Mając nieco starszy samochód narażasz się na to, że jeżeli nie będziesz nadążać za czasami piętrzącymi się naprawami - non stop będzie Twoim projektem, w którym wszystko będzie mieć status "soon". Przepustnica? Soon. Coś się tłucze w silniku? Soon. Na starsze auto trzeba mieć fantazję, pieniądze i cierpliwość. Przydałoby się również to, co już mamy w kwestii ludzkiego zdrowia.
Typową przypadłością benzynowych Volvo S80I (wszystkie silniki: 5 i 6-cylindrowe; z turbo i bez) jest awaria przepustnicy. Akurat w tym pojeździe nie ma fizycznego połączenia między pedałem gazu, a przepustnicą. Jak to rozwiązano? Przepustnica jest częścią systemu ETC (Electronic Throttle Control). Zastosowano tutaj system fly-by wire, który wykorzystuje informacje z czujnika położenia przepustnicy (TPS), czujnika położenia pedału przyspieszenia (APPS), czujnika prędkości, a czasami także kilku innych sensorów, aby określić, czy i w jakim stopniu należy wyregulować przepustnicę. Wszystko jest dobrze, gdy to działa tak jak trzeba. Zaczynają się jaja, kiedy to przestaje działać.
Jeśli tylko zabrudziłeś przepustnicę - nie ma tragedii. Czyszczenie w przypadku 5-cylindrowców bez turbo jest rzeczą prostą - można to zrobić samemu. Jak masz turbo, to jest gorzej. Ale przewalone masz, gdy w Twoim pojeździe siedzi 6-cylindrów. Turbo oczywiście utrudnia sprawę jeszcze mocniej. U mnie jest "średnio źle", bo u mnie pojazd napędza 6 cylindrów bez turbo. Mimo wszystko i tak przepustnica jest w takim miejscu, że nie da się tego w prosty sposób wyciągnąć. Żeby dojść do tego, że przepustnica powoduje problemy, musiałem: podłączyć samochód pod interfejs VIDA oraz poszperać po forach. Tam okazało się, że przepustnice Magneti Marelli to szrot i lubią się sypać. Volvo w pewnym okresie wymieniało je nawet za darmo w ramach akcji serwisowej. Potem, po udaniu się po rozum do głowy decydowano się na części boschowskie.
Aplikacja do samochodu, która... powie Ci co mu dolega?
Przypomnę Wam pewną aplikację - bardzo niezwiązaną z motoryzacją, ale pewien koncept przeniósłbym właśnie tutaj. Ada to aplikacja mobilna, która będzie w stanie podać Ci możliwą przyczynę Twoich dolegliwości. Ale tych Twoich, zdrowotnych. Ada, po wpisaniu kilku objawów jest w stanie dopytać użytkownika o inne rzeczy (np. czy zauważyłeś, że często kichasz?) i z pomocą sztucznej inteligencji zaproponować Ci rozwiązanie problemów. Z tym, że tylko sugestia i wszelkie ustalenia i tak powinny odbywać się z lekarzem. To akurat zrozumiałe: nic nie jest w stanie zastąpić oceny lekarza, który będzie mógł osłuchać pacjenta, skierować na badania i poręczy swoim prawem do wykonywania zawodu za prawidłowy przebieg diagnostyki oraz leczenia.
Nie powiem, że nie zrobiłem wszystkiego, by prawidłowo zdiagnozować swoje auto. Znalazłem kogoś, kto dysponuje interfejsem VIDA dla samochodów Volvo. Po podpięciu auta do złącza OBDII okazało się, że w aucie zapisany jest błąd P0221, który wskazuje na błąd czujnika położenia przepustnicy (TPS). Od pewnego czasu pojazd wpadał w losowych momentach w tryb awaryjny, tracił przyspieszenie, zdarzało się że nie miał mocy, a w pewnym momencie przestał w ogóle trzymać obroty i w ogóle nie reagował na pedał gazu. Tutaj nie było trudno, bo akurat awaria potencjometrów oraz sprężyny w przepustnicy to bardzo częste przypadki. Część powędrowała do regeneracji - i to takiej, po której nie będzie możliwości wytarcia się ścieżek potencjometrów. Poprawiona została elektronika i wymieniona sprężyna. Najprawdopodobniej przepustnica "przeżyje" całą resztę.
Jednak nie każda usterka może być taka "łatwa". Mnóstwo jest awarii, które dają niejednoznaczne objawy niby wskazujące na coś "grubego" - a jednak okazuje się, że to "pierdoły". Są również takie, które wyglądają niewinnie, a tu okazuje się że silnik jest już w daleko posuniętej fazie umierania. I nawet warsztaty sobie z tym nie dają rady. Nie chcę tutaj wskazywać na nikogo, ale ten do którego oddałem auto nie był w stanie poprawnie zdiagnozować awarii przepustnicy. Po moich naleganiach poszli jednak na to, by wymontować przepustnicę i przekazać ją mi - bym samodzielnie ją wysłał do Biłgoraja na regenerację. Gdy tylko część do mnie wróci, powędruje do tego samego warsztatu na montaż z powrotem i kasowanie błędów.
Media motoryzacyjne oraz technologiczne (będę wspierał się źródłem: Motortrend; trudno jest ustalić "pierwsze" źródło) rozpisały się o startupie NoiseTech i aplikacji ClingClanger, która ma być swego rodzaju "Shazamem" dla pojazdu. Tylko na podstawie dźwięków dobiegających z auta miałaby ona rozpoznać usterkę. Masz do roboty panewki? Aplikacja Ci o tym powie - pokaż jej tylko, jak tłucze się Twoja maszyna. George Salvat, prezes NoiseTech - firmy odpowiadającej za ClingClanger powiedział nawet:
Próbujemy oddać inicjatywę z powrotem w ręce właściciela samochodu i pomóc mu dokonywać lepszych wyborów w kwestii doboru warsztatu.
Idea piękna. Tutaj trzeba jednak powiedzieć sobie jasno: ClingClanger to wieść z 2014 roku. Dzisiaj domena tej aplikacji jest już na sprzedaż, a o projekcie słuch zaginął. Niby znalazłem inną stronę internetową projektu, ale jest ona stara i nieaktualizowana. Aplikacji w Google Play oraz iTunes już nie ma. Są inne, podobne propozycje - ale absolutnie niegodne uwagi.
Mnie, jako posiadaczowi eleganckiego bądź co bądź grata taka Ada dla samochodów by się przydała. Nie potrafię reperować niczego sam, ale ratuje mnie głównie to, że potrafię łączyć fakty i szukać rozwiązań problemów. Warsztat, który mam najbliżej mimo wszystko znosił moje wymądrzanie się i dzielnie ze mną współpracował. Tym razem się opłaciło. Może i wyglądało to trochę jak w kawałach o pacjentach, którzy znaleźli sobie diagnozę w Google - tutaj miałem jednak solidne podstawy. Postanowiłem sobie, że od grubszych, typowo volvowskich przypadłości będzie inny, specjalizujący się w tym serwis. Niemniej - wolałbym być świadomym klientem warsztatów. Lubię uczyć się nowych rzeczy i poznawać nowe fakty na temat swojego auta.
Wielu posiadaczy "gratów", do których mamy przecież tyle niezrozumiałej miłości też by nie pogardziło taką aplikacją. Pytanie tylko, czy stworzenie takowej ma sens w sytuacji, gdy wszyscy idziemy w pochodzie ku elektrykom. W postępie nie widzę nic złego, ale z drugiej strony... będzie mi szkoda ryku 5, 6, 8, 10, 12 - cylindrowych silników w różnych układach. Nawet, jeśli miałbym wkurzać tym samym proekologicznych aktywistów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu