Tak naprawdę nie wiem w jakim celu Apache opublikował ten raport. Na samym początku wydawałby się, że tylko po to, by pokazać, że OpenOffice pod jeg...
Apache oszacował "utracone wpływy" za darmowego OpenOffice na 7.61 miliardów dolarów
Tak naprawdę nie wiem w jakim celu Apache opublikował ten raport. Na samym początku wydawałby się, że tylko po to, by pokazać, że OpenOffice pod jego skrzydłami nie stoi tak źle, po powstaniu osobnego darmowego pakietu biurowego LibreOffice. Według podanych danych od maja 2012 roku OpenOffice 3.4 został pobrany 37 milionów razy na całym świecie. Jednak później porównuje ten pakiet do Microsoft Office, jako głównego swojego konkurenta, co więcej, próbuje oszacować swoją wartość na podstawie ceny najtańszego pakietu od Microsoft - Office 2013 dla użytkowników domowych i uczniów.
Wprawdzie na sam koniec usprawiedliwia swoje wyliczenia podobnym podejściem wytwórni do liczenia utraconych wpływów przez piractwo, ale czy możemy porównywać te dwie rzeczy? Czy użytkownik pobierający darmowy pakiet biurowy to ten sam użytkownik, który kupiłby pakiet MS Office, gdyby nie miał takiej darmowej alternatywy?
Spójrzmy jednak na te wyliczenia. Według nich OpenOffice notuje 138,928 pobrań dziennie, mnożąc to razy 150$ (średnia cena za najtańszy pakiet MS Office 2013) daje nam 21 milionów dolarów dziennie i 7.61 miliardów rocznie. Można pomyśleć, że to szacowane straty Microsoft, ale później Apache porównuje tą kwotę do rocznych dochodów wybranych spółek, więc jednoznacznie próbuje tym raportem określić wartość swojego oprogramowania.
W Polsce w podanym czasie odnotowano ponad 113 tysięcy pobrań tego pakietu, co daje nam blisko 55 milionów złotych (licząc 485 zł za jedną licencję MSO). Absurdalność tych wyliczeń pogłębia fakt, że dziś to już nie te czasy co kiedyś, kiedy mieliśmy do wyboru albo darmowy OO albo płatny MSO. Nie będzie OpenOffice jest LibreOffice, Google Dokumenty - te projekty zostaną zamknięte, powstanie coś nowego. Postęp technologiczny, powszechny dostęp do internetu, usługi w chmurze, otwarty format tworzenia dokumentów rozwijany przez niezależną organizację, sprawiają, że jakiekolwiek szacowanie wartości darmowego oprogramowania mija się z celem.
Porównanie zatem do podobnego szacowania utraconych wpływów przez piractwo nijak się ma do rzeczywistości. Każdy z użytkowników ma teraz wiele alternatyw wśród darmowego oprogramowania, nie tylko pakietów biurowych, a wszystko zależy od ich preferencji i potrzeb. Jednemu wystarczy OpenOffice i pobierze go za darmo, innemu wystarczy Google Dokumenty, a jeszcze inny potrzebuje czegoś więcej i kupi MS Office. Wielu z nich pobiera go też z przyzwyczajenia, bo może się przyda za jakiś czas. Często więc użytkownik pobierający darmowy pakiet biurowy to nie ten sam użytkownik, który kupiłby pakiet MS Office, gdyby nie miał innej, darmowej, alternatywy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu