Apple

Apple pozwane o 1 bilion dolarów za... w sumie, to nie wiadomo za co...

Krzysztof Kurdyła
Apple pozwane o 1 bilion dolarów za... w sumie, to nie wiadomo za co...
Reklama

Jak wszyscy śledzący świat technologię wiedzą, Apple jest ostatnio niezłym celem dla kancelarii specjalizujących się w pozwach zbiorowych. A to stworzą klawiaturę z piekła rodem, a to skleją na amen wszystkie komponenty, a to zapomną poinformować klientów, że zaciągnęli ręczny na ich iPhone'ach. Korporacyjny dzień jak co dzień? Nie tym razem. Tytułowy pozew jest... najdelikatniej mówiąc nietypowy i wygląda raczej na próbę zdobycia sławy, choć nie sądzę, aby taka opinia mogła komuś do czegoś życiowo się przydać.


Troll patent inaczej

Reavon Tyrel Parker złożył 1 czerwca pozew sądowy przeciw Apple Inc. w sądzie w Missouri opiewający na wspomniany już bilion dolarów. Jak opisał w pozwie, w październiku 2018 r. poszedł z uszkodzonym telefonem do Apple Store, gdzie serwis podobno zdołał naprawić go od ręki, ale oszukał pozywającego, nie oddając go, ponieważ... był to pierwszy iPhone z nowymi funkcjami. Te funkcje miały być potem wykorzystane do stworzenia iOS 12. Żeby było jeszcze zabawniej, pan Parker zadeklarował, że posiada patenty na „iOS 12.0.1 i późniejsze”, a nawet i na „iOS 13 i późniejsze”.

Reklama

Niemniej, pomimo „posiadania” powyższych „patentów”, biliony miałby być zasądzone z powodu hospitalizacji, podróży, cierpienia, upokorzenia, zawstydzenia i zniesławienia charakteru” pozywającego. W pozwie zawarto też dramatyczne wyznanie p. Parkera, mówiące, że „nazwanie go wariatem nie jest możliwe do zrekompensowania”. Pozywający nawiązuje tu prawdopodobnie do reakcji, jakie spotkały go, po złożeniu swojego wcześniejszego, odrzuconego już pozwu, opiewającego na 2 biliony dolarów.


Grunt to precyzyjna rozpiska kosztów

W pierwszym pozwie uzasadnieniem kwoty były nie tylko straty psychiczne pozywającego, wcześniej związane z koniecznością odtworzenia systemu i ponownego ściągnięcia aplikacji. Przede wszystkim była to kradzieź (?) funkcji z iPhone p. Parkera. Te funkcje to między innymi funkcja pomijania ekranu startowego, pozwalająca komunikować się iPhone'om szybciej i stabilniej, co z kolei doprowadziło do „odkrycia usługi grupowego FaceTime'a”. Mam wrażenie, że chodziło raczej o grupowego FacePalma, no ale niestety nie znalazłem całości dokumentów w sieci.

Dodajmy, że obecny proces to właściwie dla Apple promocja, wcześniejszą próbę p. Parker wycenił na 2 biliony i 900 dolarów, co pięknie rozpisał w części materiałowej:

• iPhone 7 - 1 bilion dolarów

• iOS 12 - 1 bilion dolarów

• umysłowość Raevon Terrel Parkera - bezcenna

Reklama

i dodając jeszcze 900 dolarów za... wypożyczenie Apple swojego telefonu.

Chyba jednak nie wygra

Cóż, o ile w większości procesów wina Apple jest co najmniej uprawdopodobniona, o tyle ten kuriozalny akt jest tylko i wyłącznie kolejnym przykładem, że z amerykańskim systemem sądowniczym jest chyba niezbyt dobrze. Jeśli opłaca się składać pozwy takie jak ten, czy równie kuriozalną sprawę brata Pablo Escobara, to raczej nie ma się co dziwić, że pozywanie się to amerykański sport narodowy. Strach pomyśleć, co się wydarzy, gdy Apple w końcu zaprezentuje telefony z technologią 5G, do której różni „ekscentrycy” ciągną jak ćmy do światła. Panu Parkerowi trzeba życzyć zdrowia, ponieważ nieprzyjemności, które spotkały go po pierwszym procesie, teraz tylko się nasilą. Choć wydaje się, że to akurat nie jest jego największy problem.

Reklama

Źródło: appleinsider

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama