Apple udaje się jedna, szczególnie trudna sztuka. Mianowicie mimo powoli malejącego segmentu tabletów, udaje się im zwiększyć w nim swój udział, co zawdzięcza przede wszystkim iPadom Pro, które wniosły wiele ciekawych nowości. Amerykanie jednak szykują na przyszły rok coś zupełnie nowego.
Drogo, taniej, najtaniej
Historia iPadów zaczęła się w 2010 roku. Jednak nie tylko data wprowadzenia ich do sprzedaży jest ważna, również moment zaprezentowania pierwszego iPad Pro należy uznać za wyjątkowo istotny. To wymusiło na firmie zmiany w gamie modelowej. Identycznie jak w przypadku Macbooków, również tutaj postawiono na następujący podział: bez dodatku w nazwie albo z dopiskiem Pro.
W taki sposób w tym roku zadebiutował iPad 2017. Dlaczego Amerykanie go wprowadzili na rynek? Linia Pro to zdecydowanie drogie urządzenia, które oferują ponadprzeciętną wydajność, wsparcie dla rysika i klawiatury, ale to wszystko nie jest potrzebne przeciętnemu użytkownikowi, niezainteresowanemu szczególnie wydawaniem dużej ilości gotówki. Co ciekawsze, to nie będzie ostatnie słowo producenta z Cupertino.
Walka o sprzedaż
W przyszłym roku, najprawdopodobniej na WWDC 2018 w czerwcu, zostanie pokazany szerszej publiczności nowy iPad. Czy będzie się wyróżniał specyfikacją? Nie. Rewolucyjnym wyglądem? Nie. Atrakcyjną ceną? Dokładnie tak. Według ostatnich informacji jego ceny mają startować od 259 dolarów – jak na model z nadgryzionym jabłkiem na obudowie może to być nawet zaskakujące.
Jednak Apple widzi w tym szansę na utrzymanie odpowiedniego poziomu sprzedaży. Jak napisałem we wstępie, zwiększają swoje udział, ale rynek się kurczy, więc naturalnie liczba tabletów, które trafiają do klientów, spada. Amerykanie chcieliby utrzymać swoje wyniki. Tutaj absolutnym minimum jest liczba 10 milionów urządzeń na kwartał, więc w obliczu kryzysu tego segmentu muszą znaleźć sposoby na zainteresowanie nowego grona odbiorców. Jeżeli ktoś już ma iPada, szybko go nie zmieni. Na nasze szczęście, te urządzenia starzeją się znacznie wolniej od smartfonów.
Dziwny iPad
Są firmy, które nigdy nie słynęły z wypuszczania tanich produktów i Apple zdecydowanie do nich zależy. Zawsze celowali w najwyższy segment. Trudno się temu dziwić, ponieważ od strony marż to zdecydowanie najlepsza część rynku. Tymczasem nowy iPad trochę zaburzy ten wizerunek. Co na chwilę obecną o nim jeszcze wiemy? Ma działać pod kontrolą iOS 11 i oferować podzespoły słabsze niż te z iPada 2017, ale 9,7-calowy ekran IPS o rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli zapewne pozostanie niezmieniony. Najbardziej zastanawia mnie kwestia procesora. Już ten dostępny model ma układ Apple A9, więc co gorszego może się znaleźć w nadchodzącej nowości?
Ogółem wydaje się to być rozsądny krok z ich strony. Linie Pro reklamują jako coś, co może śmiało zastąpić komputer, ale, moim zdaniem, ze względu na wciąż mobilny system iOS to nie do końca prawda, choć znajdą się użytkownicy, którym nie będzie to przeszkadzać. Natomiast tańsze tablety będą skierowane przede wszystkim do osób, szukających sprzętu do oglądania wideo, przeglądania internetu i tym podobnych.
W dodatku celowanie w niższe segmenty da Apple możliwość zdobycia kolejnych klientów. Jeżeli komuś spodoba się ich ekosystem, zakochają się w tanim iPadzie, z pewnością będą chcieli wypróbować również inne, droższe konstrukcje. Można na to popatrzeć także od tej strony. Muszę jednak przyznać, że szykuje się najpewniej jedna z najlepszych propozycji za 1000-1500 złotych. W Polsce zapewne musielibyśmy się przygotować na wydatek na poziomie 1200-1300 złotych.
źródło: Digitimes przez Softpedia
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu