Felietony

Antyszczepionkowcy podpalili sanepid. Ktoś w końcu zginie...

Jakub Szczęsny
Antyszczepionkowcy podpalili sanepid. Ktoś w końcu zginie...
319

Brawo. Stało się to, o czym rozmawiałem ze swoimi znajomymi. Antyszczepionkowcy niesieni na fali ostatnich zwycięstw w Internecie oraz poza nim - zdecydowali się na to, by w imię idiotycznych tez oraz wierzeń (bo wiedzą tego nie można nazwać), zniszczyć mienie. Tam mogli zginąć ludzie.

Pewnie antyszczepionkowcy powiedzą teraz, że to była prowokacja. Że pewnie persony spod egidy #SzczepimySię zdecydowały się na ten krok, by zwrócić oczy opinii publicznej na nich. Przekonać nieprzekonanych, że przeciwnicy szczepień są niebezpieczni oraz godni najwyższej pogardy. Dotychczas, gdy dochodziło do zwarcia osób będących za szczepieniami / osób zajmujących się tzw. "factcheckingiem" (wyłuskiwanie fake newsów, sprawdzanie kreowanych w publicznym dyskursie faktów) z antyszczepionkowcami, do dyskusji wchodzili arbitrzy eleganckiej rozmowy i prosili, by odnosić się do oponentów z tolerancją i zrozumieniem.

Tak, w Zamościu podpalono sanepid oraz punkt szczepień. Ktoś uznał, że fałszywej pandemii trzeba się opierać: należy zniszczyć mienie, doprowadzić do pożaru. Pokazać, że się da, że potrafimy się postawić. Ten akt jest tak głupi, że aż włosy się na głowie jeżą. Tym ludziom nie przyszła do głowy refleksja: "a co, jeżeli ktoś zginie?". Zresztą, antyszczepionkowców nie posądzam o szczególnie rozbudowane procesy myślowe. Pozwolę sobie przytoczyć skandaliczną moim zdaniem odpowiedź na to zdarzenie. Jak można w ten sposób tłumaczyć podpalenie sanepidu i punktu szczepień?!

W jednym z krytycznych momentów pandemii (albo jak kto woli: "fejkowej pandemii"), gdy upowszechniły się w społeczeństwie tzw. "paszporty covidowe", na mocy rozporządzenia regulującego nowe limity osób w takich miejscach jak hotele i kina - Helios zdecydował się na rozdział biletów dla zaszczepionych i niezaszczepionych. I co ciekawe - nie chodziło tu o segregację, lecz możliwość użycia całej "pojemności" sal kinowych. Otóż, obecnie można użyć maksymalnie 75% miejsc w sali kinowej i uwaga - do tego limitu nie wliczają się zaszczepieni. Masz salę na 100 osób? Wprowadź 25 zaszczepionych i możesz mieć komplet.

Gdy tylko ta sprawa została odkryta, w Internecie zaczęła się kampania pełna hejtu z środowisk "wolnościowych" oraz przeciwnych szczepieniom. Helios porównywano do nazistów, krok ten rozpatrywano jako przypadek sanitarnego apartheidu. Media społecznościowe Heliosa uginały się od nienawistnych komentarzy, nawoływania do bojkotu, deklaracji składania pozwów. Byli też tacy, którzy proponowali agresywne pikiety lub nawet niszczenie kin. Osoby zarządzające Heliosem zdecydowały się zrezygnować z biletów dla zaszczepionych i niezaszczepionych. Skapitulowano.

Przeciwników 5G też ignorowano, aż w końcu zaczęły płonąć maszty. W ślepym rajdzie antyszczepionkowców wreszcie zginą ludzie

A, bo tacy śmieszni - w gusła wierzą. Gdy elektryfikowano w różnych krajach wsie, niekiedy napotykano na ludzi z widłami i cepami, którzy chcieli atakować zakładających druty oraz same instalacje. Wierzono, że elektryczność to narzędzie diabła i zgorszenia. Obecnie wydaje się nam to śmieszne, ale czy rzeczywiście takie jest? W momencie, gdy zabobony zaczynają zagrażać ludziom - przestaje być śmiesznie i należy wykonać kroki ku temu, aby problem zlikwidować lub trzymać go pod kontrolą. Antyszczepionkowców nikt nie próbował zatrzymać przed wyeskalowaniem konfliktu. Nikt ich otwarcie nie piętnował za sianie dezinformacji.

25 lipca w Grodzisku Mazowieckim antyszczepionkowcy dopuścili się ataku na karetkę oraz blokowali radiowóz. W stronę medyków posypały się wyzwiska. "Mordercy, ludobójcy" - tak krzyczano w ich stronę. Tak nazywa się ludzi, którzy jako pierwsi dopadną do Twojego gasnącego ciała, gdy nie daj bozon Higgsa dostaniesz zawału, czy udaru. W imię ruskiej dezinformacji jedzie się po medykach, blokuje się ich pracę. Wszystko to z wolnościowymi hasłami na ustach. Już nie raz pisałem, że ta wolność jest pojmowana w sposób kaleki i zagrażający całemu społeczeństwu. Nadmienię tylko, że poziom wyszczepienia w Polsce to niecałe 50 procent. IV fala w nas przywali jak nic.

Spójrzcie, jak daleko są w stanie posunąć się antyszczepionkowcy. Obiecałem pewnej pani, że stanie się sławna. Iwona Paulewicz idzie w tym samym pochodzie, co organizacje "prowolnościowe" i przekazała dalej bezczelnego fejka. Na Twittera wrzuciła zdjęcie przedstawiające opakowanie szczepionki przeciw SARS-CoV-2 firmy Astra Zeneca. W części zamknięcia opakowania znalazła się "data produkcji" wskazująca na rok 2018. Pani Iwona Paulewicz - pisarka i malarka w odpowiedzi na dowody wskazujące, że grafika jest fotomontażem, wyzywa od głupich i niedouczonych.

W tym samym czasie, liderka organizacji "promującej wolny wybór" zbiera na sprzęgło do auta. Justyna Socha ze STOP NOP po ataku na karetki pogotowia w nieprawdopodobnie bezczelny sposób odpowiedziała na komentarz wskazujący na konieczność przeprowadzenia zbiórki dla medyków - bo uszkodzono im auta. Nie widzi nic złego w robieniu zrzutki na sprzęgło do swojego nomen omen prywatnego samochodu. Jej wyznawcy spokojnie jej dadzą na to pieniądze. Cholera, ja to jestem bezgranicznie głupi - uczciwie pracuję na to, żeby naprawić u siebie przepustnicę - co będzie mnie kosztowało dwa razy tyle, co sprzęgło u Pani Sochy. A mogłem sobie zrobić zbiórkę.

Co na to wszystko premier Mateusz Morawiecki? Zrobił groźną minę. To wszystko

Premier Mateusz Morawiecki odniósł się do wydarzeń z Zamościa. Uznał to działanie za bandyckie i to właściwie... tyle. Zapowiedział surowość względem takich działań, ale wszyscy wiemy że nie zmieni się nic. Tego typu zdarzenia będą się powtarzać i tego pochodu nikt nie zatrzyma. Powód jest prozaiczny: rząd prawdopodobnie obawia się, że otwarta wojna z antyszczepionkowcami zakończy się spadkami w słupkach poparcia. W momencie, gdy do gry o władze w Polsce włączył się były premier z największej opozycyjnej partii - trudno sobie na to pozwolić.

Czas na to, by spuentować to zjawisko. Hejt ze strony organizacji przeciwnych szczepieniom zrodził się w Internecie i wylał się poza Internet. Czy ktoś musi zginąć, by w końcu ktoś wziął się do roboty i zrobił z tym porządek? Czy trzeba czyjejś śmierci w płomieniach lub pod butami zdziczałego tłumu? Czy jakiś medyk musi trafić na OIOM? Dopiero wtedy ktoś się tym właściwie zajmie?

Operatorzy mediów społecznościowych nie są w tej materii lepsi. Nie mówię tutaj o tym, jak traktowane są moje prośby o interwencje - to działa wzorowo. Jednak jako organizacje, Twitter i Facebook robią zbyt mało, by filtrować niebezpieczne i szkodliwe treści antyszczepionkowców. A jest to ogromny problem - doszło już nawet do tego, że rosyjskie agencje PR próbują dotować influencerów w zamian za szkalowanie m. in. produktu Pfizera. Robi się zdecydowanie za mało, by takim zjawiskom przeciwdziałać i mówię otwarcie: Facebook i Twitter są równie winne eskalacji antyszczepionkowego konfliktu.

Czas na zdecydowaną reakcję już był

Teraz już jesteśmy w d... albo nie. W ciemnym, wilgotnym, śmierdzącym tunelu. Trafiliśmy do niego przez bierność i chęć pokojowego dialogu z ludźmi, którzy tego dialogu nie chcą. Antyszczepionkowcy strzelają w nas antynaukowymi postawami oraz stwierdzeniami. Powołują się na kłamliwe raporty, wyciągają zdania z kontekstu a nawet produkują fejki - jak wskazałem wyżej. W tym konflikcie skończył się czas na eleganckie środki walki. Teraz po prostu trzeba zrobić z tym porządek.

Pytanie tylko: "jak?"

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu