Muzyka

Tymczasowo zniknęło kilkadziesiąt albumów z Apple Music. Oto magia streamingu

Kamil Świtalski
Tymczasowo zniknęło kilkadziesiąt albumów z Apple Music. Oto magia streamingu
9

Problemy zdarzają się wszędzie. Kilka godzin temu (tymczasowo) zniknęło wiele albumów popularnych artystów z biblioteki Apple Music, na szczęście już wszystko wróciło do normy.

Streaming jest wygodny. Niezależnie od tego czy mowa o muzyce, filmach czy serialach (o grach jeszcze nie mówimy, bo te wciąż w tej formie raczkują i pozostają raczej ciekawostką) — serwisy takie jak Spotify, Apple Music, Netflix czy HBO Go dają nam dostęp do najrozmaitszych treści dzięki raptem kilku kliknięciom i niewygórowanej cenie. Niestety, kosztem towarzyszącym całej tej wygodzie jest niepewność, czy to działa tylko dzisiaj, czy podziała dłużej. Internet lubi płatać figle i czasem brak (odpowiedniego) połączenia z internetem może okazać się przeszkodą w dostępie do tamtejszych treści. Czasem wygasają licencje i treści znikają. A czasem... pojawia się po prostu błąd, który nie pozwala nam dotrzeć do interesujących treści. Tak było kilka godzin temu z Apple Music, z którego tymczasowo zniknęło wiele cieszących się popularnością albumów.

Zobacz też: Porównujemy Spotify i Apple Music – co jest lepsze?

Z Apple Music zniknęły popularne płyty uwielbianych artystów, użytkownicy — nie dało się tego nie zauważyć

O sprawie dość szybko zrobiło się głośno, bo kiedy znikają albumy tak popularnych artystów jak Lady Gaga, Taylor Swift, Ariana Grande, Travis Scott, Post Malone, Florence and the Machine czy Destiny's Child — to raczej normalne. Płyt nie dało się odnaleźć w wyszukiwarce serwisu, ale dziwnym było to, że niektóre utwory z tych albumów wciąż były na liście najpopularniejszych danego wykonawcy. Kiedy ktoś miał je dodane do swojej biblioteki wcześniej - także nie stracił do nich dostępu, nawet czasowo. Ich największym zmartwieniem pozostawały co najwyżej pozamieniane okładki.

Z jednej strony - nic wielkiego. Ot, na kilka (kilkanaście?) godzin przez błąd użytkownicy nie mogli znaleźć kilku płyt, a przecież do swojej dyspozycji mieli tysiące innych i to w cenie, która biorąc pod uwagę rozmach usługi, jest śmiesznie niska. No niby tak, ale to nie zmienia faktu, że część użytkowników zapłaciła za to, by móc posłuchać właśnie TYCH albumów od wymienianych wyżej artystów i reszta ich nie interesuje (czy - jak wolicie - mniej interesuje). Dlatego doskonale rozumiem irytację, ale... z każdym rokiem coraz mocniej rozumiem też niechęć do streamingu — choć sam jestem od niej baaaardzo daleki. Patrząc jednak na takie trwające po kilka godzin przygody - trudno jest nie zgodzić się z tym, że chociaż kilka ulubionych albumów, filmów czy seriali warto mieć kupionych. Fizycznie czy cyfrowo? To bez znaczenia, ważne, by były do naszej dyspozycji zawsze, gdy tego chcemy/potrzebujemy.

Kilka godzin później wszystko wróciło do normy. Okładki są tam, gdzie powinny. Albumy ponownie dostępne są w bibliotece i może z nich korzystać każdy subskrybent Apple Music (w którego regionie są oficjalnie dostępne ;-). Ale to właśnie takie przypadkowe sytuacje pokazują, dlaczego warto mieć ograniczone zaufanie do streamingu. Bo choć ten jest super wygodny i bardzo przystępny cenowo, potrafi zawieść w najmniej oczekiwanym momencie. I choć świat się od tego nie zawali, humor może przestać dopisywać ;-).

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu