Apple

"Na zdrowie!" z Apple. Konkurencja to już ma, ale oni robią to "najlepiej"

Jakub Szczęsny
"Na zdrowie!" z Apple. Konkurencja to już ma, ale oni robią to "najlepiej"
28

Kolejna moja konferencja Apple na koncie i kolejny raz to samo przemyślenie. "Apple robi to lepiej". Podobnie było rok temu, dwa lata temu i trzy lata temu. Cztery lata temu... a, nie pamiętam, nie będę Was okłamywał. Ale byłem przygotowany na to, że w Cupertino znowu powymyślają pewne rzeczy na nowo i zgrabnie osadzą je w swoim ekosystemie. Udało się? Pewnie, jak zwykle.

Mimo tego, że w trakcie wczorajszej konferencji nie zobaczyliśmy iPhone'a (na co byliśmy przygotowani "psychicznie"), mimo tego, że według niektórych sekcja z Apple Watchem bardzo się dłużyła i mimo faktu, że po raz kolejny Apple poszło w nudnawy momentami storytelling - to wydarzenie producent może zaliczyć do w stu procentach udanych. Szczerze powiedziawszy, nie widziałem w ostatnim czasie tak dobrze "skrojonej" konferencji produktowej. I... wcale nie było zbyt długo - ostatecznie nie zobaczyliśmy zbyt wiele urządzeń. Ale - za to obrodziło w usługach. Ale na ten temat przeczytacie w innym wpisie. Zapraszam!

Zajrzyj tutaj! Apple One – wszystkie usługi Apple w opłacalnym pakiecie

(skoro już wspomniane jest we wpisie o Apple One - na pewno Apple zarobi na tym mnóstwo pieniędzy).

Wróćmy jednak do zdrowia według Apple. Rynek to już ma, ale Apple potrafi to najlepiej sprzedać

Nie sztuką jest stworzyć pewne rozwiązanie w kontekście oprogramowania, czy sprzętu. Sztuką jest to również odpowiednio sprzedać. To, że Apple wie jak sprzedawać swoje produkty efektywnie - wiemy od dawna. Apple nie musi być innowacyjne, obiektywnie najlepsze. Ale najlepiej to sprzeda. Pośrednio, to również efekt tego, że ten producent może się poszczycić naprawdę przywiązanymi do marki klientami. I ci są na tyle lojalni, że nowe urządzenia zostaną wyprzedane na pniu. Jestem tego pewien.

Ale urządzenia to jedno, funkcje to drugie. Spójrzmy na sensor mierzący nasycenie krwi tlenem. Nawet, nie bardzo zaglądając do przewidywań przedkonferencyjnych, analiz oraz przecieków, pewien byłem, że Apple "wyskoczy" z takim rozwiązaniem. Po pierwsze - jest to po prostu "fajne". Po drugie - przydatne, uwierzcie. Po trzecie - konkurencja już to ma. Takie rozwiązanie wdrożył u siebie już Garmin, Fitbit i działa to naprawdę dobrze. Użytkownicy przywiązani do zegarków tych firm są niezwykle zadowoleni. Ale nie oszukujmy się - Fitbit i Garmin nie są aż tak "mainstreamowi" jak Apple.

Apple ubiera sensor pozwalający na mierzenie saturacji w swoje szaty i wskazuje na obszary, w których się sprawdzi. Nie obyło się do nawiązania do choroby COVID-19, która od samego początku była opisywana jako taka, która w bardzo istotny sposób wpływa na ten parametr życiowy. Na podstawie odczytów z pulsoksymetrów lekarze nie tylko ordynowali podłączenie do respiratora, ale nawet prognozowali (biorąc pod uwagę również inne czynniki, m. in. ciśnienie tętnicze krwi), czy konkretny pacjent będzie musiał skorzystać z wentylacji mechanicznej.

Astmatycy oraz osoby obciążone chorobami serca również ucieszą się z nowego sensora. W powiązaniu z funkcją EKG dostępną już od dawna w Apple Watchach, będzie to bardzo ciekawa forma monitorowania swojego zdrowia. Z takich danych skorzystają jednak nie tylko użytkownicy, ale również lekarze, którzy będą mogli podejrzeć, jaką saturację miał w nocy konkretny pacjent. Po co? Żeby stwierdzić na przykład, czy kolejną przypadłością współistniejącą nie jest np. bezdech senny, który powoduje istotne spadki nasycenia krwi tlenem.

Co więcej, Apple w trakcie konferencji zaznaczyło, że takie właśnie obszary jak: choroby serca (a zwłaszcza epizody nagłego zatrzymania krążenia), astma oraz właśnie COVID-19 będą przez firmę badane w powiązaniu z nowymi możliwościami zegarków. Świetnie, że poza oferowaniem urządzeń oraz funkcji, Apple zajmuje się również obszarem badawczym. Na pewno, znając możliwości giganta, odbędzie się to w kooperacji z rozpoznawalnymi i zaufanymi podmiotami z branż: farmaceutycznej oraz ogólnozdrowotnej. No i nie oszukujmy się - kto jak kto, ale Apple ma mnóstwo pieniędzy na takie badania. Super, że podzieli się nimi niejako ze światem. Być może, uda się dopisać do aktualnej wiedzy na temat tych chorób coś jeszcze - dane pochodzące z zegarków z całą pewnością się przydadzą.

Fitness as a Service - czyli "całe Apple"

Apple zauważyło, że takie platformy Fitness jak Peleton, Daily Burn czy Aaptiv zaczynają podejrzanie dużo zarabiać i... postanowiło wystartować ze swoją propozycją. W ramach Fitness+ od Apple możliwe będzie przeglądanie materiałów wideo pochodzących od certyfikowanych trenerów oraz dostosowywanie dyscyplin oraz trudności ćwiczeń do naszych możliwości. Wszystko to zamknięte w ramach subskrypcji, za którą trzeba będzie zapłacić. Zastanawiam się, czy w dostępnej w Polsce wersji pojawią się znane osoby związane ze zdrowym stylem życia i fitness - chociażby taka Ewa Chodakowska. Nie jestem może targetem Apple w tej kwestii, ale bardzo mnie to ciekawi. A jeżeli tak, to byłoby naprawdę interesująco.

Apple Fitness+ zamyka kuszącą jednostkową ceną (jak na zachodnie standardy) oraz prostotą. Tam nie ma niczego skomplikowanego. Jest za to element grywalizacji - można się "pościgać" ze znajomymi oraz zrobić coś dobrego dla siebie. Biorąc pod uwagę ogromne możliwości Apple Watcha w tej iteracji - ekosystem został stworzony bardziej niż prawidłowo. Szczerze? Jeżeli szukasz mainstreamowego zegarka, który będzie dodatkowo działał w ramach doskonale skrojonego ekosystemu - nie szukaj dalej. Właśnie znalazłeś to u Apple. I wcale drogo nie jest, ani w kontekście subskrypcji, ani w kontekście urządzeń.

Konkurencja ma wszystkie te rzeczy, ale Apple...

Ale Apple robi to po prostu lepiej. Ma ogromne możliwości, świetną bazę klientów i mnóstwo przestrzeni do odcinania kuponów. To nic złego wbrew pozorom w świecie nowych technologii. Strategia Apple od wielu lat zdaje się mieć cechy ultra-długoterminowej, zresztą już pierwszy iPhone był właściwie jedynie "wprowadzeniem" do tego, co Jobs projektował z myślą o kolejnych kilku generacjach. Widać to w tym momencie i szczerze, dla mnie jest to najlepszy dowód na to, że Apple wcale się nie kończy. Oni mają naprawdę dobry plan na siebie. I znowu zarobią na nim kupę forsy.

Nowe iPady oraz Apple Watche. Sprawdź nasz specjalny wpis

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu