Czasami mam wrażenie, że PR i działania Apple są jak dwa niepołączone ze sobą organy. PR (usta) mówią jedno, mózg (biznes) robią co innego. Apple wykorzysta koronawirusa do zaoszczędzenia kasy co biznesowo jest ruchem genialnym, ale moralnie już nie tak bardzo.
Koronawirus nie wybiera…firma każdej skali wykorzysta go na swoją korzyść, jeśli tylko będzie miała taką okazję. Nie ważne czy jest to mały zakład fryzjerski, duża sieć restauracji czy jedną z największych na świecie firm sektora IT.
Apple w Wielkiej Brytanii wystąpił z oczekiwaniem (żądaniem?) redukcji kosztów czynszu u właścicieli nieruchomości, na których/w których znajdują się ich sklepy. Co więcej, nie mówimy tu o małym rabacie na poziomie 5 czy 10%. O nie, w końcu jak Apple to musi być z rozmachem. Gigant z Cupertino oczekuje zniżki na poziomie 50% i to w perspektywie kilku lat.
Wszyscy mają mieć po równo
Wysokość oczekiwanej zniżki nie wynika z pazerności Apple, a chęci równości wobec innych firm, chociaż przy ich skali można to uznać za pazerność. W tym wypadku chodzi o te punkty sprzedaży, które ulokowane są w centrach handlowych i którym z pomocą przyszedł rząd Wielkiej Brytanii. W końcu o zakupach w takich punktach nie było mowy, a koszty tam są bardzo wysokie. Z drugiej strony w sytuacji lockdownu taka sytuacja dotyka niemal wszystkich.
Zgodnie z doniesieniami The Sunday Times, Apple ma ogromne szanse na to, że ich żądania zostaną spełnione. Właściciele nieruchomości potrzebują ich pieniędzy jak powietrza, a szansa na znalezienie kogoś kto będzie skłonny tyle płacić w miejsce producenta iPhoneów są stosunkowo niskie. Wydaje się, że Apple wszystkie atuty ma po swojej stronie.
Czy coś w tym złego?
W sumie to zależy, jak chcemy na to spojrzeć. Jeśli patrzymy na to stricte biznesowo to ruch genialny. Firma znalazła pole do zaoszczędzenia dużej kasy i wie, że ma przewagę. Koronawirus, jej pozycja rynkowa, skala oraz renoma, wszystko to gra na ich korzyść. Mogą postawić warunki i być niemal pewni sukcesu.
A co jak zestawimy ze sobą ich słowa o równości, pomocy innym, wyrównaniu szans z ich obecnymi działaniami? To już nie wygląda tak różowa. W drugim kwartale Apple odnotowało rekordową sprzedaż na poziomie 59.7 miliarda dolarów. Można więc uznać, że raczej nie popadają w tarapaty i nie musza na gwałt ciąć kosztów. Jednak to robią, sami na tym wiele nie zyskają, a innym od ust ujmują.
Jednak jak to się mawia…to tylko biznes i nie ma co do tematu podchodzić emocjonalnie. Właściciele poszczególnych nieruchomości mają czas na przemyślenia. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez The Sunday Times obecne warunki ich umów dalej obowiązują, a nowe żądania dotyczą kwestii ich przedłużenia.
Niestety bazujemy tylko na doniesieniach gazety, ponieważ przedstawiciele Apple odmawiają jakiegokolwiek komentarza. Zobaczymy czy Wielka Brytania będzie jedynym miejscem takich działań czy może podobne kroki podjęte zostaną w kolejnych krajach, w których Apple ma swoje sklepy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu