Od kilku lat trwa walka Komisji Europejskiej, organu nadzoru nad biurokratycznym piekiełkiem, jakim jest obecna Unia, z firmami, które chciałyby na kontynencie nie płacić podatków w ogóle. Jednym z głównych celów, jakie urzędnicy obrali sobie w tej wojnie, jest Apple, który przy pomocy mechanizmu stworzonego przez irlandzki rząd, zwanego „podwójną irlandzką” mógł płacić je na mikroskopijnym poziomie. Irlandia nie była oczywiście „dobrym wujkiem”, dzięki tym mechanizmom to tam wielkie koncerny ulokowały swoje europejskie oddziały, dając pracę ludziom, transferując technologię i... płacąc podatki.
Apple i Irlandia wygrywają z Unią Europejską, koncern odzyska 15 miliardów dolarów
Urzędnicy urzędnikom zgotowali ten los
Oczywiście Irlandia nie jest w całej sprawie bez winy. Zamiast wprowadzić prosty, degresywny podatek CIT dla firm, zdecydowali się stworzyć bardzo skomplikowany mechanizm, który wymuszał rejestrację firm-córek w różnych krajach. Obniżanie podatków następowało przez transfery finansowe robione pod pozorem opłat licencyjnych, tantiemów itp. do Irlandii, a następnie rozliczanie ich przez spółki „zarządzające” zarejestrowane w rajach podatkowych. Całość oczywiście nosi znamiona kombinowania i stało się dla urzędników z UE pretekstem do ataku. CIT, nie będący „pod jurysdykcją” UE byłby dla brukselskich biurokratów znacznie trudniejszy do ugryzienia.
Raj dla prawników
Jak to bywa w 99% przypadków tego typu, okazało się, że podmioty prywatne tej wielkości mają znacznie lepszych prawników niż instytucje państwowe, czy tak jak w przypadku Unii parapaństwowe. W związku z tym działy prawne koncernów od samego początku twierdziły, że akcja Unii nie ma podstaw prawnych, a cały mechanizm może i nie wyglądał najlepiej, ale był w 100% legalny.
Podobnie podeszli do tematu autorzy „podwójnej”, czyli rząd irlandzki, którzy od początku stanęli po stronie Apple i innych firm. Nie dość, że nie zamierzali skorzystać z pieniędzy, które na mocy decyzji administracyjnej miały do nich trafić, sami także założyli sprawę przeciwko Komisji Europejskiej.
Apple wpłaciło pieniądze w depozyt utworzony w nowojorskim banku BNY Mellon, gdzie grzecznie czekały na rozstrzygnięcie. To właśnie nastąpiło, można się więc spodziewać, że w najbliższym czasie pieniądze powrócą „do Cupertino”. Komisji Europejskiej przysługuje co prawda prawo do odwołanie się i złożenia sprawy w ręce Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Biorąc jednak pod uwagę, że zarzut „spiskowania” i „pisania prawa pod Apple”, na którym oparła atak komisja, od początku był dęty, może się okazać, że urzędnicy odpuszczą temat, bojąc się jeszcze większej kompromitacj.
Może uprościć i obniżyć podatki?
Cała ta sprawa jak w soczewce pokazuje problemy dzisiejszych systemów podatkowych. Tak naprawdę wystarczyło, że w Stanach obniżono podatek od korporacji i transferów zysków zagranicznych, aby cała ta kombinatoryka straciła dużo, że swojej atrakcyjności. Niestety nie ma chyba widoków, aby podatki w Europie spadły lub się uprościły, za dużo grup interesów żyje z tego bagienka. Dlatego przypuszczam, że takich spraw, w których nie wiadomo komu kibicować, będzie coraz więcej.
Jedynym jako takim wygranym jest Irlandia. Efektem tego „procederu” są tysiące miejsc pracy i jednak dość spore dochody budżetu. Inna sprawa że obecny rząd, który w warunkach recesji odda 15 mld „dużej, złej korporacji”, PR-owo może za to sporo zapłacić.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu