Wiele osób pyta mnie dlaczego zdecydowałem się kupić te dziadowskie słuchawki Apple, które kosztuję przynajmniej trzy razy za dużo i jak wyglądają moje wrażenia po kilku miesiącach użytkowania. Już wyjaśniam.
Uniwersalne słuchawki na każdą okazję
Ze słuchawkami na poważnie zaprzyjaźniłem się mniej więcej 20-22 lata temu, jeszcze w szkole średniej. Wtedy mniej więcej zacząłem słuchać niezbyt popularnej muzyki, którą trudno przetrawić statystycznemu słuchaczowi. "Słuchaj sobie tych wrzasków na słuchawkach" - takie komentarze pojawiały się za każdym razem kiedy puszczałem na wieży coś trochę głośnej. Przerobiłem dziesiątki tanich modeli słuchawek nausznych, dousznych i dokanałowych ostatecznie najbardziej lubiąc tę trzecią grupę - głównie ze względu na rozmiar. Tylko gdyby się jeszcze tak okropnie nie plątały i nie psuły, właśnie w okolicach złącza mini-jack 3,5 mm. Dziś też nie mam sumienia katować swojej rodziny tymi wszystkimi szarpidrutami, dlatego najczęściej ratuję się słuchawkami. Jakieś mam też zawsze przy sobie, w tym wypadku najlepiej sprawdzają się te uniwersalne, małe - takie, które można szybko schować do kieszeni i nie zajmują tam zbyt wiele miejsca. Z przewodami pożegnałem się już dawno temu, a muzyki najczęściej słucham ze smartfona.
Od jakiegoś czasu używałem świetnych Sony WF-1000 XM3 i jeśli szukacie małych, samodzielnych słuchawek z ANC do Androida, moim zdaniem będzie to jeden z najlepszych wyborów. Jabra Elite 65t też, jeśli oczywiście ANC nie jest dla Was, a chcecie dodatkowo wydać mniej. Mi akurat niespecjalnie dobrze leżały w uszach (nigdy wcześniej się to nie zdarzyło) i ostatecznie oddałem je do sklepu. Wspomniane dokanałowe Sony brzmią świetnie, ANC działa w nich bardzo dobrze, ale dokuczały mi dwie rzeczy. Rozmiar etui ładującego sprawiał, że nie czułem się komfortowo mając cały zestaw w kieszeni, dodatkowo same słuchawki nie są wcale takie małe - z uwagi na konstrukcję wystają z ucha, przez co łapią trochę wiatru i lubią wypaść na siłowni. Do tego dochodzi jeszcze kwestia normalnego połączenia Bluetooth, które jest jakie jest - przepinanie się między urządzeniami nie jest przyjemne, niezależnie od systemu połączenie nie jest też idealne. Ale patrzę na to w ten sposób głównie przez pryzmat AirPods Pro, których zakup był świetnym wyborem.
O tym, że dokanałowe słuchawki z ANC swoje kosztują, pisałem już jakiś czas temu. Apple AirPods nie są wyjątkiem i nie wyróżniają się jakoś szczególnie ceną. Ludzie powtarzają jednak bezsensowne opinie, że brzmią fatalnie i wypadają z uszu. Tak, to prawda - ale jeśli mówimy o zwykłych AirPodsach, które testowałem i faktycznie brzmienie pozostawia wiele do życzenia. I mi też wypadały, dlatego nie zdecydowałem się na ich zakup. AirPods Pro są jednak ich przeciwieństwem - nie dość, że brzmią dobrze, nie wypadają z uszu, nie wystają tak bardzo, to w dodatku ANC działa naprawdę dobrze, szczególnie jak na tak małą i kompaktową konstrukcję. Podobnie jak tryb transparentny, który na pierwszy "rzut ucha" wzmacnia nawet trochę odgłosy z zewnątrz. Można w nim bez problemu słuchać muzyki, jednocześnie wiedząc co dzieje się naokoło - a kiedy zapauzujecie utwór - spokojnie, bez wyciągania słuchawek z uszu rozmawiać.\
Generalnie temat brzmienia w takich małych słuchawkach jest trochę niepoważny, bo wszystko co gra lepiej niż tanie badziewie z Aliexpress można zaakceptować - nie kupuje się takiego sprzętu dla brzmienia, ale dla wygody. Od brzmienia są dobre, najlepiej kablowe (choć tu nie jestem jakimś fanatykiem przewodów i nie daję się przekonać, że ma to tak kolosalny wpływ na brzmienie), duże słuchawki zakrywające całe uszy. Warto o tym pamiętać porównując do nich małe, kompaktowe pchełki.
Ekosystem i łączenie się między urządzeniami Apple
AirPodsy Pro okazały się jednak dla mnie niezwykle uniwersalnymi codziennymi słuchawkami - jak żadne inne, a korzystałem z niejednego modelu. Mam w domu kilka sprzętów Apple (iPhone, iPad, rMBP, Apple Watch) i przepinanie się między nimi zwykłymi bezprzewodowymi słuchawkami to katorga, więc do tabletu zabierałem w podróż małe przewodowe pchełki, których używam do podglądu dźwięku podczas nagrywania filmów na AntywebTV. AirPodsy Pro okazały się w tym temacie prawdziwym wybawieniem - chip H1 kosi pozostałe słuchawki pod kątem wygody parowania i przełączania. Słuchawki spinają się z AppleID i jednym kliknięciem da się zmieniać urządzenia w ramach tego samego konta - nie wyobrażam sobie jak mogłem się męczyć ze zwykłymi połączeniami BT. Przykład? Lecę samolotem, jestem spięty z iPhonem, chcę obejrzeć serial na iPadzie, nic nie odpinam, po prostu klikam i podłączam się pod tablet. Brzmi jak głupi bajer, ale w praktyce daje ogromną wygodę.
Druga sprawa to rozmiar - nawet cienki silikonowy case który dokupiłem (plastik nie wygląda na zbyt odporny na zarysowania i upadki) etui ładujące jest bardzo zgrabne, da się je wsunąć w tę małą kieszonkę w jeansach, więc słuchawki są ze mną codziennie. Jest też ładowanie indukcyjne, więc nie bawię się w kable, tylko odkładam etui na ładowarkę. Polubiłem się z systemem nawigacji polegającym na ściskaniu dolnej, podłużnej części słuchawek. Wiem, że wielu osobom ono nie podpasowało, ale po kilku dniach wolałem ściskać niż stukać sobie w słuchawkę, bo te stuknięcia nie są zbyt przyjemne dla ucha. Nie ma też opcji by zrobić coś niechcący, bo ściśnięcie celem zatrzymania muzyki, przełączenia utworu czy przepięcia się na inny tryb redukcji musi być precyzyjne.
AirPods Pro nie są idealne
Nie wszystko oczywiście jest idealne. Etui sprawia wrażenie nieodpowiednio zabezpieczonego - z kim nie rozmawiam, złapał już od premiery trochę rys. Dwa razy zdarzyło mi się, że po włożeniu do pudełka ładującego jedna ze słuchawek nie zaczęła się ładować, druga po jakimś czasie miała natomiast 100%. Jedna z aktualizacji słuchawek zepsuła swego czasu jakość ANC - nie podoba mi się, że update następuje automatycznie i nie mogę go wyłączyć. Jeśli któraś łatka zepsuje coś jeszcze bardziej, jestem zdany na łaskę i niełaskę Apple. Jakąś pomyłką jest brak możliwości zmiany regulacji głośności z poziomu słuchawek - robię to Apple Watchem, ale bez niego trzeba sięgać po telefon, co jest jakimś nieśmiesznym żartem w urządzeniu za ponad 1200 złotych.
Kolejną pomyłką jest zastosowanie autorskich gumek. Nie kupuję tłumaczenia, że nie można było tego zrobić inaczej - Apple chce dodatkowo zarabiać, tylko zapomniało wypuścić w Polsce produktu. To najmniej trwały element zestawu, który dodatkowo zaczyna powoli zmieniać kolor i za kilka miesięcy chciałbym je wymienić. Potrzebuję rozmiaru M (w zestawie są trzy gumki w trzech rozmiarach) i póki co nie mam gdzie ich kupić. To jest zwyczajnie niepoważne!
Kolejna rzecz to kolor. Białe AirPodsy to w pewnym sensie już ikona/symbol, ale naprawdę trudno było wypuścić jakieś inne wersje kolorystyczne? Nie mówię o pastelowym różu czy cytrynowym żółtym, ale chociaż w czerni. Jakoś inni producenci nie mają z tym problemów, wystarczy przecież zabarwić plastik na inny kolor.
Ale nawet te rzeczy bledną przy wygodzie i komforcie użytkowania. Nie miałem jeszcze dokanałowych słuchawek, w których czułbym się dobrze nosząc je 8 godzin bez przerwy (no dobrze, z przerwą na jedno szybkie ładowanie). To zdecydowanie najwygodniejsze słuchawki dokanałowe jakich kiedykolwiek używałem.
Czy AirPods Pro to najlepsze słuchawki do iPhona? Moim zdaniem tak, choć najbardziej docenią je osoby posiadające więcej urządzeń amerykańskiego producenta, bo to właśnie możliwość szybkiego i bezproblemowego przepinania się między nimi jest jedną z najmocniejszych cech urządzenia. Oczywiście oprócz wygody i kompaktowego rozmiaru. Przed zakupem miałem pewne wątpliwości, ale już po kilku dniach wiedziałem, że ich nie oddam.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu