Apple

Apple inwestuje wielką kasę w... rywala Ubera

Maciej Sikorski
Apple inwestuje wielką kasę w... rywala Ubera
Reklama

Apple i Chiny? Temat nowy nie jest, to dla amerykańskiej korporacji nie tylko wielka fabryka, ale i olbrzymi rynek zbytu. Ale Apple pakujące miliard dolarów w chińską firmę, to już coś nowego. Zwłaszcza, że nie chodzi o podwykonawcę, producenta sprzętu, dostawcę podzespołów czy treści - pieniądze popłyną do Didi Chuxing (dawniej Didi Kuaidi), czyli rywala Ubera w Państwie Środka. Od kilku godzin pojawia się jedno pytanie: o co tu chodzi? A odpowiedzi może być całkiem sporo. Wszystkie sprowadzają się oczywiście do jednego: kasy.

Apple inwestuje miliard dolarów w chińską firmę oferującą aplikację do zamawiania samochodów pełniących funkcje taksówek. I wszyscy robią wielkie oczy. Bo o ile Alphabet, Microsoft czy Facebook potrafią szeroko otwierać portfele, o tyle Apple kojarzone jest z raczej niewielkimi wydatkami na tym polu - zazwyczaj skupiają się na mniejszych firmach i to na nie wydają relatywnie skromne sumy. Wyjątkiem było Beats Eletronics, inwestycja sprzed dwóch lat, która pochłonęła 3 mld dolarów. Wiele osób do dzisiaj ona zastanawia, ale z czasem machnięto na to ręką, Apple nie szastało już kasą. I nagle wyjmuje z kieszeni miliard dolarów...

Reklama


Gdy nastają trudne czasy

Pamiętam, jak po śmierci Jobsa zastanawiano się, na czym teraz skupi się Apple, jakie ma plany, a CEO giganta, Tim Cook, powtarzał, że priorytetem są Chiny, gdzie sky is the limit. W kolejnych latach potwierdziło się, że to był słuszny kierunek: Apple z pompą weszło do Państwa Środka i zaczęło tam zarabiać olbrzymie (!) pieniądze. To m.in. za sprawą Chin z przytupem bito kolejne rekordy sprzedaży i zysków. Ale to także Chiny wpłynęły na hamowanie wzrostów: gdy spadł popyt na iPhone'a w tym kraju, Apple musiało poinformować o gorszych wynikach.


Do gorszej sprzedaży w Chinach doszły problemy z tamtejszymi regulatorami rynku i usługami Apple w Państwie Środka. W chwili, gdy firma myśli o wchodzeniu do tego kraju z nowymi produktami i zarabianiu kolejnych miliardów, zaczynają się pojawiać schody. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, Tim Cook wybiera się do Chin na rozmowy z oficjelami. I nie brakuje głosów, że Apple inwestuje w chiński startup (wyceniany na 25 mld dolarów), bo to "zmiękczy" chińskie władze oraz urzędników - patrzymy na pokaz "dobrej woli", swego rodzaju prezent. Ale czy ów miliard należy rozpatrywać jedynie na takiej płaszczyźnie?

Apple inwestuje, bo widzi pieniądze

Korporacja z Cupertino śpi na pieniądzach. Na kontach ma ponad 230 mld dolarów i coś z tą kasą wypadałoby zrobić. Kilka godzin temu pisałem o gigantach z Doliny Krzemowej, którzy uruchamiają oddziały inwestycyjne, by pomnażać swój majątek. Apple prędzej czy później też powinno pójść w tym kierunku. Najwyraźniej już idzie. Miliard zainwestowany dzisiaj w Didi Chuxing może za kilka lat zamienić się w kilka miliardów dolarów zysku. Mówimy o firmie, która kontroluje zdecydowaną większość rynku przejazdów powiązanych z aplikacją. Każdego dnia Didi ma w Chinach 11 mln kursów. Usługa działa w 400 miastach, planuje wejść do kilkuset kolejnych. W ten biznes inwestują chińscy giganci technologiczni, dlaczego nie miałoby tego zrobić Apple?


Uber pozyskał już miliardy dolarów od inwestorów i wyceniany jest dzisiaj na ponad 60 mld dolarów. Didi Chuxing póki co nie może się pochwalić takimi osiągnięciami, ale do tej firmy też płyną olbrzymie pieniądze. Przy wsparciu władz, a to wydaje się raczej pewne i długoterminowe, w Chinach powstanie potężny rywal Ubera, który z czasem może zechcieć zagrozić amerykańskiej firmie na globalnym rynku. Możliwe, że interes trafi wówczas na giełdę, a w takim przypadku producent iPhone'a zarobi tak, jak na iPO Alibaby dorobiło się Yahoo. Nie powinno zatem dziwić, że Apple inwestuje właśnie w tę firmę.

Reklama

Apple myśli o rynku motoryzacyjnym

Warto mieć na uwadze jeszcze jedną kwestię. Od kilku lat mówi się o tym, że Apple pracuje nad własnym samochodem. Te plotki przybierają na sile, pojawiają się doniesienia o nowych pracownikach firmy, jej inwestycyjnych, biurach projektowych i wszystko to ma prowadzić do prostego wniosku: będzie auto od Apple. Prawdopodobnie elektryczne, możliwe, że autonomiczne lub przynajmniej półautonomiczne. I nagle pojawia się informacja o pakowaniu kasy w aplikację organizującą przewozy. A nie jest tajemnicą, że Uber czy Lyft, ale też Didi Chuxing, wiążą spore nadzieje z pojazdami autonomicznymi. Mają one wyeliminować kierowców, obniżyć koszty i wnieść ten biznes na zupełnie nowy poziom. Myśląc o tym kierunku rozwoju, firmy z działek tech i moto zawiązują sojusze i przygotowują się do dużej zmiany. Może Apple nie myśli jedynie o zgarnięciu kilku miliardów dolarów, gdy sprzeda udziały w chińskim biznesie, może gra jest znacznie większa?

Która odpowiedź jest prawdziwa? Możliwe, że każda, a na tym sprawa nie musi się kończyć. Ostatecznie jednak mianownikiem zawsze pozostaje kasa: zarabiana bezpośrednio lub za sprawą dogadania się z władzami i rozkręcania podstawowego biznesu. To oczywiście nie powinno dziwić - zadaniem Apple jest zarabianie. Teraz jednak zastanawiam się, na co jeszcze w najbliższym czasie firma może wyłożyć swoje miliardy?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama