Pamiętacie aferę ze spowalnianiem starych smartfonów iPhone przez Apple? Finał nie jest korzystny dla amerykańskiego koncernu.
Była zbrodnia, jest i kara. Apple musi zapłacić 25 milionów euro za spowalnianie starszych iPhonów
W okolicach 2017 roku świat obiegła informacja, że nowe odsłony systemu operacyjnego iOS spowalniają starsze iPhony. Użytkownicy smartfonów nie przeszli obok tematu obojętnie i pojawiły się pozwy we Francji, USA, Włoszech i Izraelu. Wygląda na to, że poszkodowani dopięli swego.
Francja (a dokładnie DGCCRF, które zajmuje się między innymi prawami konsumentów) nałożyła na Apple 25 milionów euro (27 milionów dolarów) kary. O co chodzi? O brak informacji o tym, że po instalacji aktualizacji z numerem 11.2 starsze urządzenia zaczęły działać zauważalnie gorzej. W ogóle z tymi łatkami było niezłe zamieszanie, bo wcześniejsza aktualizacja 10.2.1 po prostu psuła starsze iPhony, przez co bateria działała bardzo krótko, a telefon potrafił się sam z siebie wyłączać.
Koniec końców ludzie wymieniali baterie, a część pewnie i całe telefony - dla wielu osób codzienne korzystanie z wcześniej dobrze działającego sprzętu stało się bowiem niemożliwe. Część osób przypisywała problemy procesorowi, część właśnie zużytej już baterii. Sam zapamiętałem ten problem jako spowalnianie starych iPhonów właśnie ze zużytym ogniwem.
Przeczytaj też: Najlepszy sposób na powolnego iPhone’a? Wymiana baterii
Kara nie dotyczy samego zdarzenia czy wprowadzonej przez Apple funkcji, ale braku odpowiedniej informacji o tym, że po zainstalowaniu aktualizacji na starszych telefonach, może się to odbić na prędkości ich działania. Nie wiedzieli o throttlingu, nie mogli też przywrócić starszej wersji systemu operacyjnego by ten nie ingerował w działanie ich urządzenia. A mogę sobie tylko wyobrazić frustrację osób, które po aktualizacji oprogramowania systemowego zauważyły znaczący spadek wydajności urządzenia - może gdyby wiedziały, że coś takiego może się wydarzyć, w ogóle nie zdecydowałyby się na taki update iOS-a? Wszyscy są jednak nauczeni, że nowa wersja to ulepszenia, żegnanie się ze znanymi problemami i łatki bezpieczeństwa, a nie oprogramowanie, które sprawia, że z dobrze działającego telefonu robi nam się przycinający czy zwalniający sprzęt.
Rysa na szkle została mimo tego, że Apple wprowadziło możliwość podejrzenia stanu baterii w ustawieniach systemu iOS. To bardzo fajna funkcja, która pozwala ocenić czy ogniwo naszego smartfona nadaje się jeszcze do użytku, czy raczej powinniśmy zacząć zastanawiać się nad jego wymianą.
Przeczytaj też: Odzyskaj kontrolę nad wydajnością iPhona
25 milionów kary to sporo jeśli patrzymy na nią z perspektywy normalnego człowieka, dla Apple jest raczej symboliczna i oznacza przede wszystkim powrót tematu do mediów. Szczególnie, że przecież firma od lat uchodzi za przeciwieństwo Google - z Androidami nigdy nic nie wiadomo, zostaje trzymać kciuki, że nowy system lub nowa łatka szybko trafi na sprzęt, który akurat posiadamy (no chyba, że posiadacie smartfon Pixel). Oczywiście dochodzi do tego kwestia nakładek systemowych, tona różnych konfiguracji sprzętowych przeróżnych producentów, ale efektem jest zamieszanie i listy urządzeń, które dostaną nowego Androida. A różnice w terminie dostarczenia finalnej wersji systemu idą w miesiące. Applowcy dostają wszystko od razu i co jakiś czas po prostu z listy aktualizacji zostają usuwane najstarsze smartfony, choć ich posiadacze mogą się cieszyć aktualnymi wersjami iOS naprawdę długo. Między innymi do iPhonów przylgnęło powiedzenia, że to smartfona na lata. W opozycji jest Android, gdzie flagowiec często po dwóch latach nie ma co liczyć na nowego Androida.
Kogoś z Was dotknął problem spowalniania starszych iPhonów?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu