo się nie znudzi, nie straci na znaczeniu, ale zastanawia, jakie asy z rękawa firma wyciągnie w przyszłości, by znowu podkręcić sprzedaż? Pytanie będzie zasadne dopiero w roku 2016 - za pół roku należy się spodziewać podrasowanych szóstek. Podrasowanych, ale nadal sprzedający się w wielkiej liczbie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu